Papież podpisał list ws. rezygnacji. Nie wie, co zrobił z tym ważny kardynał

Agnieszka Miastowska
18 grudnia 2022, 08:37 • 1 minuta czytania
Papież Franciszek podpisał list o swojej rezygnacji. Nie oznacza to jednak, że głowa Kościoła katolickiego lada dzień odejdzie ze swojego stanowiska. Franciszek tego typu dokument sygnował już... w 2013 roku. Rozwiązuje to problem z tym, co stanie się w momencie, gdy stan zdrowia nie pozwoli mu na kontynuowanie posługi ani jasną deklarację o rezygnacji.
Papież podpisał list o swojej rezygnacji. Gdyby nie mógł pełnić posługi Rex Features/East News

Papież Franciszek podpisał list o swojej rezygnacji

Niedawno watykaniści wróżyli, kto mógłby zostać nowym papieżem po odejściu Franciszka, a podawanym przez nich kandydatem był m.in. pewien Polak. Mówiono wtedy o złym stanie zdrowia papieża, który od dawna cierpi z powodu nie w pełni sprawnych kolan. Teraz papież, udzielając wywiadu dla hiszpańskiego dziennika ABC, wyznał, że dokument o rezygnacji z pełnienia posługi podpisał już dziewięć lat temu. Czyli od razu po wyborze.

List z niezwykle ważną deklaracją wręczony został kardynałowi Tarcisio Bertone, który był sekretarzem stanu za pontyfikatu Benedykta XVI. Następnie pozostał na tym stanowisku przez pół roku po wyborze papieża Bergoglio. Co ciekawe, w wywiadzie opublikowanym akurat dzień po 86. urodzinach papieża ten zdradził, że nie wie, co dalej stało się z podpisaną przez niego rezygnacją.

Franciszek zdradził także, jak czuje się na co dzień mimo problemów z nogami, które zmuszają go czasem do poruszania się na wózku inwalidzkim. Papież uznał, że już może chodzić, więc decyzja o niepoddaniu się operacji była słuszna. Nie oznacza to jednak, że w pełni korzystna dla zdrowia, ale jak spuentował Jorge Mario Bergoglio: "rządzi się głową, nie kolanem".

Wykorzystywany dla celów politycznych

W wywiadzie dla ABC papież mówił także o jego stosunkach z głowami państw, a także o sytuacjach, gdy jego wizerunek nadużywany jest na rzecz polityki. Przywołał sytuację, w której kandydat na prezydenta Argentyny opublikował zdjęcie, na którym stanął obok papieża, by później wykorzystać je jako materiał promujący go wśród obywateli z przekazem o "prywatnej audiencji" u Franciszka.

"Zrobili nam zdjęcie przed zakrystią, a ja mu powiedziałem: proszę nie wykorzystywać tego politycznie. Odpowiedział mi, że mogę być o to spokojny. Tydzień później Buenos Aires było wytapetowane tym zdjęciem" - wyznał papież.

Dodał, że politycy czasem go wykorzystują, ale "my wykorzystujemy Boga". Papież w czasie wywiadu z hiszpańskim medium został także zapytany o to, czego życzyłby sobie na Boże Narodzenie.

Wyjaśnił, że nie ma rzeczy, którą chciałby dostać, ale modli się o pokój na świecie. Nie miał na myśli jednak wyłącznie konfliktu na Ukrainie. Podkreślił, że tą wojną żyjemy, bo "dotyka nas z bliska", ale nie można zapomnieć o Birmie, Jemenie, a także Syrii, "gdzie walczy się od 13 lat".