Bedoes też się nie popisał przy dramie z Mią Khalifą. Feministki oburzone na swojego idiola

Bartosz Godziński
24 lutego 2023, 16:25 • 1 minuta czytania
Bedoes wyrósł na idola młodych feministek, bo, wbrew ogólnym trendom w rapie, w swoim tekstach wspiera kobiety i nie wyzywa ich od k*rew. Przy okazji afery ze swoim kolegą Żabsonem i raperką Mią Khalifą pokazał jednak, że to może być tylko zagranie pod publikę. Jego fanki, Bedoesiary, czują się zdradzone.
Bedoes zamiast skarcić Żabsona za obrażenie Mii Khalify, zaczął śmieszkować Fot. Karol Makurat/REPORTER, www.instagram.com/miakhalifa/

Takiego beefa w polskim rapie nikt się nie spodziewał. Żabson dodał na Instgramie zdjęcie (już usunięte) z Mią Khalifą z dopiskiem nawiązującym do utworu z Bedoesem: "możesz być moją sidehoe". W komentarzu nastąpił jednak zwrot akcji, którego nikt, a szczególnie autor posta, się nie spodziewał.

"Opowiesz im też, jak twoja zdesperowana d**a wyciągnęła mnie z pokazu, by poprosić o zdjęcie w lepszym świetle tylko po to, by umieścić ten pozbawiony szacunku podpis. Ruch niemal tak samo słaby, jak twoja muzyka, ale niech cię Bóg błogosławi" – pocisnęła mu gwiazda, a także dodała post na stories. To nie byle co, bo obserwuje ją 27 milionów osób, więc polski raper miał swoje pięć minut wstydu na świecie.

Później Żabson przeprosił (nie przepraszając), bo zrobił to "niechcący". "Wrzucałem to zdjęcie, nie miałem na myśli, żeby kogoś urazić. Ponieważ nie robiłbym zdjęcia, żeby kogoś urazić, raczej zrobiłem je jako fan" - kajał się w filmiku. Wszystko jednak zostało wyczyszczone, a po dramie pozostały tylko screeny i nowe zdjęcie, z podpisem "peace & love", które Kalifa skomentowała: "Dziękuję za bycie tak miłym". Wygląda na to, że jakoś się oboje dogadali.

Bedoes zamiast skarcić Żabsona, żartował z Mii Khalify razem z nim.

Bedoes też skomentował nowe zdjęcie. Cieszył się, że się pogodzili, bo "nie ma sensu by młodzi, utalentowani ludzie się kłócili" i lepiej jest razem tworzyć super społeczność. Hurraoptymistyczna wiązanka wypada jednak blado na tle tego, co zrobił pod poprzednią fotką.

Pod pierwszym wspólną, ale już skasowaną, fotką Żabsona i Khalify, Bedoes też postanowił dodać coś od siebie. Nie zwrócił jednak uwagi koledze, że nie wypada nazywać celebrytki "sidehoe", czyli "dupą na boku". Choć to i tak delikatne tłumaczenie, bo "hoe" to skrót od "whore", które jest wulgarnym określeniem kobiety, gorszym niż np. "bitch" (pl. suka, dziwka).

Co więc napisał? "Co to za babka obok? Coś kojarzę z dawnych lat". W zasadzie nic strasznego, ale akurat w jego przypadku wypadło to naprawdę słabo. Przy kolejnym komentarzu Żabsona wyglądało to tak, jakby sobie obaj z niej śmieszkowali i w sumie niczym się od siebie nie różnili (może też nie wiedzieli, jak Mia Khalifa została wykorzystana i dalej jest wykorzystywana przez przemysł porno). Fanki do tej pory dostawały zupełnie inny przekaz.

Raper-feminista podpadł swoim fankom. Zarzucają mu hipokryzję i nie ma co się dziwić

Bedoes jest ewenementem na polskiej scenie hip-hopowej. Choć nie jestem jego fanem, to podziwiałem go za odwagę w różnych sferach. Po pierwsze w tekstach. Nie gnoi kobiet jak inni (nawet taki progresywny Mata w swoich kawałkach często nazywa je "k*rwami"), a wręcz przeciwnie. Mówi, że mogą być, kim chcą i nikomu nic do tego. Jego kawałek "Bedoesiara" to wręcz manifest feministyczny.

J*bać idealne ciała, tym spermiarzom pała i tak będzie stała, słuchaj Nie będzie tu cenzury, one mówią plotki, bo zazdroszczą tobie fury A jak nie masz fury, to zaraz ją będziesz miała Bo zrobisz, co będziesz chciała jak stara Bedoesiara Ty nie potrzebujesz typa, co nie umie zrobić prania Nie umie zrobić obiadu, kolacji i śniadania Nie potrzebujesz typa, który po sobie nie zmywa Ty to Bedoesiara, a nie k*rwa jego mama Jak cię frajer nie szanuje, to niech wraca walić konia Nie wybaczaj zdrady i pierdol zjeba jak wali fochaBedoesFragment tekstu utworu "Bedoesiara".

Po drugie za to, że nie tylko w tekstach jest ciało-pozytywny. Nie da się ukryć, że nie wygląda jak klasyczny model czy inne byczki z rap-sceny, ale nie wstydzi się swojego ciała i na koncertach czasem nawija bez koszulki. Nie każdy jest na tyle pewny siebie - i to nie tylko w rap-grze. Rzecz jasna wylał się na niego za to hejt, ale on ma gdzieś hejterów i słusznie.

I wreszcie po trzecie, co jest zupełnym fenomenem, za otwarte wspieranie nie tylko kobiet, ale osób LGBT. Nie zrobił tego nikt wcześniej, przynajmniej spośród tych znanych polskich raperów. I nie nie sprawia przy tym wrażenia, że robi to tylko na pokaz, jak te wszystkie koncerny, co zmieniają logo na tęczowe w czasie Miesiąca Dumy.

Jestem dumny, że jestem Polakiem Nie przeszkadza mi chłopak z chłopakiem I nie jestem z lewej czy prawej Po prostu za miłość nikt nie powinien płacić płaczem Posłuchaj wariacie Jestem wierzący i odmawiam pacierz A jeśli ktoś nie wierzy w Boga lub ma inną wiarę To nadal jest k*rwa mym bratemBedoesFragm utworu "1988" feat. Lanek

I dlatego nie dziwi mnie, że ma tyle fanek, bo pokazuje wzorzec męskości, którego ze świecą szukać w rapie. "Z byciem Bedoesiarą może identyfikować się każda fanka rapera, która jest kobietą silną i niezależną, która 'nie potrzebuje typa, co nie umie zrobić prania' i w mężczyźnie upatruje swojego partnera i przyjaciela, a nie chłopca, któremu musi matkować, czy bad boya, którego toksyczne zachowania ma znosić" – pisała w naTemat Agnieszka Miastowska. A tu teraz taki klops. Komentarz pod zdjęciem Żabsona też mógł być "niechcący" i nieprzemyślany. Gdyby nic nie napisał, mało kto by od niego wymagał reakcji - nie jest przecież szeryfem internetu. Mleko się jednak wylało, a część fanek poczuła się zdradzona i zarzuca mu hipokryzję i "przemianę pod publiczkę".

Bedoes rapuje z kontrowersyjnym Żabsonem w "Sidehoe". To też wypadek przy pracy?

Komentarz to jedno, ale on przecież nagrał też kawałek z Żabsonem. W "Sidehoe" ten drugi żali się, że "Szmaty już mnie nie kochają, bo zająłem się swoją panią/Robią mi dramy i kłamią, chcą zająć miejsce za nią/Możesz być moją sidehoe, ale nigdy baby mamą". Bedoes w gościnnej zwrotce jak zwykle ładnie się wypowiada o kobietach i szkaluje jedynie złe zachowania, ale nie chodzi jednak o tekst, tylko o sam wspólny numer.

Mamy w nim postępowego rapera-feministę i gwiazdora, który już przed dramą z Mią Khalifą wywoływał skandale. W 2019 roku utworowi i teledyskowi do "Safari" zarzucono seksizm i przedmiotowe traktowanie kobiet. Żabson nawijał w nim m.in. "Kolejna suka chce, bym się nią zajął tak jak tata mamą".

Za to w 2021 roku słuchacze chcieli go "anulować" za rasistowski wydźwięk piosenki "Korea". Oskarżenia nie dotyczyły bezpośredniego jego, ale drugiego rapera, ale wytknięto mu hipokryzję, bo wcześniej opowiadał się za tolerancją.

Najnowsza drama z Żabsonem dotyczyła nieoczekiwanego odejścia Young Leosi z założonego przez niego labelu Internaziomale. Raperka, którą swoją drogą Żabson wypromował, wyznała, że została "brutalnie usunięta" z ekipy. Niektórzy spekulowali, że potem w piosence "No weź" dissowała byłego szefa.

"O czym Ty pi*rdolisz, jak masz w głowie tylko siano/Częściej gadasz z jubilerem, niż rozmawiasz z własną mamą/Znam cię od dzieciaka, ale zrobiłeś mnie w balon/Mówiłeś, że coś się zmieni, między nami jest to samo" – śpiewała Leosia. Teraz z kolei niektórzy sądzą, że Żabson w kawałku "Sidehoe" jedzie właśnie po niej.

"Ty możesz być tylko sidehoe, bo jesteś zbytnio psycho/Znasz się na rapie za bardzo, to znaczy raperzy Cię znają/Ty nie masz klasy i Twoje piersi i followersi nic nie zmieniają/I choćbyś wydała na szmaty ze dwieście tysięcy, to nadal zostaniesz wieśniarą" – słyszymy.

Nie wiemy, kogo dokładnie autorzy mieli na myśli, ale ogólnie te wspomniane kontrowersje gryzą się z tym, co reprezentował sobą Bedoes. Zarówno komentarz pod słynnym na cały świat zdjęciem, jak i gościnny występ na płycie kontrowersyjnego Żabsona pozwalają poddać wszystko pod wątpliwość.

Nie chcę od razu twierdzić, czy cały jego medialny image jest czystym marketingiem - takiego rapera brakowało. Mnóstwo dziewczyn kocha taką muzykę, ale do tej pory słuchały jej w głównie mizoginistycznym wydaniu. Wypełnił więc nawet nie niszę, ale po prostu dał w końcu słuchaczkom to, czego potrzebowały, a może nawet o tym nie wiedziały. Czy było to cynicznie zaplanowane, a on sam jest taki jak inni? Pewnie nie, ale nie jest tak nieskazitelnym idolem, jak go fanki malują.