Ostatni tak cenny test Biało-Czerwonych przed mundialem. Czy wreszcie wygramy?
- W niedzielę w Cardiff polska kadra walczy o utrzymanie w Lidze Narodów
- To nasz ostatni mecz o stawkę przed tegorocznym mundialem w Katarze
- Wygrana może nam bardzo pomóc, a porażka ściągnie duże kłopoty
Reprezentacja Polski w 2022 roku wygrała dwa mecze, dwa zremisowała i trzy razy schodziła pokonana z boiska. Na dokładny bilans przyjdzie zapewne czas w grudniu, ale dziś możemy go przytoczyć w jednym celu, by zadać pytanie o przyszłość tej drużyny. Ostatnie cztery mecze to pokaz niemocy Biało-Czerwonych: klęska w Brukseli (1:6), remis w Rotterdamie (2:2) oraz dwa mecze u siebie bez strzelonego gola. Niedosyt?
To mało powiedziane. Nie wiemy od kilku tygodni, jaki naprawdę pomysł ma na nasz zespół selekcjoner Czesław Michniewicz. Mieliśmy grać dobrze w defensywie, tymczasem tracimy bramki bez większych przeszkód, w ostatnich pięciu meczach rywale zaaplikowali nam ich 12. Mamy kapitalnych piłkarzy w ofensywie, ale nie potrafimy wykorzystać świetnej formy Piotra Zielińskiego, Sebastiana Szymańskiego czy Arkadiusza Milika.
I wreszcie nie gramy tak, by Robert Lewandowski błyszczał. Nasz snajper strzelił za kadencji obecnego selekcjonera tylko dwa gole w pięciu meczach – na 1:0 ze Szwecją w Chorzowie oraz na 1:0 z Belgią w Brukseli. Czesław Michniewicz nie potrafi wykorzystać "Lewego", a ten się frustruje i nie można mu się dziwić. Holendrzy i Belgowie pokazali, że potrafią zupełnie odciąć go od gry. Efekt? Kapitan oddał w trzech ostatnich meczach raptem dwa strzały.
A selekcjoner ma swoje pomysły, teraz chce grać z dwoma "dziesiątkami" i Robertem Lewandowskim na szpicy. Pomysł w Warszawie nie wypalił, dopiero wejście Arkadiusza Milika rozruszało nasz zespół, ale wydaje się, że opiekun Biało-Czerwonych nadal chce testować swoje rozwiązanie. Do tego nie wychodzi nam gra z wahadłowymi, jednak uparcie gramy systemem z trójką defensorów na środku i dwoma wielozadaniowymi skrzydłowymi.
Starcie z Walią będzie dla nas próbą sił i ważnym sprawdzianem dla samego selekcjonera. Piłkarze zaczynają się niecierpliwić i narzekać na system, który proponuje opiekun drużyny narodowej. Jeśli ten mecz też nam się nie ułoży – a pamiętajcie, że Wyspiarze potrafili nas zaskoczyć we Wrocławiu na początek Ligi Narodów – to może w szatni zrobić się naprawdę nieciekawie. Co zrobimy, gdy trener straci szatnię na dwa miesiące przed mundialem?
Pojedynek z Walią w Cardiff dla reprezentacji Polski będzie miał podwójną stawkę. Możemy nie tylko utrzymać się w elicie Ligi Narodów – co było naszym celem od początku rozgrywek, bo szybko okazało się, że znów nie potrafimy nawiązać walki z potęgami – ale też znacznie ułatwić sobie drogę na Euro 2024. Biało-Czerwoni walczą o rozstawienie w pierwszym koszyku przed losowaniem eliminacji ME, ale muszą wygrać, by się w nim niemal na pewno znaleźć.
Po meczu w Cardiff, jakim wynikiem by się nie skończył, zostanie nam tylko 90 minut pojedynku z Chile, by doszlifować formę na mundial. To bardzo mało, a problemów jest tak wiele, że w zasadzie nie wiadomo, od czego zacząć. Oby okazało się, że w kluczowym momencie nasz zespół stanie na wysokości zadania i zagra tak, jak na to czekamy i jak na to stać naszych piłkarzy. W przeciwnym razie będziemy dwa miesiące siedzieć jak na szpilkach.
Pojedynek ostatniej kolejki fazy grupowej Ligi Narodów Walia – Polska odbędzie się w niedzielę 25 września na Millenium Stadium w Cardiff. Zawody poprowadzi pan Andris Treimanis z Łotwy, a pierwszy gwizdek zaplanowano na godzinę 20:45. Transmisja w TVP Sport oraz Polsacie Sport Premium.