Francuzi też nie chcą sportowców od Władimira Putina. Co dalej z igrzyskami w Paryżu?

Krzysztof Gaweł
08 lutego 2023, 14:39 • 1 minuta czytania
Francuzi nie chcą gościć w Paryżu sportowców z Rosji i Białorusi, których MKOl zamierza dopuścić do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich. – To niewyobrażalne, aby podczas igrzysk defilowali, jakby nic się nie działo – powiedziała mediom Anne Hidalgo, mer Paryża, który ma być gospodarzem kolejnego sportowego święta. Opozycja wobec Rosji rośnie, Ukraina i Polska zyskały potężnego sojusznika. Co dalej z igrzyskami?
Francuzi też nie chcą sportowców od Władimira Putina. Co dalej z igrzyskami w Paryżu? Fot. AP/Associated Press/East News

Igrzyska w Paryżu, po okresie pandemii i ciężkich zmaganiach w Tokio, gdzie niewiele rzeczy udało się zorganizować normalnie, miały być sportowym świętem i chwilą oddechu dla całego świata. Ale nie będą, a teraz zanosi się na to, że jeszcze przed imprezą dojdzie do rozłamu, który podzieli sportowy świat tak, jak igrzyska w Moskwie i Los Angeles w latach 80. Pierwsze zbojkotowały kraje zachodu na czele z USA, na drugie nie wybrały się państwa bloku wschodniego, w tym Polska.


– Decyzja w sprawie Rosjan należy do MKOl-u, ale ja nie życzę sobie ich przyjazdu na igrzyska. To niewyobrażalne, aby podczas igrzysk defilowali, jakby nic się nie działo i mieli w Paryżu swoją reprezentację, kiedy na Ukrainę wciąż spadają bomby – powiedziała Anne Hidalgo. Mer Paryża jeszcze niedawno nie miała nic przeciwko Rosjanom, ale teraz zdecydowanie postawiła weto. Flaga neutralna? Jej zdaniem to pic na wodę.

I nie sposób się ze słowami francuskiej polityczki nie zgodzić.

MKOl chce, by agresorzy wrócili jakby nigdy nic do sportowego świata i rywalizowali na olimpijskich arenach z resztą świata jakby nigdy nic. Krwawa wojna w Ukrainie? Zbrodnie wojenne i mordowanie ludności cywilnej? To szefom światowego sportu nie przeszkadza, a opór wobec dopuszczenia agesorów do rodziny olimpijskiej ma być przez MKOl... karany. Tak, dobrze czytacie. Jeśli ktoś przeciwstawi się skandalicznej decyzji, zostanie ukarany.

Opozycja wobec władz światowego sportu rośnie. Pierwsi głos zabrali Łotysze i Estończycy, potem oburzenie wyraziła Ukraina, a nasz kraj postwił twarde weto. Dziś grono krajów, które mówią niezrozumiałej decyzji "nie" jest dużo szersze. Szwecja, Dania, Finlandia, Litwa, Islandia i Norwegia również nie widzą możliwości, by Rosjanie i Białorusini jechali na igrzyska. A 10 lutego być może ktoś dołączy do tego grona, wtedy spotkają się ministrowie sportu państw Unii Europejskiej.

Polski minister Kamil Bortniczuk nie zostawia złudzeń, tak samo jak szef Polskiego Komitetu Olimpijskiego.- Nie możemy pozwolić, by w trakcie tej okrutnej wojny Rosjanie i Białorusini brali udział w imprezach sportowych najwyższej rangi. Tylko zdecydowane stanowisko może przynieść oczekiwany efekt - mówił Andrzej Kraśnicki TVP Sport. Jasności na razie nie ma, choć szef komitetu organizacyjnego nie odpowiedział na pytanie o Rosjan otwarcie, jak Anne Hidalgo.

- To nie jest w gestii Paryża 2024, aby zdecydować, kto może uczestniczyć w igrzyskach. To jest decyzja MKOl, to decyzja międzynarodowych federacji, które zdecydują, które delegacje będą mogły uczestniczyć - mówił dziennikarzom Tony Estanguet. Powrót Rosjan popierają światowe związki judo, podnoszenia ciężarów i gimnastyki. Ale już potężna World Athletics mówi zdecydowane "nie". A jej szefem jest Brytyjczyk sir Sebastian Coe, wielka postać świata sportu.

Kluczowe będzie zapewne zdanie Amerykanów, a rzeczniczka Białego Domu na razie zasiała ziarno niepewności, bo dopuściła starty agresorów. - Powinno być absolutnie jasne, że nie reprezentują oni rosyjskiego i białoruskiego państwa. Używanie państwowych hymnów i flag powinno też być zakazane - powiedziała rzeczniczka Karine Jean-Pierre. Amerykanie nie są radykalni, bo np. w ich lidze NHL Rosjanie grają bez przeszkód, co wiele razy im wytykano.

Bezprecedensowa decyzja Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który zaprasza do udziału w igrzyskach olimpijskich w Paryżu Rosjan oraz Białorusinów, podzieliła sportowy świat. MKOl w środę 25 stycznia 2023 roku postanowił zmienić twarde stanowisko względem agresorów, choć przed rokiem wyrzucił oba kraje ze swoich struktur i postawił zdecydowane weto wojnie, którą Władimir Putin wywołał w Ukrainie. Taka postawa to już przeszłość.

Jak się okazało, MKOl widzi możliwość startu Rosjan i Białorusinów już za rok w Paryżu, ale pod pewnymi względami. Sportowcy z Rosji i Białorusi mieliby uczestniczyć w zawodach, jako sportowcy neutralni. Ci, którzy będą chcieli wziąć udział w międzynarodowej rywalizacji, muszą przestrzegać Karty Olimpijskiej, wspierać zakończenie wojny w Ukrainie. Dodatkowo muszą kwalifikować się pod względem przestrzegania Światowego Kodeksu Antydopingowego.

Co teraz stanie się z igrzyskami w Paryżu?

Czarny scenariusz to wykluczenie krajów, które wspierają Ukrainę i sprzeciwiają się Rosji, w tym oczywiście naszych sportowców. Wówczas dojdzie do rozłamu, którego nie widzieliśmy od 1980 roku (Moskwa) oraz 1984 roku (Los Angeles).Czy teraz czeka nas podobny scenariusz za opór wobec agresji? Zobaczymy, ale musimy pamiętać, że czas ucieka szybko. Igrzyska w Paryżu ruszają 26 lipca 2024, a kwalifikacje już trwają.