Kurier spytał, czy może do toalety w moim mieszkaniu, a ja zdębiałam ze strachu. Oto życie kobiet
Pytanie kuriera wzięło mnie z zaskoczenia. Nigdy wcześniej żaden nie chciał skorzystać z toalety, chociaż to przecież coś zupełnie ludzkiego. Byłam zaskoczona, ale zgodziłam się, a po kilku sekundach zalała mnie panika. "Co ja takiego zrobiłam? Jestem głupia, on mi coś zrobi. To koniec, umrę" – myślałam sobie. Bo przecież mieszkam sama i jestem kobietą.
Kurier, młody, miły chłopak, który nie mówił po polsku, był w toalecie, a ja stałam jak sparaliżowana w korytarzu. Jak najbliżej drzwi wejściowych, które zostawiłam szeroko otwarte. Z kotem na rękach, który chyba wyczuł mój strach, bo wyjątkowo się nie wyrywał. Przeszło mi nawet przez głowę, żeby wziąć... nóż z kuchni i zapobiegawczo włożyć go do kieszeni, żebym mogła się (i kota!) obronić, gdyby mężczyzna mnie zaatakował. Ale bałam się ruszyć z miejsca.
Po chwili kurier wyszedł z ubikacji, podziękował, uśmiechnął się i życzył miłego wieczoru. Ja również się uśmiechnęłam, chociaż z trudem. Zamknęłam za nim drzwi, przekręciłam klucz w zamku i nie mogłam się uspokoić, chociaż przecież nie miałam powodów do strachu, prawda? Wszystko było dobrze. Ale mogło nie być.
Kobiety by nie wpuściły, mężczyźni odwrotnie
Miałam potem dużo skrajnych myśli.
Myśl pierwsza. Zachowałam się jak kretynka, nierozważnie, nieostrożnie. Co z tego, że kurierowi dobrze z oczu patrzyło, to obcy facet. Mógł mnie skrzywdzić i nikt nawet by nie pomógł, korytarz był pusty, sąsiedzi pozamykani w mieszkaniach. Jeśli coś by mi się stało, to z mojej winy, bo zachowywałam się jak dziecko, którego mama nigdy nie nauczyła zasad bezpieczeństwa.
Myśl druga. Przesadzam, robię z igły widły. Trzeba sobie pomagać, nie można żyć w strachu. Nie każdy jest zagrożeniem. Gdybym go nie wpuściła, byłabym złym człowiekiem. Sam fakt, że żałuję, że to zrobiłam, pokazuje, jaka jestem naprawdę: niemiła i egoistyczna.
Myśl trzecia. Nie wpuszcza się obcych ludzi do domów. Nawet faceci powinni uważać, przecież zawsze ktoś może cię napaść i okraść. Tu już nawet nie chodzi o płeć, ale o ludzkie bezpieczeństwo.
Myśl czwarta. Byłam zaskoczona, nie myślałam trzeźwo. Wiem przecież, że nie powinno się wpuszczać obcych mężczyzn do domów, ale sparaliżowało mnie. Niby znam zasady, ale zareagowałam zupełnie zaskakująco, impulsywnie. Nigdy nie wiesz jak się zachowasz w danej sytuacji.
Te wszystkie myśli kłębiły mi się w głowie i postanowiłam zapytać kilka znajomych osób, co by zrobiły na moim miejscu. Wszystkie dziewczyny powiedziały, że głupio zrobiłam i one by kurierowi odmówiły, nawet najmilszemu. Z kolei moi koledzy zgodnie odpowiedzieli, że przesadzam i nie mieliby problemu ze wpuszczeniem go do domu, chyba że "wyglądałby podejrzanie".
Rzeczywistość kobiet? Klucz w dłoni niczym kastet i wysyłanie swojej lokalizacji przyjaciółkom
Wniosek? Przemoc nie ma płci, ale kwestia zagrożenia i bezpieczeństwa są uwarunkowane płciowo, czy tego chcemy, czy nie.
Kobiety muszą być ostrożne, nauczyło nas tego doświadczenie, statystyki i historie innych kobiet. Wracając wieczorami do domów, trzymamy klucze w dłoniach jak kastet, wysyłamy naszą lokalizację i numer rejestracyjny auta, gdy jedziemy taksówką, unikamy nocnych autobusów. Gdy nocą chodnikiem idzie za nami facet, umieramy ze strachu, omijamy duże skupiska mężczyzn na ulicach. Nie wpuszczamy kurierów.
Tego się nauczyłyśmy, bo to kobiety są najczęstszymi ofiarami ataków, gwałtów i zabójstw. Mężczyźni, owszem, też muszą dbać o bezpieczeństwo, ale nie żyją z ciągłym cieniem zagrożenia nad głową. Podchodzą do tego zupełnie inaczej, na luzie, a na zagrożenie reagują bardziej instynktownie. Są silniejsi fizycznie, przechodzą od razu do ataku, nie muszą aż tak się bać.
Oczywiście generalizuję i używam ogólników, bo są i mężczyźni bardziej narażeni na zagrożenia – tak jak kobiety. Ale wśród mężczyzn są oni wciąż mniejszością. Żyjemy więc w innych rzeczywistościach. Nasza to czujność, lęk i gaz pieprzowy w torebce. Większość facetów po prostu tego nie rozumie i nie zrozumie, bo to inna perspektywa, inne doświadczenia, inny kontekst.
Powiedzą: "nie wszyscy mężczyźni...". Tak, nie wszyscy, ale liczby nie kłamią, prawda? Zresztą Lainey Molnar, popularna artystka na Instagramie, ujęła to najlepiej: "Ciągle to powtarzam, ale po prostu nie żyjemy w tej samej rzeczywistości. (...) Jestem szczerze zdumiona, jak wielu mężczyzn, których spotykam w różnych sytuacjach, jest zszokowanym tym, że wyzwiska, nękanie, prześladowanie, niechciane uwagi, mizoginia, akty przemocy, nienawistne komentarze, odurzanie narkotykami, groźby, a nawet napaść były u mnie cotygodniowym wydarzeniem odkąd skończyłam 10- 12 lat".
I dodała: "Mężczyźni wydają się myśleć, że zdanie 'nie wszyscy mężczyźni' sugeruje, że są to egzotyczne zdarzenia z udziałem osób obłąkanych lub nietrzeźwych, ale nie znam ani jednej kobiety, która nie doświadczyła chociaż jednej rzeczy z wymienionych wyżej". Otóż to. I skąd mamy wiedzieć, który facet należy do "nie wszystkich"?
Chciałabym wpuścić kuriera bez strachu, pomagać na luzie. Ale następnym razem tego nie zrobię, bo mogę mieć znacznie mniej szczęścia.