Dagmara z "Królowych życia" wydała drugą książkę. Wyznała, że siedziała z morderczynią
- Gwiazda programu "Królowe Życia" w 2009 r. została skazana za sutenerstwo, na 14 miesięcy pozbawienia wolności
- Dagmara Kaźmierska niejednokrotnie opowiadała o tym, czego nauczyło jej to doświadczenie
- Teraz wydała drugą książkę autobiograficzną pt."Prawdziwa historia Królowej Życia – Za kratami"
- Celebrytka wytłumaczyła, jak wygląda świat za kratkami. Zdradziła, z kim była w celi
Dagmara z "Królowych życia" o pobycie za kratkami. Siedziała z morderczynią
Pomysł na "Królowe życia" był prosty – znaleźć grupę zamożnych, rozrywkowych i ekstrawaganckich osób z małych miast i pokazać widzom jak wygląda ich życie. Format zdecydowanie przypadł do gustu rodakom, którzy od 2016 roku z niecierpliwością oczekiwali na każdy kolejny sezon. Dotychczas nakręcono ich dwanaście.
Postacią, która najbardziej wybiła się na tle innych bohaterów, była bezapelacyjnie Dagmara Kaźmierska z Kłodzka. Głośna, przaśna, wulgarna, porywcza, a jednocześnie wrażliwa i uczuciowa, kochająca matka z zamiłowaniem do złota i przepychu. Produkcja nie rezygnowała z jej udziału przez kolejne sezony, mimo tego, że nie wszyscy byli za tym, żeby promować w telwewizji - jak to mówili - "kryminalistki".
Mama Conana dorobiła się w międzyczasie bagatela ponad miliona obserwatorów na Instagramie. Choć Dagmara Kaźmierska zawsze jest pełna energii, uśmiechu, radości i uchodzi za kolorowego ptaka, to jej przeszłość zdecydowanie do kolorowych nie należy.
W 2005 r. zaczęła prowadzić agencję towarzyską. Cztery lata później, w 2009 r., została aresztowana i skazana wyrokiem sądu na 4 lata pozbawienia wolności za sutenerstwo. Finalnie Kaźmierska spędziła za kratkami 14 miesięcy. Odsiadka została skrócona, ponieważ biegli psychiatrzy ocenili, że stan kilkuletniego Conana się pogarsza. Stwierdzili zespół stresu pourazowego.
W 2021 roku celebrytka wydała pierwszą książkę "Prawdziwa historia Królowej Życia". Pozycja bardzo dobrze się sprzedawała i czytała. Kaźmierska stwierdziła, że trzeba kuć żelazo, póki gorące i wydać kolejną książkę autobiograficzną - "Prawdziwa historia Królowej Życia – Za kratami". W niej również nie zabrakło wątków związanych bezpośrednio z odsiadką.
– Wsadzili mnie do celi z dziewczyną, która dwa dni wcześniej zatłukła na śmierć staruszkę (...). Chryste, do czego ja doszłam, do czego doprowadziłam, że muszę siedzieć z kimś takim przy jednym stole. Co ja zrobiłam ze swoim życiem – możemy dowiedzieć się, wertując pierwsze strony książki.
"Królowa życia" w rozmowie z serwisem Party.pl zaznaczyła, że pobyt w więzieniu jest dla niej pewnego rodzaju traumą, ale wie, że "po coś" musiała to przeżyć. Zaznaczyła, że wciąż ma przed oczami każą z cel, do których trafiała.
Najgorszy w moim życiu. Wszystko jest potrzebne, ja zawsze mówię - nawet te złe doświadczenia, te najbardziej traumatyczne te dramatyczne, takie najgorsze, rzucające nas na sam dół są potrzebne, bo mądry człowiek wyciągnie wnioski. Głupek idzie dalej i wraca ponownie do tego samego. Ja uważam, ze było mi to potrzebne troszkę. Już za bardzo byłam pyszna, za bardzo już byłam "co to nie ja". Troszeczkę mi to utarło nosa i przede wszystkim przed kryminałem bardzo goniłam za pieniędzmi i nauczyło mnie to, że to nie jest najważniejsze. Kryminał nauczył mnie, że można się obejść bez wielu rzeczy (...) Było bardzo źle, ale musiało to po coś być.
Kaźmierska w innym wywiadzie odniosła się zaś do pytania o to, czy odsiadka w polskim więzieniu wygląda tak, jak na filmach czy serialach?
– Nie, słuchajcie. To są bzdury. Szczególnie w naszej polskiej rzeczywistości. To, co oni opowiadają w tych serialach, które wypuszczają, albo w filmach to jest śmiechu warte. Nie byli, nie widzieli, to niech nie mówią. Na pewno nie jest tak, jak pokazują, bo czegoś takiego jak przemoc, terroryzowanie współosadzonych, to czegoś takiego nie ma. Na pewno zdarza się jakaś przemoc werbalna, oczywiście. Mogą być i incydenty siłowe, ale jest to szybko gaszone. Nie ma tak, że siedzisz i jesteś cały czas terroryzowany non stop i nikt nie reaguje. Nie, czegoś takiego nie ma – powiedziała na łamach "Faktu".