Skandal w ambasadzie RP. Pracownicę porównano do "szmaty" i nazywano "bezmyślną krową"
- W polskiej ambasadzie w Pakistanie miało dochodzić do aktów mobbingu ze strony żony ambasadora Macieja Pisarskiego
- Justyna Pisarska miała pastwić się na swojej podwładnej Beacie Polok, która podzieliła się swoją historią
- Żona ambasadora miała nie tylko obrażać, ale też grozić kobiecie oraz innym pracownikom, a także oczekiwać pisania donosów
Swoją historię mobbingu w ambasadzie w Pakistanie, Justyna Polok opowiedziała Onetowi. Jak podała, na stanowisku ambasadora zasiada tam Maciej Pisarski, który był szefem MSZ w rządzie Jerzego Buzka. Od 2021 roku jest szefem ambasady w Islamabadzie. Wśród podwładnych jest jego żona, Justyna Pisarska.
Toksyczna szefowa
Beata Polok opowiedziała swoją historię ze szczegółami, już od momentu rozpoczęcia pracy w instytucji. Jak wyjaśnia, problemy towarzyszyły jej od pierwszego dnia, kiedy na papierosa wyszła z jednym z pracowników technicznych. Sama ta sytuacja wywołała agresję przełożonej.
Zaczęła na mnie krzyczeć. Pytała, co ja sobie myślę, czy pracuję dla niej, czy dla tego mężczyzny. Powiedziała, że zachowałam się jak "bezmyślna krowa". Chciała dokładnie wiedzieć, o czym rozmawialiśmy. Zagroziła mi: "pani Beato, jeśli kiedykolwiek pójdzie pani z nim na kawę, to będzie ostatnia rzecz, jaką pani zrobi w tej ambasadzie". Byłam strasznie zestresowana. To był mój pierwszy dzień w pracy
Żona ambasadora, która pracowała na stanowisku szefowej jednego z wydziałów, regularnie miała mieszać się w osobiste sprawy pracowników, co Beata Polok relacjonowała na konkretnych przykładach.
Dzień miał zaczynać się od "odprawy", polegającej na tym, że "pani Justyna po kolei obgadywała innych pracowników". To polegało na omawianiu ich sytuacji rodzinnej, wytykaniu błędów i komentowaniu wybór partnerów oraz ubioru. Jedna pracownica miała słyszeć nawet, że "ubiera się jak szmata".
Za każdym razem, kiedy ktoś do mnie przyszedł i o coś zapytał, pani Justyna musiała o tym wiedzieć. Musiałam jej zdawać relację ze wszystkich rozmów w ambasadzie, czy to służbowych, czy towarzyskich. To były przesłuchania — co powiedział, co odpowiedziałam, dlaczego tak odpowiedziałam. Zaczęłam unikać rozmów z innymi pracownikami. Byłam strasznie izolowana.
Pisarska miała pozwalać sobie również na chamskie uwagi pod adresem wyglądu Beaty. – Kilkanaście razy w ciągu kilku miesięcy mojej pracy pytała mnie, czy mam problem ze swoją tuszą i czy nie przeszkadza to mojemu mężowi – wspomina.
Relacje, które kobieta przekazała dziennikarzom Onetu, zostały przez nich potwierdzone jeszcze w kilku źródłach. O skandalicznym zachowaniu żony ambasadora mówili zarówno aktualni, jak i również byli współpracownicy.
Reakcja na zachowanie Justyny Pisarskiej
Beata Polok nie wytrzymała presji i zwolniła się z pracy. Zgłosiła jednak sprawę komisji antymobbingowej. Dowiedziała się, że skoro nie jest już pracownikiem, postępowania nie można prowadzić i uznaje się je za zamknięte.
Onet nieoficjalnie ustalił jednak, że w drugiej połowie października do Islamabadu przyleciała z Warszawy kilkuosobowa delegacja z MSZ, która wysłuchała skarg pracowników. Pisarską skierowano do Polski, a po powrocie miała wrócić "odmieniona". Zmiana zachowania nie trwała jednak długo, bo Pisarska wróciła do nagannych praktyk.
Pracownicy mieli próbować ustalić, czym zakończyła się prowadzona przez resort sprawa, ale MSZ nie odpowiedział na ich pytania.