Nowakowska nagle opuściła studio "Pytania na śniadanie". Dostała silnego ataku
- Ida Nowakowska podczas prowadzenia jednej z rozmów w "Pytaniu na śniadanie" tak mocno zaczęła kasłać, aż musiała opuścić studio
- Okazało się, że to wszystko przez sweterek. Po zmianie kreacji prezenterka przyznała: miejmy nadzieję, że na ten nie będę uczulona
Nowakowska pilnie wyszła ze studia. Nie mogła poradzić sobie z kaszlem
Jak wiadomo, programy na żywo rządzą się swoimi prawami, bowiem często podczas ich trwania dochodzi do nieprzewidzianych sytuacji. Tak było też i tym razem, gdy Ida Nowakowska w duecie z Tomaszem Wolnym prowadziła "Pytanie na śniadanie".
Gospodarze porannego pasma rozmawiali z zaproszonymi do studia gośćmi. Nagle prezenterka dostała ataku kaszlu. Musiała aż wstać z kanapy i wyjść za kulisy. Współprowadzący próbował kontynuować rozmowę. Zza kadru było jednak słychać, jak Idę Nowakowską nadal męczy silny kaszel.
Może Cię zainteresować również: "Czuję się czasami jak w szkole". Ida Nowakowska zachwala kulisy pracy w TVP
Po chwili prezenterka spróbowała wrócić do gości, ale sytuacja się powtórzyła. W kolejnym wejściu prowadząca miała już inne ubranie. Sprawcą całego zamieszania był niebeski sweter Idy. Okazało się, że była uczulona na materiał, z którego został wykonany. – Nowy rok, nowa ja, nowy sweterek, miejmy nadzieję, że na ten nie będę uczulona – powiedziała, gdy wróciła w innej kreacji i zaczęła rozmowę z Anną Lewandowską.
Do podobnej sytuacji doszło w TVN. Chajzer opuścił studio
Ostatnio u konkurencyjnej stacji w programie śniadaniowym doszło do podobnej sytuacji. Filip Chajzer pilnie opuścił studio "Dzień dobry TVN", a na antenie została sama Małgorzata Ohme, której później pomogli koledzy z redakcji. Wszystko przez wypadek, który rano przydarzył się dziennikarzowi.
"Wieczorem piłem w łóżku lampkę białego wina z Emily. Ja w Warszawie. Emily w Paryżu. Rozsądek oczywiście wskazywałby na odstawienie pustego kieliszka na stolik obok łóżka, ale Filip to Filip. Kto ma dziecko o tym imieniu, wie wszystko. Zawsze musi pod prąd" – opisywał później w poście na Instagramie prezenter.
"Kieliszek stawiam na podłodze. I tu zaczyna się story. O świcie dzwoni budzik. Wstaję lewą nogą. I właśnie ta noga ląduje prosto w kieliszku. Gdybym zobaczył, to u kogoś zemdlałbym natychmiast" – przyznał. "Na adrenalinie wyciągam szkło ze stopy. Drę prześcieradło i tamuję krwotok. Kurs pierwszej pomocy wreszcie się do czegoś przydał. W moim przekonaniu opatrunku, który robię przed wyjściem do pracy, nie powstydziłaby się sama dr Queen" – stwierdził. "Niepójście do pracy oczywiście nie mieści mi się w głowie. Później już wiem, że jednak mogło. Z każdym kwadransem jest coraz gorzej. Gościem w Dzień Dobry TVN był dziś dr Łukasz Preibisz. Patrzy na mnie i mówi: 'za 5 min zemdlejesz, połóż się w garderobie'" – kontynuował opowieść Chajzer. "Chwilę później wiezie mnie już do swojej kliniki na zabieg. Usunięcie szkła, masa szwów i cud" – napisał. Okazało się, że "wielki kawał szkła o 2 mm minął ścięgno".