Piotr Polk o problemach zdrowotnych i przeszczepie nerki. "Nie chciałem wzbudzać litości"

Joanna Stawczyk
09 grudnia 2022, 10:03 • 1 minuta czytania
Ostatnie dwa lata były szalenie trudne dla Piotra Polka. Aktor znany m.in. z serialu "Ojciec Mateusz" musiał przejść przeszczep nerki. Podkreślał, że decyzja o wpisaniu do programu przeszczepowego była "ryzykiem i oczekiwaniem na cud". W najnowszym wywiadzie wyjawił, dlaczego w końcu zdecydował się głośno powiedzieć o swoich doświadczeniach.
Piotr Polk miał przeszczep nerki. "Nie chciałem wzbudzać litości" Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Piotr Polk miał przeszczep nerki. "Nie chciałem wzbudzać litości"

Piotr Polk otworzył się i po raz pierwszy o swoich kłopotach zdrowotnych opowiedział więcej na początku listopada w "Dzień Dobry TVN". Dwa lata temu usłyszał diagnozę - niewydolność nerek.

60-letni artysta wyznał wówczas, że początkowo nie chciał ujawniać, iż ma problemy zdrowotne, ale przez to, że wyraźnie schudł, było widać, że coś jest na rzeczy.

"To była dwuletnia walka o to, by stanąć na nogi, by mieć siłę. Cały czas pracowałem, robiłem to samo. Nikt nie był w stanie rozpoznać we mnie choroby. Ale ta walka odbywała się codziennie rano między mną a mną, żeby stanąć. Byłem pod kontrolą lekarzy, leków. Tę walkę przegrywałem" – mówił w śniadaniówce.

Polk miał dializy, a potem, kiedy już postanowiono, że potrzebny jest przeszczep, czekał kilka miesięcy na znalezienie dawcy. Przeszczep nerki odbył się w Kielcach. Przeprowadził go dr Jacek Bicki, który w "DDTVN" wyjaśnił, że operacja polegała na wszczepieniu dodatkowej nerki, bez usuwania pozostałych.

Teraz aktor w wywiadzie z Plejadą powiedział więcej o swoich przejściach i walce o powrót do zdrowia. "Nie chciałem wzbudzać współczucia czy litości. Nie chciałem, by ktoś mnie inaczej traktował z tego powodu, czy użalał się nade mną" – zaznaczył Polk.

Wolałem walczyć o zdrowie w ciszy. Okres, kiedy chorowałem, otworzył mi oczy na wiele spraw. Na to, co w życiu ważne i kompletnie nieistotne. Na ludzi, których lubię, kocham i tych, którzy są tylko chwilą w moim życiu – którym nie należy ufać, schlebiać czy kłaniać się w pas.Piotr Polkwywiad dla Plejady

Artysta nadmienił, że już po tygodniu od przeszczepu mógł samodzielnie się poruszać. Pełna regeneracja jednak chwilę mu zajęła. Do pracy wrócił po trzech miesiącach.

"Muszę brać leki, które osłabiają moją odporność, ale jednocześnie oddalają widmo odrzutu, więc po przeszczepie zrobiłem sobie półtoramiesięczny prywatny lockdown. Odciąłem się od ludzi i spędzałem czas w domu, na tarasie. Czułem się, jakbym wyjechał na wakacje. Mogłem w spokoju dojść do siebie i nabrać siły do zawodowych wyzwań, które były przede mną" – powiedział.

Polk przytoczył sytuację z życia zawodowego. "Robiąc chorobowy coming out, liczyłem się z tym, że ktoś może stwierdzić, że lepiej mnie nie zatrudniać, bo jestem 'niebezpieczny' i stan mojego zdrowia może się pogorszyć, co jest ryzykowne w przypadku planów filmowych" – oznajmił.

"Zresztą, jakiś czas temu zadzwonił do mnie pewien reżyser i zapytał, jak się czuję. Powiedział, że chciał mnie w czymś obsadzić, ale ktoś mu to odradził, bo podobno jestem chory. Zrezygnował więc z tego pomysłu i dopiero partnerka namówiła go, by sprawdził tę informację u źródła. No więc, zgodnie z prawdą, przyznałem mu, że chorowałem, ale od kilku miesięcy jestem zdrowy i pełen energii. I dostałem tę rolę" – pochwalił się.

Aktor w wywiadzie podkreślił, że zdecydował się opowiedzieć o tym, by naświetlić problem pacjentów, którzy przechodzą przez to samo, co on. Chce uświadomić, jak sytuacja chorych wygląda w Polsce.

"Dzisiejsza kondycja polskiej transplantologii. Coraz więcej osób czeka na przeszczep, liczba dawców maleje. COVID jeszcze pogorszył i tak już trudną sytuację. W Polsce wskaźnik przeszczepów jest jednym z najniższych w Europie. Doszedłem do wniosku, że moją historią mogę pomóc wielu osobom" – oznajmił.

"Dowiedziałem się, na czym polega przeszczep, z jakimi trudnościami mierzą się zarówno lekarze, jak i pacjenci. Tak naprawdę życie każdego z nas jest w rękach drugiego człowieka i jego decyzji" – zauważył.

"Jeżeli ktoś z naszej rodziny zmarł i jego narządy nadają się do przeszczepu, możemy oddać je w jego imieniu innym i tym samym uratować życie kilku osobom. Polskie prawo w tej kwestii jest bardzo proste. Zakazuje pobrań narządów tylko osobiście podpisany brak zgody na ich pobranie" – wyjaśnił Polk.