Kolejna kompromitacja Katarczyków, mundial już ich nie chce. Brutalny koniec marzeń
- Reprezentacja Kataru przegrała z Senegalem i niemal odpadła z mundialu
- Gospodarzy może uratować tylko cud, ale na ten nie mogą i nie powinni liczyć
- Kluczowe będą wyniki Holendrów, którzy rozdają karty w grupie A turnieju
Miliardy dolarów, lata zabiegów i przygotowań, gigantycza korupcja i do tego bezwzględna tyrania przy budowie stadionów i obiektów na mundial. Katar zrobił niemal wszystko, co trzeba, ale zapomniał zbudować zespół, który dałby mu sukces. Gdy łamano prawa człowieka na budowach, a tysiące robotników umierało w obozach pracy, piłkarze żyli jak pączki w maśle. I nie potrafią do dziś zagrać w piłkę tak, by godnie reprezentować swój kraj.
Stąd Senegalczycy wystąpili w piątek w roli zespołu, który miał wyrzucić Katar za burtę mundialu i uczynić zadość pragnieniom fanów na całym świecie, którzy gospodarzy po prostu w turnieju oglądać nie chcą. Ponieważ obie ekipy przegrały pierwsze mecze po 0:2, znalazły się pod ścianą. Ale gry Katar uległ Ekwadorowi, Lwy Terangi długo walczyły dzielnie z wielką Holandią i dopiero w końcówce ekipa Aliou Cisse oddała jej pole.
A w piątek spotkanie piłkarze z Senegalu z najgorszą bez dwóch zdań ekipą MŚ rozpoczęli bardzo ostrożnie, być może nawet za bardzo. Co prawda mieli zrywy piłkarze z Afryki i wtedy robiło się gorąco pod bramką miejscowych, ale brakowało w ich grze tempa i żelaznej konsekwencji, by zmusić Katarczyków do błędów. Ismaila Sarr uderzył w 5. minucie w boczną siatkę, Krepin Diatta próbował z ostrego kąta, a potem jeszcze Idrissa Gueye.
Brakowało klarownych sytuacji, Senegal rozgrywał długo piłkę i niewiele z tego wynikało. A Katarczycy, jak to oni, grali chaotycznie oraz bojaźliwie i nie zachwycali. Nie ma co nawet mówić o sytuacji strzeleckiej, bo do tych było bardzo daleko. W 30. minucie akcję Senegalu długim wybiciem rozpoczął Edourad Mendy, który podał w pole karne rywali do Ismaily Sarra. Ten został w ostatniej chwili powstrzymany przez bramkarza rywali, który wyszedł daleko poza swoje pole karne i omal za to nie zapłacił golem dla przeciwników.
Meshaal Barsham zachował czyste konto, a jego koledzy mogli zyskać rzut karny. Wpadł w pole karne Senegalczyków w 34. minucie Akram Afif, na którego wbiegł Ismaila Sarr. Kibice domagali się rzutu karnego, piłkarze z Kataru złapali się za głowy, ale sędzia Antonio Mateu Lahoz pozostał niewzruszony. Kontakt był, Senegalczyk przewrócił rywala, ale arbiter pozostał nieugięty. Miejscowi najgorsze znów mieli dopiero przed sobą...
W 41. minucie mistrzowie Afryki rozegrali atak, piłka poszła w pole karne miejscowych, a tam... Boualem Khoukhi wykonał sztukę magiczną rodem z piłkarskich jaj, podał piłkę do rywala, a Boulaye Dia bez trudu wpakował ją do siatki i otworzył wynik. Katarczycy jeszcze ze stadionu nie wychodzili, ale znów ich zespół najzwyczajniej zmierzał do kompromitacji. Miał jednak 45 minut po przerwie, żeby uratować twarz, wynik i marzenia o mundialu.
Lwy Terangi wybiły rywalom marzenia o sukcesie niemal od razu po zmianie stron. Famara Diedhiou po rzucie rożnym w 48. minucie meczu popisał się fantastycznym strzałem głową i podwyższył prowadzenie mistrzów Afryki na 2:0. To był już koniec marzeń gospodarzy o dobrym wyniku w drugim meczu w finałach MŚ i w ogóle w turnieju. Na trybunach rozpoczęła się feta, kibice z Senegalu jęli walić w bębny jak najęci, gospodarze mieli podwójny ból głowy.
Do końca meczu nie zostało już wiele, a po godzinie gry nonszalancja i niedbała gra Senegalczyków zachęciły gospodarzy do walki choćby o honorowego gola. Pierwszego zresztą w ich historii występów w finałach MŚ. Świetnie z dystansu strzelał Abdelkarim Hassan, który nieznacznie się pomylił. Po chwili Edouard Mendy w odstępie trzech minut dwa razy fenomenalnie uratował swój zespół przed utratą gola.
Katarczycy dopięli swego w 78. minucie, bo postawa rywali w defensywie była wprost skandaliczna. Znów zagapili się Senegalczycy, więc miejscowi rozegrali atak prawą flanką, Ismaeel Mohammad wrzucił piłkę, a Mohammad Muntari głową strzelił pierwszą bramkę dla swojego kraju w historii piłkarskich MŚ. Miejscowi zerwali się do ataku, jeszcze raz postanowili poszukać szczęścia i... stracili trzeciego gola. Lwy Terangi zaatakowały, Pape Matar Sarr podał w pole karne, a Bamba Dieng ustalił wynik meczu na 3:1 dla Senegalu.
Katar w praktyce odpadł z piłkarskich mistrzostw świata. Żeby wyszarpać rzutem na taśmę awans do kolejnej rundy musiałby w ostatnim meczu rozgromić Holandię, a wcześniej - bo już w piątek - Oranje dodatkowo musieliby przegrać (najlepiej wysoko) z Ekwadorem. Do tego zespół z Ameryki Południowej na koniec fazy grupowej powinien ograć Senegal. Takie cuda, na szczęście, nie zdarzają się nawet w Katarze.
W grupie A czeka nas w piątek jeszcze jeden ciekawy mecz. O godzinie 17:00 czasu polskiego na Khalifa International Stadium zmierzą się reprezentacje Holandii oraz Ekwadoru. Obie wygrały swoje pierwsze mecze w turnieju po 2:0, obie mogą wziąć awans do fazy pucharowej, ale tej sztuki dokona tylko zwycięzca. Faworytem są oczywiście Oranje.
Katar – Senegal 1:3 (0:1) Bramki: Mohammed Muntari (78) – Boulaye Dia (41), Famara Diedhiou (48), Bamba Dieng (84) Żółte kartki: Ismaeel Mohammad, Homam Ahmed, Assim Madibo – Boulaye Dia, Ismail Jakobs, Pathe Ciss Sędziował: Antonio Mateu Lahoz (Hiszpania) Widzów: ok. 45 000