Zełenski zaprzecza, że to ukraińska rakieta spadła na Polskę. Sprawę skomentował Biden
- Nadal nie ma potwierdzenia, do kogo należał pocisk, który spowodował eksplozję w Przewodowie
- Ze wstępnych ustaleń strony polskiej wynika, że był to pocisk ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, a do stanowiska przyłączają się Stany Zjednoczone
- Ukraina nie zgadza się z hipotezą, ale na jej komentarz ponownie odpowiadają USA
Informacja o tym, że to nie Rosja bezpośrednio odpowiada za wybuch, do którego doszło w Przewodowie, wyszła ze Stanów Zjednoczonych. Wiadomość przekazała najpierw agencja AP News, powołując się na anonimowych urzędników, a następnie potwierdził to prezydent Joe Biden.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że pocisk, który eksplodował w polskiej miejscowości, miał należeć do ukraińskiej obrony. Ta miała próbować odeprzeć nim zmasowany atak rakietowy prowadzony przez Rosję. Prezydent Andrzej Duda nazwał incydent w Przewodowie skutkiem prawdopodobnie nieszczęśliwego wypadku. – Nie była to rakieta wymierzona w Polskę – zapewnił.
Wydawało się, że podobne stanowisko przyjmie Ukraina. Przedstawiciele Wołodymyra Zełenskiego i on sam zaprzeczają jednak wszystkiemu.
Jak pisaliśmy w naTemat, prezydent Ukrainy mówił o tym, że rosyjska agresja przekroczyła polską granicę, oraz że nie ma wątpliwości, iż to pocisk, który nie należy do jego kraju. Te słowa Zełenskiego skomentował Joe Biden po powrocie do USA z Azji. Jak stwierdził, stanowisko Zełenskiego, podważające tezę o ukraińskim pocisku, który spadł w Polsce, "to nie jest dowód".
USA ponownie zabierają głos w sprawie tego, czyj był pocisk w Przewodowie
– Wciąż zbieramy informacje, ale nie widzieliśmy nic, co przeczy wstępnej ocenie prezydenta Andrzeja Dudy, że ten wybuch był najprawdopodobniej wynikiem niefortunnego lądowania w Polsce ukraińskiego pocisku obrony powietrznej – powiedział sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Lloyd Austin podczas konferencji po wirtualnym spotkaniu Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy.
– Jakiekolwiek będą końcowe wnioski, świat wie, że Rosja ponosi ostateczną odpowiedzialność za ten incydent – dodał. Zaznaczył, że ma pełne zaufanie do polskiego śledztwa.
Pocisk rosyjskiej produkcji
Na pytanie, skąd na terenie Ukrainy wziął się pocisk, którego produkcję od samego początku polskie władze oceniały, jako rosyjską, odpowiedź szybko podali amerykanie. Rakieta S-300, która prawdopodobnie doprowadziła do eksplozji w Przewodowie jest bronią produkcji radzieckiej.
Jak podaje AP news, Ukraińcy mają w swoim asortymencie posiadać właśnie taką broń, która pochodzi jeszcze z lat 70. Zdaniem tamtejszych ekspertów broń mogła posłużyć do odpierania zmasowanego ataku, który prowadziły wojska Putina.
W dniu, w którym doszło do incydentu w Przewodowie, Rosja prowadziła ostrzał na terenie całej Ukrainy, co było odpowiedzią na odbicie Chersonia. Ukraińcom udało się w ostatnich tygodniach odbić znaczącą część terenów, które dotąd znajdowały się pod okupacją.