Dancewicz mocno o Kościele. "Zobaczyłam, jak niesprawiedliwie traktuje kobiety"
- Renata Dancewicz ma na swoim koncie wiele wybitnych ról teatralnych i filmowych
- Znana jest też z postaci Weroniki w serialu "Na Wspólnej", emitowanym od lat na antenie TVN
- W najnowszym wywiadzie aktorka wytłumaczyła, dlaczego planuje apostazję
- Padły mocne słowa nie tylko o kościele, ale także o sytuacji polityczno-społecznej w kraju
Renata Dancewicz o apostazji i Kościele. Aktorka wyznała, co ją brzydzi
Renata Dancewicz swoją karierę aktorską zaczynała w latach 90. Wtedy pojawiła się w kultowym filmie "Pułkownik Kwiatkowski" u boku Marka Kondrata. Obecnie gra sztuce "King’s Size" w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu.
Nie można zapominać o tym, że od niemal dwóch dekad możemy oglądać ją w serialu "Na Wspólnej", gdzie wciela się w postać prawniczki Weroniki. Ostatnio artystka udzieliła wywiadu Michałowi Misiorkowi dla Plejady.
Aktorka jest feministką i wspiera społeczność LGBT+. Ma bardzo sceptyczne podejście do Kościoła. Nie ukrywa tego, że jest osobą niewierzącą, choć pochodzi z dość religijnej rodziny.
Ja, już jako mała dziewczynka, zrozumiałam, że nie wierzę w Boga i nie chcę być częścią Kościoła katolickiego. Zobaczyłam, jak niesprawiedliwie Kościół traktuje kobiety. One mają być służącymi i tyle. Na samym szczycie hierarchii są księża, którzy mają kontakt z Bogiem, później mężczyźni, a na samym końcu kobiety.
"Przecież praktycznie w każdej parafii to zakonnice usługują księżom. Gdy byłam jakiś czas temu na Warmii, dowiedziałam się, że w tamtejszym seminarium gotują i sprzątają babcie z okolicznych wsi" – zauważyła.
"A przecież mieszka tam stado dorodnych, młodych i przystojnych mężczyzn. I skoro przychodzili do mnie po autograf, to chyba oglądają telewizję i mają czas na rozrywki. A na umycie podłogi już nie? Musi za nich robić to jakaś kobieta w sile wieku? To jest dla mnie nie do pojęcia" – zagrzmiała aktorka.
Dancewicz przymierza się do aktu apostazji. "Myślę o tym od dawna i obiecuję sobie, że w końcu się tym zajmę. Żeby to zrobić, musiałabym pojechać do mojej parafii w Lubinie, a odkąd moi rodzice i brat się stamtąd wyprowadzili, w ogóle tam nie bywam. Może da się to zrobić przez internet? Muszę się tym zainteresować. Choć słyszałam, że księża bardzo to utrudniają" –
Aktorka odniosła się również do tego, co obecnie dzieje się w kraju. Zaznaczyła, że przede wszystkim czuje się obywatelką, dlatego nie ma barier przed tym, aby mówić wprost to, co czuje i myśli. "Niektóre aktorki zabierają głos, a inne nie. To ich wybór. Mnie nie definiuje zawód, który uprawiam" – podkreśliła.
"Chciałabym, żeby Polska zmierzała w tę dobrą stronę. Ale, biorąc pod uwagę to, co teraz się u nas dzieje, nie wiem, czy dożyję takich czasów. Zawsze lubiłam być Polką i wydawało mi się, że tu Hitler nigdy nie doszedłby do władzy. Teraz zaczynam mieć wątpliwości" – stwierdziła gorzko.
Większość Polaków uważa się za wierzących, ale to są puste słowa. Nie wiemy, w co wierzymy. Niedawno było Boże Narodzenie. Ludzie naprawdę nie widzą analogii między uchodźcami a Maryją i Józefem, których nikt nie chciał przyjąć pod dach? Oni przynajmniej skończyli w stajence, a nie w lesie, jak imigranci. To jest to nasze chrześcijaństwo?
"O kant d*py potłuc takie wartości. I nie chcę przez to powiedzieć, że za PO czy SLD było dobrze i wszyscy byliśmy wspaniali. Nie. Wówczas bycie antysemitą czy ksenofobem było obciachem. A teraz okazuje się, że nie ma się czego wstydzić, a nawet można zasłużyć sobie na poklask, prezentując takie postawy. To zmierza w strasznym kierunku. Mam nadzieję, że w końcu wydarzy się coś, co spowoduje, że ten wrzód się rozleje i wszystko zacznie się powoli goić" – skwitowała dosadnie.