"Rozsadziliśmy telewizję od środka". Ponad 30 lat WOŚP. Jak wyglądał pierwszy finał Orkiestry?
Jak powstało WOŚP?
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy miała swoje początki w audycji Brum, którą Jerzy Owsiak prowadził na antenie Programu III Polskiego Radia. Słuchacze zaczęli przysyłać do redakcji spontanicznie datki na zakup sprzętu do leczenia i diagnostyki dzieci z wrodzonymi wadami serca, które przebywały w Warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka.
Owsiak, założyciel WOŚP, zdradził, że ta akcja była dziełem przypadku. – W szpitalu zepsuło się jedno z urządzeń. W telewizji o całej sprawie mówili Bohdan Maruszewski i Piotr Burczyński. Prowadziłem wtedy audycję w radiowej Trójce, na antenie rzuciłem hasło, że dobrze byłoby, gdyby udało się pomóc – tłumaczył wiele lat później. I dodał, że kiedy "ruszyła lawina obfitości" zaproszono do radia lekarzy.
Niedługo Owsiak stworzył koncepcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i premierowy raz nazwał ją tak zimą 1991 w muzycznym programie "Róbta co chceta" na TVP2.
Rok później poprosił grupę Zdrowa Woda, żeby wystąpiła charytatywnie pod szyldem WOŚP. Pomysłodawca przyznał po latach, że ma wciąż w pamięci "tę małą salę w Ciechocinku wypełnioną po brzegi dzieciakami" i jego przyjaciółmi. – Tam był początek wszystkiego – podkreślał, cytowany przez Onet.
Następny raz pieniądze zbierano na Festiwalu w Jarocinie, a już na samym początku 1993 r. wszystko ruszyło z kopyta, ponieważ przyszedł czas na organizowane corocznych ogólnopolskich zbiórek.
Podczas 30 finałów WOŚP zebrano na rzecz ochrony zdrowia aż 1,75 miliarda zł (i zakupiono ponad 70 tys. sztuk różnych urządzeń), a tylko w 2022 r. było to ponad 224 mln zł. Grano praktycznie w całej Polsce oraz w wielu miejscach za granicą. Jednak początki były o wiele, wiele skromniejsze. Jak więc wyglądał pierwszy finał WOŚP?
Pierwszy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy
Happening ogłoszony przez Owsiaka w jego programie "Róbta co chceta" zyskał w 1993 r. patronat Telewizji Polskiej. To w warszawskim studiu TVP2 przy ul. Woronicza 3 stycznia było studio dowodzenia I finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i to stamtąd nadawano relację w telewizji. W stolicy oraz na ulicach kilkunastu innych polskich miast zbierano fundusze dla dzieci z chorobami serca.
Postępy relacjonowała dla widzów Agata Młynarska, która znała się z Owsiakiem z pracy w programie "Róbta co chceta".
"Tamtego dnia w Polsce było -17 stopni, po finale forsa leżała w studio, na podłodze, strażnicy pomagali nam ją zmiatać do wielkich worków. Szczęście mieszało się z niedowierzaniem. Czułam, że od tej chwili telewizja nigdy już nie będzie taka sama, że zakręciliśmy machiną dobra, której nikt i nic nie zatrzyma. Każda i Każdy z Was jest jej trybem. Tamtą noc wspominam do dziś, jako noc cudów. Radocha i łzy. Tak jest do dziś!" – wspominała w swoim wpisie na Instagramie w zeszłym roku dziennikarka.
Spontaniczna akcja oznaczała także dość spontaniczne przygotowania. Tym bardziej że nie wiadomo było, czego dokładnie się spodziewać. Problemem były też pewne ograniczenia techniczne wynikające z faktu, że wówczas sprzęty nie były tak zaawansowane i poręczne jak obecnie.
Owsiak przypomniał tutaj, że teraz kamery, które go filmują, ważą ok. 2 kg, a kiedyś operatorzy musieli "targać" urządzenia ważące po 17 kg, które do tego bardzo szybko się rozładowywały.
"Jedynym nowoczesnym urządzeniem był faks, który wypluwał jakieś wiadomości sensacyjne, że ludzie się świetnie bawią. Był dosłowne jeden telefon. Nie było Internetu, komórek, były ogromne 'cegły', więc łączność z narodem była wyłącznie 'face to face'" – podkreślił cytowany przez Onet Owsiak.
Zdradził też, że ludzie sami robili słynne czerwone serduszka, którymi nagradzano darczyńców, a pieniądze "zbierano do torebek po butach, po proszkach". Dodał też, że dekoracje były bardzo przypadkowe, co tylko można było znaleźć w magazynie – od misiów po choinki.
Hojność Polaków zaskoczyła organizatorów WOŚP
Z kolei w wywiadzie dla TVN24 Młynarska stwierdziła, że Polacy już podczas I finału WOŚP mocno zaskoczyli organizatorów swoim entuzjazmem, który z pewnością udzielił im się od samego Owsiaka.
– Ludzie wkładali mi pieniądze, gdzie popadnie. Miałam je za koszulą, w kieszeniach. Wkładali mi na ręce pierścionki i obrączki, które chcieli przekazać na zbiórkę. Co chwilę wbiegały też dzieci z workami pieniędzy i wysypywały je w studio – wskazywała Młynarska. Darczyńców było tak wielu, że organizatorom zabrakło w pewnym momencie słynnych serduszek, do ich nagradzania.
Według niej postać Owsiaka wprowadziła do polskiej "upiornej rzeczywistości" coś nowego i "wystrzeliła niczym jakaś wielobarwna bomba". Wielobarwna, ponieważ poza serduszkami wykreowała słynny wizerunek z czerwonymi spodniami i żółtą koszulą.
Koszulę tę Owsiak otrzymał od samej Młynarskiej, o czym dziennikarka mówiła w wywiadzie z PAP Life. Oceniła też, że WOŚP był innowacyjną inicjatywą dla polskiej telewizji. – Wtedy w Polsce nie istniało coś takiego jak format programu. My stworzyliśmy coś absolutnie oryginalnego, własnego i rozpoznawalnego. Rozsadziliśmy telewizję od środka – zaznaczyła.
Zebrane wówczas 3 773 443, 38 złotych przeznaczono na sprzęt do diagnostyki i leczenia podopiecznych Oddziału Kardiochirurgii Dziecięcej w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie oraz dziesięciu innych podobnych szpitalnych oddziałów w innych zakątkach Polski. Trafiły tam m.in. nowe defibrylatory, inkubatory, respiratory, kardiomonitory czy pompy strzykawkowe.
Cała akcja zdobyła tak duży rozgłos i przychylność, że postanowiono jeszcze w tym samym roku zarejestrować fundację WOŚP (zrobił to Owsiak, jego żona Lidia Niedźwiedzka-Owsiak, kardiochirurg dziecięcy Bohdan Maruszewski, Walter Chełstowski, Beata Bethke, Piotr Burczyński i Paweł Januszewicz), a finały organizować co roku. W końcu, jak zawsze mówią organizatorzy, "Orkiestra gra do końca świata i o jeden dzień dłużej".
20 stycznia kinową premierę będzie miał pierwszy film dokumentalny o Jerzym Owsiaku i historii WOŚP pt. "Fenomen".