Kościół jeszcze się buduje, ale ksiądz już chodzi po kolędzie. "To nic nadzwyczajnego"
- Kaplica w Białej Podlaskiej na razie jest w stanie surowym, więc nie było dotąd możliwości odprawienia w niej mszy
- Jak twierdzą przedstawiciele parafii, stan budynku nie przeszkadza, by spotkać się z wiernymi w ich domach, przy okazji kolędy
- Podczas kolędy parafianie mają okazję do rozmowy, poczęstunku księdza, a wielu z nich także przekazuje datki na Kościół
Stan kaplicy, która będzie siedzibą nowej parafii pw. bł. Stefana Wyszyńskiego na razie jest surowy. Nie odbyła się tam dotąd żadna msza i parafianie fizycznie nie mają możliwości, by z niej korzystać. Okazuje się jednak, że w powołanej 6 stycznia parafii będzie przeprowadzana wizyta duszpasterska, czyli inaczej kolęda.
Fakt ten może wzbudzać kontrowersje, bo kolęda to okazja do uzyskania od parafian pieniędzy. To temat, który ostatnio jest szczególnie na świeczniku przez liczne publikacje dotyczących cenników, które parafie wystawiały wiernym. O tym, że ksiądz z pobliskiego Podlasia chce za kolędę 500 złotych (bo nie ma nic za darmo) pisaliśmy zresztą w naTemat tutaj.
Organizacja kolędy w parafii, która nie dysponuje jeszcze normalnie funkcjonującą placówką kościelną, czyli w tym przypadku kaplicą, nie jest jednak zdaniem przedstawicieli instytucji niczym złym ani niezgodnym z przepisami.
– Jednostka terytorialna, którą nazywamy parafią, nie jest uzależniona od wzniesienia kościoła czy też tymczasowej kaplicy. Z chwilą powołania jest oddzielną jednostką organizacyjną w ramach diecezji. Parafia ma już swojego proboszcza i to on odbywa wizyty duszpasterskie – mówi ks. Jacek Świątek, rzecznik diecezji siedleckiej, którego cytuje TVN24.
Na kolędę po kopertę
Co do zasady kolęda jest wizytą duszpasterską. Jej naczelnym celem jest więc odwiedzanie rodzin. Podczas spotkania z księdzem rodzina ma okazję się przedstawić, opowiedzieć o sobie, a ksiądz ma płaszczyznę do tego, by lepiej poznać swoich parafian. Przyjęło się, że parafianie z okazji wizyty księdza szykują poczęstunek, a także kopertę z pieniędzmi, które przekazują na cele parafii.
Niestety wśród księży byli i tacy, którzy przychodzili wyłącznie po kopertę z pieniędzmi, zamieniając z parafianami zaledwie kilka zdań. Na drugiej szali są ci, którzy kopert podczas kolędy nie przyjmują wcale. To między innymi ksiądz Daniel Wachowiak z Archidiecezji poznańskiej. Ten powiadomił parafian, że datki będą mogli złożyć podczas mszy w konkretnym terminie, jeśli będą mieli taką wolę.
Jak wynika z wpisów na Twitterze księdza Wachowiaka, taka polityka przynosi efekty.
Kolęda na zamówienie? Nic z tych rzeczy!
Z inicjatywą tego, by kolęda była wyłącznie "na zamówienie" wychodziło w czasie epidemii COVID-19 sporo parafii. Format ten, postanowili utrzymać między innymi rzeszowscy Dominikanie. To jednak nie spodobało się tamtejszej kurii, która ostro zareagowała w tej sprawie.
Ks. Piotr Steczkowski, kanclerz kurii diecezjalnej w Rzeszowie, w komunikacie z niedzieli 4 grudnia przypomniał kapłanom, że "tradycyjna wizyta duszpasterska w mieszkaniach wiernych w naszej diecezji powinna zostać przeprowadzona w formie znanej wiernym sprzed okresu stanu epidemii. Jak wynika z sondażu, który na zlecenie Onetu przeprowadziła platforma UCE RESEARCH, o tym ile pieniędzy wypada włożyć do koperty księdzu, który przyjdzie po kolędzie, aż 35 proc. respondentów odpowiedziało, że nic.
12,8 proc. badanych przyznało, że nie ma takiej kwoty, którą wypada dać, a na odpowiedź "ciężko powiedzieć" wskazało 7,7 proc. ankietowanych.
12,8 proc. wybrało odpowiedź "do 50 zł", 12 proc. – "równe 50 zł", 9,6 proc. – "od 81 do 100 zł", a 3,9 proc. -"od 51 zł do 80 zł". Zaledwie 3,2 proc. wskazało przedział kwot "od 101 do 150 zł", 2 proc. – "od 151 do 200 zł", a 1 proc. - "powyżej 200 zł".