"Mało nie doszło do linczu". Dantejskie sceny w kolejce po węgiel w Brzeszczach
- Wielu Polaków nie jest przygotowana do sezonu grzewczego, bo nie mogą zakupić opału
- Pod składami węgla czy ekogroszku od tygodni ustawiają się długie kolejki
- W odpowiedzi na kryzys na rynku, rząd przygotował dla Polaków dodatek węglowy, ale ceny są takie wysokie, że 3000 złotych nie wystarcza na zakup choćby tony opału
Długie kolejki po węgiel
Polacy z trwogą patrzą w przyszłość. Nadeszły już chłodne dni, lecz ciągle w wielu domach brakuje opału na sezon jesienno-zimowy. W związku z rosyjską agresją na Ukrainę w połowie kwietnia polski rząd nałożył embargo na import paliw kopalnych z Rosji, które weszło w życie z niemal natychmiastowym skutkiem.
Jeszcze kilka miesięcy temu rząd zapewniał, że surowca nie zabraknie, a ewentualne niedobory zostaną zastąpione innymi kierunkami importu. Jednak po długich kolejkach przed składami węgla widzimy, że problem jest.
To, co się dzieje w kolejkach opisała dziennikarka Onetu Monika Waluś, która wybrała się do miejscowości Brzeszcze, gdzie okoliczni mieszkańcy, a nawet przyjezdni z innych województw, stoją w długich kolejkach po węgiel.
"Mało nie doszło do linczu"
Z reportażu Onetu dowiadujemy się, że chętni do zakupu węgla ustawili się w kolejce od godziny 3 w nocy. Stoją od świtu w nadziei, że uda im się zapisać na dostawę węgla i nie zapłacą bajońskich sum. W kolejce dochodzi też do wielu nerwowych sytuacji. Jedna z kobiet opowiada:
– Byłaby pani chwilę wcześniej i widziałaby, co tu się wyprawia – mówi do dziennikarki Onetu – Stała tu z nami, tak jak ja, tylko ja teraz już usiadłam, bo od 3 stoję, no więc stała z nami kobita i czekała. Ale po chwili zadzwoniła po kogoś i przyjechała jej córka w ciąży. Podeszła do okienka i zażądała, żeby ją wpuścić bez kolejki. Bezczelność. Mało nie doszło do linczu. Już ktoś policję chciał wzywać. Chwilę temu to było – relacjonuje kobieta.
Stojący w kolejce ludzie szukają wszelkich sposobów, aby dostać upragniony węgiel. Wielu z nich rozkłada turystyczne krzesełka, inni wymieniają się z rodziną. Sceny przypominają te rodem z PRL.
Część osób przyjeżdża całymi rodzinami. Gdy jedni stoją, reszta załogi odpoczywa w samochodach.
Niepewny los
Najgorsze w tej całej sytuacji jest to, że stojący w kolejce ludzie nie mają gwarancji, że węgiel trafi do ich domów. Jak przyznaje dziennikarka, nie ma pewności, że cena surowca się nie zmieni ani tego, że węgiel dotrze do klientów, zanim nadejdą mrozy. Jednak mimo to tłumy czekają pod KWK Brzeszcze.
– Przy tej drożyźnie, którą mamy, ciągłych wzrostach cen prądu i różnych spekulacjach, niczego nie możemy być pewni. Ale proszę pani, na mnie w domu dwie córki czekają i ja nie mogę im powiedzieć, że nie będzie czym w zimie grzać – mówi jeden z bohaterów reportażu.
Sytuacja jest trudna. Jak pisał Kamil Rakosza dla innPoland, szacuje się, że do końca tego roku zabraknie nam ok. 4 do 6 mln ton węgla, przy czym ok. 2,5 mln ton wyniesie niedobór w sektorze opałowym. Polaków czeka zatem ciężka zima, wielu liczy, że będzie ona łagodna, nie chcą nawet myśleć, co będzie jeśli przyjdą srogie mrozy.