Organizatorzy Sylwestra Marzeń z TVP2 zapewne liczyli, że największą atrakcją będzie to, co zafundują widzom na sam finał imprezy. Ogólnopolskim echem odbił się jednak raczej występ Black Eyed Peas w tęczowych opaskach. Faktem jest jednak, że widzowie mogli być zaskoczeni także udziałem Wojciecha Szczęsnego w wydarzeniu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wojciech Szczęsny pojawił się na Sylwestrze Marzeń z TVP
Piłkarz na początku udawał, że w imprezie uczestniczy wyłącznie online
Swojej żonie Marinie wręczył kwiaty, co ta powitała wzruszeniem
Wojciech Szczęsny na Sylwestrze Marzeń
Występ Mariny miał być najważniejszym popowym występem w czasie Sylwestra TVP. Od dawna zapowiadano, że celebrytka wystąpi na zakopiańskiej scenie. Gdy piosenkarka zrobiła sobie przerwę, na telebimie pojawił się jej mąż, Wojciech Szczęsny.
Złożył widzom sylwestrowe życzenia i przeprosił za swoją nieobecność. Przyznał, że żałuje, że nie może wspierać swojej żony w jej występie. Po swojej wypowiedzi pożegnał się z widzami i zniknął. Marina wykonała swój utwór, który napisany został z myślą o mundialu. Gdy miała już zejść ze sceny, pojawił się na niej jej mąż.
Wojciech Szczęsny wszedł na scenę z wielkim bukietem stworzonym z czerwonych róż. Żona piłkarza była szczerze wzruszona jego gestem, a publika wpadła w euforię. Scenę czułości skomentował na Twitterze Samuel Pereira. "Miłość miłość w Zakopanem" - napisał na swoim profilu
Black Eyed Peas na Sylwestrze Marzeń
Większą uwagę niż Szczęsny przykuł jednak zdecydowanie zespół Black Eyed Peas, który od początku miał być gwiazdą tegorocznej imprezy. Organizatorzy nie sądzili jednak, że muzycy, których polscy fani uświadomili na temat homofobicznych poglądów polskiego rządu, zdecydują się na mały manifest.
Artyści w czasie swojego występu podkreślili swój sprzeciw wobec homofobii nie tylko poprzez tęczowe opaski, lecz także przez jasną deklarację antyrządową. Will.i.am po zejściu ze sceny w Zakopanem powiedział wprost, że wartości, którymi kierował się ich zespół, nigdy się nie zmieniły. To pokój, miłość i tolerancja. – Jesteśmy Black Eyed Peas! Czy też PEACE - pokój, równość, harmonia. Nie jesteśmy Black Eyed PiS! Jesteśmy za miłością, tolerancją, jednością – stwierdził.
Występ ten oburzył polityków prawicy, w tym posłów Solidarnej Polski Marcina Warchoła i Janusza Kowalskiego. Warchoł na Twitterze napisał wprost: "Promocja LGBT w #TVP2. WSTYD! To nie #Sylwester Marzeń, lecz Sylwester Wynaturzeń". Na jego słowa odpisał muzyk z Black Eyed Peas. Janusz Kowalski zarzucił za to telewizji TVP homopropagandę i wykorzystał sytuację, by uderzyć w obecnego prezesa Telewizji Polskiej Mateusza Matyszkowicza.