"Sylwester Marzeń" pod znakiem playbacku. "Powinni tego zakazać za takie pieniądze"
- Wokół "Sylwestra Marzeń" TVP pojawiło się wiele kontrowersyjnych sytuacji, pomimo tego widzowie zwrócili na jeden bardzo istotny szczegół
- Tegoroczny koncert przebiegł pod znakiem playbacku, a wpadki zaliczyli między innymi Maja Hyży i Zenek Martyniuk
- Fani w komentarzach wyrażają ogromne rozczarowanie. ""Powinni tego zakazać za takie pieniądze" – czytamy
Tęczowe opaski grupy Black Eyed Peas na "Sylwestrze Marzeń" TVP to nie jedyna zaskakująca sytuacja podczas zakopiańskiego wydarzenia. Zagraniczna gwiazda chwilę później zadedykowała swój utwór "Where Is The Love?" społeczności LGBTQ+. Teraz w mediach pojawił się wpis wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła, który zakpił z nazwy wydarzenia i nazwał imprezę sylwestrową Telewizji Polskiej "Sylwestrem Wynaturzeń".
Czytaj także: Lider Black Eyed Peas nie odpuszcza PiS. Odpowiedział oburzonemu wiceministrowi
Artyści "Sylwestra Marzeń" TVP nie śpiewali "na żywo". "To bezczelność!"
Widzowie podczas koncertu na Równi Krupowej mogli podziwiać między innymi Justynę Steczkowską, Edytę Górniak, Darię czy Sławomira. Nie zabrakło również króla disco polo, który uraczył publiczność swoimi największymi przebojami. Na scenie zawitał kilkukrotnie, jednak nie obyło się bez wpadki.
W trakcie jednego wykonu zawiedli go operatorzy. Kiedy z głośników poleciały pierwsze dźwięki piosenki "Czemu jesteś taka dziewczyno", gwiazdor disco polo miał wyłonić się spod sceny. Jednak perspektywa "z lotu ptaka" zdradziła, że wokalista nie śpiewał "na żywo". Gdy publiczność słyszała już głos Martyniuka, ten nie zdążył przyłożyć mikrofonu do ust, a cała Polska mogła zobaczyć, że to playback.
Nagranie ze wpadką szybko obiegło cały internet, a fani nie kryją rozczarowania. "Powinni zakazać playbacku za takie pieniądze; Wszyscy tam tak śpiewają; Co roku to samo i co roku każdy tak samo zdziwiony, że z playbacku lecą – czytamy w komentarzach.
Do grona artystów śpiewających "z taśmy" dołączyła Maja Hyży, która tak jak wokalista grupy Akcent przez chwilę zapomnienia zdradziła, że nie śpiewa "na żywo". Wokalistka wystąpiła na scenie w Zakopanem obok Kuby Szmajkowskiego, Darii oraz zespołu Komodo wykonując mashup piosenek ABBY i Britney Spears. Podczas tego wystąpienia artystka nie zdążyła przyłożyć mikrofonu do ust, kiedy z głośników poleciał jej głos, co było widoczne na telebimach.
Niestety tego samego wieczoru artystka zaliczyła ponowną wpadkę, śpiewając z Kubą Szmajkowskim słynną Macarenę. W pewnym momencie wokalistka ponownie zapomniała, że trzeba przyłożyć mikrofon do ust, gdyż trwała nadal jej kwestia. Jej kolega zareagował śmiechem, a wszystko widać było w trakcie emisji.
"Wstyd! Zlekceważenie ludzi. Wzięli ciężkie pieniądze za ruszanie ustami. Panasewicz przynajmniej raz lepiej, raz gorzej, ale śpiewał. A takie oszukiwanie za naszą kasę to bezczelność!" – piszą rozgoryczeni internauci.