Horror dla Barcelony. Koledzy naprawili błąd Lewandowskiego i wyszarpali zwycięstwo

Krzysztof Gaweł
08 listopada 2022, 23:28 • 1 minuta czytania
FC Barcelona po pierwszej połowie była w meczu z Osasuną Pampeluna w koszmarnej sytuacji. Przegrywała 0:1, czerwoną kartkę dostał Robert Lewandowski i zanosiło się na porażkę. Ale Duma Katalonii pokazała charakter, wygrała ten pojedynek 2:1 (0:1) i na mundialową przerwę udaje się jako pewny lider LaLiga. W walce o tytuł ma już pięć punktów więcej od Realu Madryt.
Fot. CESAR MANSO/AFP/East News

FC Barcelona jeszcze przed starciem w Pampelunie miała powody do radości, bo punkty zgubił Real Madryt. I to jak, wszak Królewscy w derbach ulegli po niesamowitym meczu Rayo Vallecano 2:3, choć prowadzili na Vallecas. Jeszcze trzy tygodnie temu mieli nad Dumą Katalonii trzy punkty zapasu, bo pokonali na swoim terenie odwiecznych rywali 3:1. A teraz tracili dwa, a przecież Barca do rozegrania miała starcie z Osasuną na El Sadar.

Początek spotkania lepszy mieli piłkarze gospodarzy, już w 5. minucie znakomitą okazję miał Ruben Garcia, bo piłkę fatalnie stracił Sergio Busquets. Hiszpan został jednak zablokowany, a chwilę później Osasuna biła rzut rożny, piłka trafiła do Davida Garcii, który głową wpakował ją do siatki Blaugrany. Sędziowie zaraz ruszyli do VAR, bo w polu karnym było spore zamieszanie, a gracze Barcy zgłaszali faul rywali.

Rozjemca trafienie jednak uznał, choć Marcos Alonso był ewidentnie faulowany przez rywala i nie mógł zapobiec utracie gola. Katalończycy byli sfrustrowani, ale musieli odrabiać straty. Zrazu szło ciężko, nawet Robert Lewandowski musiał harować w defensywie i za faul zarobił żółtą kartkę. Ale minuta po minucie gra przyjezdnych była coraz lepsza, a pod bramką Osasuny Pampeluna zaczęło się dziać.

W 25. minucie "Lewy" miał pozycję, uderzył przy słupku, ale Aitor Fernandez popisał się dobrą interwencją. FC Barcelona nacierała, była coraz bliżej gola i wtedy wszystko runęło. Polski snajper starł się po raz kolejny starł się w tym meczu z Davidem Garcią i dostał drugi żółty kartonik od sędziego. Jak pokazały powtórki, Robert Lewandowski ostro wszedł w rywala w walce o górną piłkę.

Wyskoczył z kolanem skierowanym wprost w klatkę piersiową Hiszpana, do tego uderzył go łokciem w okolice głowy, co jest przez arbitrów na całym świecie karane bardzo surowo. Bo też jest niebezpiecznym zagraniem. Czy Polakowi należała się za to kartka? Oceńcie sami. Sędziowie decyzji nie cofnęli i nie skorzystali z VAR, choć tego domagali się gracze Barcy. I teraz przez godzinę Duma Katalonii musiała walczyć choć o punkt w osłabieniu.

W pierwszej połowie zdobyli nawet gola, ale sędzia nie uznał trafenia Ferrana Torresa, któremu świetnie dograł Jordi Alba. Tym razem słusznie, bo snajper Barcy był na pozycji spalonej. Xavi Hernandez miał najtrudniejszą w tym sezonie LaLiga misję: jak uratować wynik i nie przegrać meczu w Pampelunie? Potrzeba było czegoś ekstra i potrzeba było bramki. Choćby jednej, która dałaby punkt.

Zdobył ją Pedri, już w 48. minucie gry. Ferran Torres ściągnął na siebie dwóch defensorów Osasuny, a piłka trafiła pod nogi Pedriego, który wpakował ją do siatki i doprowadził do remisu 1:1. Można? Dla Barcelony wszystko okazało się dość łatwe, teraz miała jeszcze ponad 40 minut, by powalczyć o zwycięstwo i odwrócić zły los z pierwszej odsłony spotkania. Ekipa z Pampeluny nadal miała przewagę liczebną i chciała wygrać mecz.

Świetne okazje mieli Chimy Avila i Kike Garcia, ale Marc-Andre Ter Stegen był oczywiście na posterunku i nie dał się pokonać piłkarzom gospodarzy. Barca grała spokojnie, cierpliwie i szukała luki w defensywie rywali. Znalazła ją w samej końcówce meczu. W 85. minucie Frenkie de Jong wrzucił piłkę przed bramkę rywali, a Raphinha głową przelobował Aitora Fernandeza. Bramkarz Osasuny był w szoku, a Brazylijczyk się przebudził.

I to w najlepszym możliwym momencie, bo tygodniami zawodził i był krytykowany. We wtorek strzelił swojego drugiego gola w LaLiga, a FC Barcelona ograła ostatecznie na El Sadar Osasunę Pampeluna 2:1. Blaugrana ucieka na czele ligowej tabeli, ma już pięć punktów zapasu nad Realem Madryt i zmierza po tytuł mistrzowski. Kolejny mecz rozegra jeszcze w tym roku, 31 grudnia stawi czoła Espanyolowi Barcelona na Camp Nou.

Robert Lewandowski powinien już bez przeszkód zagrać w tym meczu.