Jeździłem w Kalifornii BMW i7 i nowym X7. Oto 7 rzeczy, które wprawiły mnie w osłupienie

Adam Nowiński
02 grudnia 2022, 13:54 • 1 minuta czytania
Na zaproszenie BMW poleciałem do kalifornijskiego Palm Springs, żeby w tamtejszych górach i na siedmiopasmowych autostradach pojeździć nowym BMW serii 7 oraz odświeżoną X7. Zobaczyłem też przyszłość marki, czyli BMW XM. O rany, nie wiem od czego zacząć. Oto 7 rzeczy, które wprawiły mnie w zachwyt lub osłupienie.
Jakie one piękne, prawda? Fot. Materiały prasowe BMW

BMW pokazało światu swoją nową serię 7 już w pierwszej połowie tego roku. Z kolei X7 przeszło niedawno lifting, a na rynku model jest od 2018 roku. W obu przypadkach mieliśmy okazję zobaczyć te modele, a X7 nawet pojeździć:


Dlatego informacje na temat ich technikaliów już mamy. Niemniej jednak moje emocje sięgnęły zenitu, kiedy dowiedziałem się, że przyjdzie mi nimi pojeździć po drogach Palm Springs i okolic, gdyż to tam BMW zorganizowało międzynarodowe testy drogowe tych aut.

Co mnie zaskoczyło? Co zachwyciło? Zebrałem moje wrażenia w 7 punktach. Oto one.

1. Ten grill, ten look, fajnie, że seria 7 jest spójna wizualnie

Pierwszym modelem, który przyszło mi testować, było elektryczne BMW i7 xDrive60. Do wyboru mieliśmy także wersję 760i xDrive z 544 konnym, ośmiocylindrowym silnikiem V8, który od 0 do 100 rozpędza się w 4.2 sekundy. Ten jednak nie będzie dostępny w Europie.

Natomiast na wiosnę 2023 roku wejdzie na rynek mniej drapieżna wersja 740d xDrive z sześciocylindrowym, 300-konnym silnikiem diesla i to ona obok elektrycznego i7 xDrive60 ma być jednym z filarów gamy silnikowej nowej serii 7 na kontynencie.

Ale nie martwcie się, testowany przez mnie elektryczny BMW i7 xDrive60 to także bestia! Ma 544 konie mechaniczne, 745 Nm momentu obrotowego, a od 0 do 100 km/h rozpędza się w 4.7 sekundy. Jego prędkość maksymalna to 240 km/h (bez szaleństw, ale w końcu to potężna i luksusowa limuzyna), a zasięg od 590 do 625 km.

Z tym ostatnim akurat bym polemizował, bo wszystko zależy od stylu jazdy, tego, czy włączony jest tryb odzyskiwania energii, co uruchomiliśmy w pojeździe, czy mamy włączoną klimatyzację itd. Nam z pełną baterią system pokazywał zasięg około 520 km, ale przy takim zużyciu energii, jakie mieliśmy (a rekuperowaliśmy ile to możliwe) myślę, że nie przejechalibyśmy nawet 500 km.

Ale dość na razie z technikaliami, bo to, co od początku urzeka w tym samochodzie, to jego niesamowity wygląd. Wystarczy tylko na niego spojrzeć, żeby z ekscytacji na karku zjeżył się włos.

Głębiej osadzone reflektory z kryształami Swarovskiego ułożonymi w literę "L" (wyposażone w asystenta, dzięki któremu światła drogowe nie oślepiają kierowców jadących z naprzeciwka), niebotycznie wielki grill, który na dodatek jest podświetlany, wspaniałe, płynne linie wzdłuż nadwozia, liczne zagłębienia i wloty powietrza, które zwiększają docisk oraz aerodynamikę pojazdu, słowem: inżynierowie BMW włożyli w ten samochód naprawdę MASĘ pracy i wykazali się wielką finezją.

Dzięki temu powstało auto piękne, majestatyczne oraz z pewnością budzące respekt na drodze. Fajnie też, że BMW postawiło na spójność całej linii "siódemek", ponieważ zarówno seria 7, jak i X7 są do siebie podobne wizualnie.

2. Luksus serii 7 jest nie do opisania

Mój redakcyjny kolega Łukasz Grzegorczyk sam przekonał się, co to znaczy luksus w BMW serii 7. On zwrócił w głównej mierze uwagę na 31-calowy panoramiczny ekran, na którym można swobodnie oglądać filmy czy prowadzić rozmowy wideo. I rzeczywiście robi on piorunujące wrażenie. Sądzę, że tym rozwiązaniem BMW nakryło czapką swoją konkurencję w sektorze premium.

Ale luksus w BMW i7 to nie tylko ekran. To także liczne inne udogodnienia. Zacznijmy od prawego fotela tylnej kanapy, który jak wszystkie pozostałe, jest niezwykle wygodny, podgrzewany, wentylowany i ma funkcję masażu. Ten jednak posiada także jedną wspaniałą cechę. Możemy go sobie rozłożyć.

Wybierając jedną z opcji fotel pasażera składa się automatycznie i przesuwa do przodu, wysuwa się z niego podnóżek, a reszta tylnego fotela układa się tak, jak sobie tego życzymy. W ten sposób można uciąć sobie komfortową drzemkę (serio, mi tylko brakowało kocyka, żeby przyciąć komara).

Do tego wszystkim sterujemy za pomocą 5,5-calowego dotykowego panelu w drzwiach. Nim ustawimy sobie fotel, wybierzemy opcję masażu, wyregulujemy temperaturę, opuścimy ekran i sterujemy roletami zaciemniającymi – słowem wypas!

Fajne jest też to, że jeśli chcemy posłuchać muzyki, lub obejrzeć film, to mamy do dyspozycji niesamowite nagłośnienie (4D, 35 głośników Diamond Surround marki Bowers & Wilkins o mocy 1965 W), ale jeśli zależy nam na ciszy, to i o to zadbali inżynierowie BMW, bo wnętrze jest niesamowicie wyciszone!

Do tego ogromnym ułatwieniem dla kierowcy jest 12,3-calowy wyświetlacz za kierownicą, na którym wyświetlimy wszystko – od wszelkich parametrów jazdy po nawigację na mapie czy nawigację w rozszerzonej rzeczywistości, czyli widok z przedniej kamery, na którą nałożone są wskazówki, gdzie mamy jechać.

Centrum sterowania pojazdem jest zakrzywiony ekran główny o przekątnej 14,9 cala z bardzo intuicyjnym systemem, ale o nim jeszcze wspomnę później. Dobrze, że BMW nie poszło w ślady innych marek i nie zrezygnowało całkowicie z niektórych przycisków, bo wiem, że wielu samochodziarzy na to narzeka. Dla mnie połączenie dotykowych ekranów z kilkoma przełącznikami jest perfekcyjnym kompromisem.

Mało dodatków? No to jeszcze wspomnę o panoramicznym szklanym dachu oraz o niesamowicie podświetlanej desce rozdzielczej. Mega!

3. Advanced Driver Assistance System, czyli jazda bez trzymanki!

No i wisienka na torcie: BMW wyposażył swoją serię 7 w niezwykły system wspierający jazdę po autostradach. Cytując inżynierów, z którymi rozmawiałem, to "trzeci poziom funkcji automatycznej jazdy", czyli połączenie aktywnego tempomatu, line assist, systemu Stop&Go, monitoringu martwego pola i monitoringu pasa jazdy.

Wszystkie te elementy sprawiają, że włączając ten zaawansowany tryb jazdy pojazd jedzie sam... Możemy zdjąć ręce z kierownicy i cieszyć się autonomiczną jazdą. Jest jeden warunek: musimy mieć oczy zwrócone na drogę, ponieważ samochód będzie nam zwracał na to uwagę i nie ma możliwości oglądania w tym czasie np. Tik-Toka. Dodatkowo nie możemy mieć okularów przeciwsłonecznych, bo system też nie wykryje naszych gałek ocznych.

No i największy minus: system ten dostępny jest na razie tylko w USA... Niemniej jednak wrażenia z takiej autonomicznej jazdy są nieziemskie. Wystarczy nacisnąć kierunkowskaz, a samochód sam sprawdzi, czy może zmienić pas i sam to zrobi. Bomba!

4. Wszystko w twoim smartfonie

I jeszcze jedna sprawa, która dotyczy w sumie obu modeli, czyli OS8 - system operacyjny, na którym "pracują" zarówno X7, jak i seria 7. Jest on bardzo intuicyjny i łatwy do opanowania – wystarczy się trochę przeklikać przez różne funkcje i ustawienia, żeby je ogarnąć. Mało tego: samochód oferuje nam całą listę gotowych komend, za pomocą których możemy włączyć masaż, odsłonić dach, czy też... zrobić sobie zdjęcie.

Wszelkie ustawienia możemy zapisać w pamięci auta, ale także w aplikacji Moje BMW na telefonie. W ten sposób, jeśli chcemy zamienić np. i7 na X7, to system po połączeniu z aplikacją przeniesie i zapisze ustawienia (a na pewno ich większość) do nowego auta.

Ponadto świetną sprawą jest zarządzanie energią w i7 przy wsparciu aplikacji, ponieważ możemy tak ułożyć sobie trasę przed wyjazdem, żeby mieć jak najwięcej możliwości do rekuperacji energii. Dzięki temu rzadziej będziemy odwiedzać stacje ładowania. Wystarczy tylko wysłać trasę "do samochodu" i ta automatycznie włączy się po odpaleniu silnika.

XXI wiek pełną gębą!

A to nie koniec. Bo jeśli macie aplikację Moje BMW i sparujecie ją z serią 7, to możecie skorzystać z asystenta parkowania i zaparkować swoje auto przy pomocy smartfona. Niestety funkcja ta nie jest jeszcze dostępna w Europie...

5. Ten samochód zmieściłby słonia!

Nowa X7 to tak naprawdę poliftingowa wersja modelu z 2018 roku. Ale nadal robi ona piorunujące wrażenie. Jak już wspomniałem, jest ona w miarę spójna wizualnie z serią 7. Mamy więc podobny, gigantyczny grill i głębiej osadzone światła, które nadają X7 jeszcze drapieżniejszego wyglądu.

Ale nowe X7 to także niesamowita dbałość o detale. Widać to na niezwykle pieczołowicie zaprojektowanych i wykonanych światłach stopu.

W standardzie dostajemy 21-calowe felgi, ale w tym modelu możemy zamontować nawet 23-calowe kolosy.

X7 to jednak przede wszystkim monstrualne auto, serio, jego gabaryty są spore (5181 mm / 2000 mm / 1835 mm), ale dzięki temu w środku zyskuje się niesamowite przestrzenie.

Dlatego też miejsce może tam znaleźć aż 7 osób, z czego dwie, które siedzą w trzecim rzędzie, nie muszą kulić nóg – tam też jest naprawdę wystarczająco przestrzeni.

Dodatkowo każdy rząd dostaje klimatyzację, gniazda USB, nagłośnienie, a nawet swoją sekcję przeszklonego dachu – tak przez cały samochód poprowadzony jest niesamowity, panoramiczny szklany dach. Jeśli jednak nie chcemy trzeciego rzędu siedzeń, możemy zamówić wersję 5-miejscową lub zwyczajnie składamy siedzenia i zyskujemy sporą przestrzeń na bagaże.

6. Luksus X7

Nowy X7 to nie tylko praktyczność wynikająca z posiadania dużego, ładownego i przestronnego samochodu. To także niesamowity luksus. W środku jest naprawdę wygodnie. Mamy do dyspozycji podgrzewane, chłodzone fotele z funkcją masażu. Nikt nie musi kulić nóg, bo miejsca jest aż nadto w każdym rzędzie siedzeń.

Niesamowita, podświetlana i "interaktywna" deska rozdzielcza jest jednym z tych gadżetów, który fajnie mieć w samochodzie.

Poza tym mamy 12,9-calowy wyświetlacz za kierownicą oraz 14,3-calowy wyświetlacz główny. Oba, podobnie jak w serii 7, są niesamowicie funkcjonalne i tworzą swego rodzaju centrum dowodzenia. Mamy tu system, jak już wspomniałem, (OS8) niezwykle intuicyjny i przejrzysty oraz liczne mechanizmy wspierające jazdę.

Nie zaimplementowano tutaj funkcji zaawansowanego asystenta, który pozwalałby zdjąć ręce z kierownicy, ale jest m.in. aktywny tempomat, line assist, kontrola martwego pola i rejestracja pasa ruchu. Dlatego mimo konieczności trzymania rąk na kierownicy po uruchomieniu asystenta jazdy auto i tak "samo się prowadzi" – świetny bajer.

Dodatkowo mamy także nawigację z rozszerzoną rzeczywistością jak w serii 7, inteligentne światła, system komend i niesamowite podświetlane progi (tego jednak nie ma w standardzie).

No i na koniec: silnik. Mnie udało się pojeździć dwiema wersjami silnikowymi: xDrive40d z sześciocylindrowym, 3-litrowym silnikiem Diesla o mocy 340 koni mechanicznych oraz M60i xDrive z V8 pod maską o mocy 530 koni mechanicznych.

Oczywiście nie muszę mówić, że szczególnie ten drugi przypadł mi do gustu, bo był niesamowicie mocny i przepięknie mruczał podczas przyspieszania, ale i wersja 340-konna daje radę.

Naprawdę X7 to auto, które prowadzi się niezwykle dobrze – jest niezwykle precyzyjne na drodze, nie ślizga się na zakrętach nawet przy dużej prędkości, a w trybie Comfort nie czuć, że auto kiwa się jak łódka na jeziorze.

7. Boski XM

Podczas wyjazdu BMW pokazało nam też przyszłość swojej marki, a konkretniej jeden z jej elementów, czyli nowe BMW XM. Mogliśmy go podziwiać w studiu fotograficznym i rzeczywiście można by spędzić całe godziny na zwykłym wlepianiu wzroku w rezultat połączenia kunsztu inżynierów i finezji projektantów BMW. Serio, to auto jest po prostu przepiękne i majestatyczne (5 metrów długości i 2,2 metra szerokości), a dodatkowo niezwykle luksusowe.

Projektanci nie bali się połączyć nieoczywiste kolory, dlatego błękit mamy zestawiony z brązem tapicerki, złotym, podświetlonym grillem, złotymi detalami dookoła auta oraz głęboką czernią.

Obok drewna mamy prawdziwą skórę (czego akurat nie pochwalam), na dole lekko pikowane, niezwykle wygodne fotele, a nad głową futurystyczna, wyprofilowana podsufitka z motywami pryzmatów pokryta szlachetną alcantarą.

Do tego od metra technologii, którymi sterować możemy za pomocą dwóch dużych, zakrzywionych ekranów na desce rozdzielczej. Warto też wspomnieć, że ten model także będzie posiadał zaawansowanego asystenta jazdy, takiego jaki posiada seria 7.

Odwagę inżynierów widać też z tyłu auta, bowiem "pozbyli się" klasycznego logotypu BMW ze środka klapy bagażnika. Emblemat w XM-ie znajduje się w lewym górnym roku tylnej szyby pojazdu.

Ale to nie koniec rewelacji: BMW XM pod długą maską skrywa duet silnika spalinowego i elektrycznego. Pierwszy to 4,4-litrowe V8 o mocy 489 koni mechanicznych, a drugi to 197-konny silnik elektryczny, co w połączeniu daje moc bagatela 653 koni mechanicznych.

Oczywiście na rynku jest już mocniejszy rywal w tej klasie – Aston Martin DBX 707, ale Bawarczycy nie zamierzają odpuszczać, bo już na początku 2023 roku planują wypuścić BMW XM LABEL RED z 585-konnym silnikiem spalinowym, co całej maszynie da moc 748 koni mechanicznych.

Mamy więc prawdziwą, luksusową bestię na sterydach, która już w przyszłym roku dostanie doładowanie.