Lewandowska wiernie kibicuje mężowi. Tym gestem zaskarbiła sobie sympatię Katalończyków

Weronika Tomaszewska-Michalak
12 października 2022, 10:59 • 1 minuta czytania
Anna Lewandowska kiedy tylko może kibicuje swojemu mężowi z trybun. Tak było też w przypadku ostatniego meczu na Camp Nou, który "Lewy" rozegrał w niedzielę. Tamtejsze media rozpisują się o geście żony piłkarza, którym jeszcze bardziej zaskarbiła sobie serca Katalończyków.
Anna Lewandowska kibicuje Robertowi w czapce z logo FC Barcelona. Fot. Nur Photo/East News

Lewandowski tego lata znalazł się na ustach całego piłkarskiego świata. Jego saga transferowa, która ostatecznie zakończyła się przenosinami z Bayernu Monachium do FC Barcelony, elektryzowała nie tylko sympatyków sportu.

Piłkarz wraz ze swoimi najbliższymi: żoną Anną i córkami Laurą i Klarą rozpoczęli nowy etap w swoim życiu, przeprowadzając się z Niemiec do Hiszpanii. Mieszkają już tam od dobrych kilku tygodni i wiele wskazuje na to, że zdążyli się tam zadomowić.

Dobra passa "Lewego" trwa nadal. Robert nieustannie odnosi sukcesy, teraz już w barwach FC Barcelony. Obecnie jest nawet na szczycie klasyfikacji strzelców La Ligi. W czasie kolejnych meczów Barcy kibicuje mu ukochana żona, które wyrasta na ulubienicę także hiszpańskich mediów.

W minioną niedzielę FC Barcelona zmierzyła się z Celtą. Ostatecznie hiszpański klub pokonał rywala 1:0. Na trybunach Camp Nou pojawiła się Anna Lewandowska razem z przyjaciółką. Na tę okazję założyła proste jeansy i czarny top z wycięciem. Na głowie miała natomiast czapkę z logo Barcy.

Obecność sportsmenki nie uszła uwadze mediów. O "Lewej" napisał m.in. portal o tematyce sportowej Mundo Deportivo. Redakcja nie szczędziła Polsce miłych słów. Stwierdzono, że gwiazda, zakładając specjalną czapkę katalońskiego klubu, zyskała w oczach kibiców.

"Ostatni gest Anny Lewandowskiej, którym (jeszcze bardziej) zdobyła Katalończyków" – brzmi tytuł artykułu hiszpańskiego serwisu.

Anna Lewandowska: Jak czuje się w świetle reflektorów?

Anna Lewandowska nigdy nie pozostawała w cieniu swojego sławnego męża. Na przestrzeni lat udowodniła, że ich sukcesy można podzielić na wspólne, ale także osobne. Ona sama mogłabym obdzielić swoim CV kilka osób.

34-latka jest bowiem wziętą trenerką fitness, sportsmenką, blogerką, influencerką, bizneswoman, coachem, dietetyczką, a prywatnie żoną i mamą dwóch córek: Laury i Klary, które ostatnimi czasy coraz chętniej pokazuje w pełnej krasie na Instagramie. Ostatnio "Lewa" w rozmowie z magazynem "Viva!" podzieliła się osobistymi refleksjami na temat tego, co aktualnie dzieje się w jej życiu. Wiele kobiet zazdrości jej i jest zdania, że nie da się być bardziej spełnioną kobietą - rodzinnie, związkowo, wizerunkowo i zawodowo. Żona piłkarza mówiła m.in. o tym, jak czuje się w roli światowej gwiazdy.

"Nie patrzę na to w ten sposób. Przede wszystkim jestem wdzięczna, że mogę dzięki temu poznawać i odkrywać świat. Że mogę z mężem reprezentować nasz kraj i inspirować się tymi doświadczeniami. A potem wracać do Polski naładowana dobrą energią i pomysłami" – wyjaśniła.

Przyznała jednak, że "balansowanie pomiędzy światłem reflektorów a codziennością", jest dla niej czymś ciekawym zderzeniem różnych rzeczywistości. "Jednego dnia stoję na czerwonym dywanie obok Helen Mirren, a następnego dnia jestem w dresie na callach biznesowych, z przeziębioną Laurką na kolanach" – zobrazowała.