Iga Świątek uderzyła ręką w stół i chce zmian od władz. "To jest po prostu smutne"
- Iga Świątek zaapelowała do władz WTA ws. organizacji turnieju WTA Finals
- Polka chce poważnych zmian i powrotu imprezy do jej kształtu sprzed lat
- W tym roku zabraklo na trybunach kibiców, a premie były o wiele niższe
- 21-letnia polska mistrzyni zdecydowanie zabrała głos jako liderka rankingu
Iga Świątek jest liderką rankingu WTA i największą dziś gwiazdą żeńskiego tenisa na świecie. Sportowa klasa, fantastyczne wyniki i własne zdanie sprawiają, że tenisowe władze muszą się liczyć z opinią 21-latki z Raszyna. W 2022 roku wygrała osiem dużych imprez, w tym dwie zaliczane do Wielkiego Szlema (Roland Garros oraz US Open) i cztery turnieje rangi WTA 1000.
Wypracowała wiosną serię 37 meczów wygranych z rzędu, czego nie dokonała żadna tenisistka w XXI wieku. Wygrała 67 meczów, a przegrała tylko 9. W efekcie w rankingu WTA będzie mieć na koniec roku niebywałe 11085 punktów, co jest drugim wynikiem w historii. Na korcie zarobiła niemal 10 mln dolarów, wspinając się również na finansowy szczyt.
Polka została poproszona o ocenę zakończonego w poniedziałek turnieju wieńczącego sezon i nie miała dla federacji wielu ciepłych słów. Po WTA Finals w Fort Worth w Teksasie zaapelowała o zmiany i nie sposób jej nie rozumieć. Federacja ma twardy orzech do zgryzienia, ale jej władze na pewno mają świadomość, że zmiany są konieczne. Iga Świątek mówiła o tym już w trakcie imprezy.
– Chciałabym podziękować kibicom, że pojawili się na meczu. Szczególnie tym z Polski, widać było was na trybunach. Cóż, mam nadzieję, że wkrótce zobaczymy tu komplet widzów – skwitowała polska mistrzyni po pierwszym starciu fazy grupowej, gdy powitały ją niemal puste trybuny w Teksasie. To tylko jedna strona medalu, druga to prestiż imprezy, a więc jego obsada i nagrody finansowe. WTA jest daleka od ideału.
Polka podsumowała surowo tegoroczny turniej i zaapelowała o zmiany.
– Nie miałam okazji zagrać w WTA Finals w czasach świetności imprezy, gdy była zorganizowana inaczej, nie było takiego pośpiechu ze wszystkim i turniej był inaczej pomyślany. Ale chciałabym, żeby WTA dokonała zmian i pozostawiła turniej w jednym miejscu na dłużej niż rok, a do tego żeby to była tak duża impreza, jak było przed laty, albo jak jest z ATP Finals - powiedziała nasza mistrzyni w rozmowie z Eurosportem.
I faktycznie, nie sposób odmówić jej racji. WTA Finals przed pandemią zdobyło chińskie Shenzen, które podpisało umowę na organizację mastersa na dziesięć lat. Ale najpierw surowe restrykcje covidowe, a potem sprawa Peng Shuai i niejasne traktowanie zawodniczki przez chińskie władze, storpedowały współpracę federacji i Chińczyków. Nie chodzi nawet o kibiców na trybunach, ale też o premie. W tym roku łączna pula turnieju wyniosła 5 mln dolarów. Trzy lata temu to było 14 mln dolarów, a ATP Finals trzyma budżet rzędu 15 mln.
I również o tym mówiła Iga Świątek, która głośno domaga się w tenisie równouprawnienia kobiet i mężczyzn, także jak idzie o zarobki i premie za udział w turniejach. – Z drugiej strony rozumiem, dlaczego doszło do zmian i że od strony biznesowej prawdopodobnie trudno jest dziś zorganizować tego typu wydarzenie. Ale myślę, że jeśli ATP może to robić skutecznie, to my też możemy – powiedziała raszynianka. Jej słowa odbiły się echem w świecie tenisa.
Szef federacji WTA Steve Simon zapewnił w wywiadzie dla "The New York Timesa", że dojdzie do zmian w WTA Finals i że impreza zagości w jednym miejscu na dłużej. Powrót do Chin? To na razie nie będzie zapewne możliwe, więc federacja musi wykonać pracę i znaleźć odpowiednie miejsce. "Ta impreza wymaga takiego podejścia, także od strony biznesowej" - powiedział Steve Simon amerykańskim dziennikarzom.
- Nagrody? To jest po prostu smutne, że WTA zostało tak mocno poturbowane przez koronawirusa i nie ma dziś miejsca, w którym można wszystko zorganizować tak, by turniej był sportowym świętem. Mamy przykład w ATP, oni byli w stanie zrobić wszystko po staremu i nawet zwiększyć nagrody pieniężne. Mam nadzieję, że w przyszłym roku i u nas to się zmieni. I że następnym razem będziemy lepiej przygotowani. Większość turniejów była w stanie poradzić sobie w trudnych warunkach - zakończyła Iga Świątek.
I to się nam podoba w naszej mistrzyni. Mówi co myśli i nie gryzie się w język. Ale z klasą!