Volvo XC60: przyjrzyjmy się fenomenowi samochodu przypominającego... zupę pomidorową
Przez użyte we wstępie "zawsze" rozumiem trzynaście lat sukcesów, gdyż ten pojazd (a mówiąc precyzyjniej: jego dwie generacje) dzieli i rządzi – konsekwentnie, bez jakiejkolwiek przerwy – już od roku 2009.
Nowi rywale, którzy w międzyczasie pojawili się na rynku? Cóż, mogą prężyć muskuły, udowadniając wszem wobec, że są przecież konstrukcjami nowszymi, czasem szybszymi, lecz i tak na koniec dnia muszą zadowolić się walką o kolejne lokaty, uznając wyższość XC60.
Lubisz konkretne liczby? Proszę bardzo: w ubiegłym roku w kraju nad Wisłą zarejestrowano 5365 nowych egzemplarzy tego modelu, co pozwoliło naprawdę mocno odskoczyć konkurencji, gdyż w przypadku zdobywcy miejsca drugiego, czyli Mercedesa GLC, mówimy 3748 egzemplarzach. Medal brązowy? Ten przypadł Audi Q5 za 3596 rejestracji.
Gwoli dziennikarskiej formalności: na pozycjach dalszych znajdziemy wyłącznie reprezentantów Niemiec (BMW serii 3, BMW X5, BMW Q3, Mercedes GLE, BMW X3 oraz Audi A3), natomiast pierwszą dziesiątkę zamyka mniejszy brat lidera, czyli Volvo XC40.
Jeżeli rzucić okiem na dane sprzedażowe Volvo Cars Poland, okazuje się, iż "Ikscesześćdziesiątka" jest koniem (łosiem?) pociągowym marki, który odpowiada za – uwaga! – 48 procent rejestracji (kolejne są modele XC40 z wynikiem dwudziestoczteroprocentowym oraz XC90 – tutaj mówimy o dwunastu procentach).
Dodajmy, iż fenomen tego SUV-a nie ogranicza się wyłącznie do kraju wierzb płaczących i bocianów, gdyż XC60 od kilkunastu lat radzi sobie bardzo dobrze również na zagranicznych listach przebojów, w ujęciu globalnym odpowiadając za 32 procent sprzedaży koncernu z siedzibą w Göteborgu.
Fenomen, który (w pierwszym momencie) trudno pojąć
Rozkładając ów pojazd na czynniki pierwsze, naprawdę trudno znaleźć kategorię, w której byłby ewidentnie najlepszy. No, może poza bezpieczeństwem, gdyż do kompletu pięciu gwiazdek w europejskich testach Euro NCAP Volvo XC60 dokłada coś, czym nie mogą pochwalić się jego konkurenci: mowa tutaj o najwyższych notach w amerykańskich testach zderzeniowych IIHS. No a tam wielu utytułowanych zawodników z Europy i Azji roztrzaskało się boleśnie o zupełnie inne, często zmienne, kryteria oceny.
Co jednak, gdy odejdziemy od kwestii związanych z bezpieczeństwem? W swym dziennikarskim życiu przejechałem wiele setek kilometrów, prowadząc rozmaite wersje modelu XC60.
Wnioski? W świecie samochodów premium bez problemu znajdziemy konkurentów większych i bardziej pojemnych. Są także SUV-y klasy średniej, które oferują znacznie więcej emocji za kółkiem.
Szukasz rekordzisty w kategoriach "najbardziej okazyjna cena" lub "najmniejsze spalanie w klasie"? Również pod tymi względami owa propozycja marki Volvo nie jest rekordzistą.
A może zależy ci na oszałamiająco wręcz odlotowej stylistyce? Umówmy się: na rynku naprawdę nie brakuje wozów, w porównaniu z którymi XC60 prezentuje się niczym dziewczyna z sąsiedztwa przy modelce "stuningowanej" przez zastępy utalentowanych wizażystów i fryzjerów tudzież najdroższych chirurgów plastycznych.
Jednak nie zapominajmy o tym, iż mocno odlotowy styl potrafi zestarzeć się bez klasy, natomiast XC60 II, które debiutowało sześć lat temu, wciąż wygląda dobrze, jednak wciąż nie jest to kluczem do zrozumienia fenomenu tego wozu.
Jego tajną bronią jest raczej fakt, iż w każdej z konkurencji okazuje się – tylko i aż – bardzo dobry. Kluczem do wielkich sukcesów jest tutaj kompleksowość, brak ewidentnie słabych punktów.
To odpowiednik cierpliwego skoczka narciarskiego, który podczas kolejnych konkursów zazwyczaj zajmuje drugą lub trzecią lokatę, jednak działa tak konsekwentnie, iż wygrywa Turniej Czterech Skoczni...
... no albo – wróćmy do świata motoryzacji – jednego z tych zespołów startujących w wyścigach Formuły 1 lub też mistrzostwach WRC, które nie zawsze muszą meldować się na mecie jako pierwsze, aby wygrać cały sezon.
Wydaje mi się, że twórcy Volvo XC60 doskonale pamiętają, iż w dłuższej perspektywie efektywność biegu jest znacznie ważniejsza od efektowności – ot, należy skupiać się głównie na tym, aby w jego trakcie nie dać jakiejkolwiek plamy, a zwycięstwo przyjdzie samo.
A co, gdybym o rozgryzienie przyczyn sukcesów owego samochodu poprosił prezesa Volvo Car Poland?
– Zacznijmy od tego, że w naszym kraju postrzeganie Volvo jest szczególnie dobre. Lecz nawet pomijając całą otoczkę (czyli to, iż Polacy utożsamiają ową markę z pojęciami takimi jak "bezpieczeństwo" lub "premium"), XC60 jest po prostu fajnym, uniwersalnym samochodem. Jest bardzo komfortowy i świetnie wykonany, a jego sprawdzają się zarówno na co dzień, w mieście, jak i podczas dłuższych podróży, gdy bezproblemowo pomieści pięć osób i sporo bagażu. Nie zapominajmy również o tym, iż mamy do czynienia z konstrukcją, która oferuje nam wyższą pozycję za kółkiem oraz zwiększony prześwit – wylicza Emil Dembiński, dokładając do tego bardzo istotne w owym wątku spostrzeżenie...
– Paradoksalnie wielką siłą tego SUV-a jest to, że pod wieloma względami... nie przypomina zdecydowanej większości SUV-ów. Tak, do dyspozycji otrzymujemy wspomniane przed chwilą "walory dodatkowe" (czyli np. wyższą pozycję i zawieszenie), jednak całokształt wrażeń z jazdy kojarzy się raczej z wygodną limuzyną; począwszy od charakterystyki zawieszenia i układu kierowniczego, poprzez wygłuszenie kabiny, a skończywszy na jej wykończeniu – mówi prezes Volvo Car Poland, sugerując pochylenie się nad wspominaną już stylistyką nadwozia, która i jego zdaniem ma w tym przypadku ogromne znaczenie.
Przyglądając się tym liniom, na próżno szukać tzw. wodotrysków estetycznych. Nie ma tu śmiałych ekstrawagancji, z powodu których ludzie wodziliby za tym SUV-em palcami, a nastoletni pasjonat motoryzacji raczej nie powiesi sobie nad łóżkiem plakatu z XC60...
Tutaj rządzą: skandynawski minimalizm, okraszony gdzieniegdzie gustownymi smaczkami, harmonijne proporcje oraz zdrowy rozsądek. Owszem, z tego względu jedni mogą twierdzić, iż to pojazd mdły, nudny i w ogóle nijaki, lecz zarazem otrzymujemy tutaj przepis na dizajn ponadczasowy.
– Projektanci nie silili się tutaj na ekscentryczność, lecz jak okazało się po latach, w tym szaleństwie była metoda. Całość kojarzy się ze świetnie skrojonym garniturem, który nigdy nie wyjdzie z mody, nigdy nie zacznie trącać myszką. No a spoglądając na dane sprzedażowe, klient – zwłaszcza polski – naprawdę docenia taką właśnie nieśmiertelną klasykę – konstatuje Emil Dębiński.
Klient, czyli kto?
Wydaje ci się, iż osoby lub firmy dysponujące ponadprzeciętnymi zasobami finansowymi (a więc te, które stanowią klientelę segmentu premium), szastają pieniędzmi bez opamiętania? Błąd.
Jak się bowiem okazuje, ktoś, kto wydaje setki tysięcy złotych na samochód, zazwyczaj nie wjeżdża do salonu sprzedaży z taczką pełną gotówki (lub jej nowoczesnym odpowiednikiem, czyli świetną zdolnością kredytową/ leasingową), już od drzwi żądając pojazdu z absolutnie wszystkimi bajerami: w tzw. full opcji, z najmocniejszym silnikiem pod maską, no i oczywiście prezentującego się tak, aby już z daleka było "czuć pieniądz".
– Bardzo wielu osobom, które kupują nowy samochód premium, w zupełności wystarcza około dwustu koni mechanicznych. Czy byłoby je stać na mocniejszą wersję silnikową? Tak, jednak uznają, że najzwyczajniej w świecie nie jest im to potrzebne. Podobnie ma się sprawa z wyposażeniem: oczywiście, nie chodzi o tzw. golasa, jednak dokupując dodatki, kierują się zdrowym rozsądkiem, skupiając się na tym, co najbardziej podniesie komfort korzystania z auta – mówi Stanisław Dojs, PR manager w Volvo Car Poland.
Jak dodaje, większość klientów skupia się głównie na komforcie jazdy (rozumianym również jako wygoda oferowana przez automatyczne skrzynie biegów – te wybiera aż 99 procent osób, które wyjeżdżają samochodami Volvo z nadwiślańskich salonów), jakości wykonania i bezpieczeństwie (49 procent klientów stawia na napęd AWD), a także tym, aby jazda była stosunkowo ekonomiczna oraz – ów element z roku na rok staje się coraz istotniejszy – ekologiczna.
W tym miejscu skupmy się na ostatnim z wymienionych elementów: choć w tym momencie 55 procent europejskiej klienteli Volvo wybiera już hybrydy typu plug-in bądź też odmiany w pełni elektryczne (średnia światowa wynosi 33 procent), to Polacy okazują się pod tym względem znacznie bardziej zachowawczy.
Trzymając się danych za rok ubiegły: w rodzimych salonach sprzedaży tej marki wciąż królowała benzyna (postawiło na nią 56 procent nabywców Volvo), za którą to podążał diesel (31 procent). Modele PHEV oraz BEV odpowiadały natomiast odpowiednio za 10 i 3 procent rejestracji.
W nieodległej perspektywie czekają nas wielkie zmiany, będące efektem konsekwentnej elektryfikacji gamy modelowej oraz faktu, iż ostatnie Volvo z jednostką wysokoprężną opuści fabrykę na początku 2024 roku.
Czy wszystko to może przerwać pasmo sukcesów XC60, którego klientela wciąż kocha zapach oleju napędowego (to właśnie do tego modelu, obok XC90, najczęściej zamawiamy silniki diesla)?
– O przyszłość tego wozu jestem spokojny. Oczywiście, osoby, które preferują napęd spalinowy, będą musiały uwzględnić nowe realia, lecz dotyczy to przecież całego świata motoryzacji... Jednak XC60 – czy to w obecnej, czy też przyszłej odsłonie – wciąż będzie oferowało zalety, za które pokochaliśmy ów wóz już w roku 2008, czyli w momencie debiutu pierwszej generacji. Gwarantuję: najlepsze, najistotniejsze dla klientów cechy tego modelu pozostaną bez zmian – podkreśla Emil Dembiński, prezes Volvo Car Poland.
Należysz do (tak licznej w kraju nad Wisłą) rzeszy fanów XC60? Trzymaj więc kciuki za to, aby ów samochód pozostał sobą. Sobą, czyli wozem przypominającym naprawdę dobrą zupę pomidorową.
Owszem, mniej wyrazistą od wyrafinowanych specjałów kuchni molekularnej lub udziwnionych pozycji z menu michelinowskich restauracji. Jednak pożywną, wywołującą na naszych twarzach szeroki uśmiech i niezmiennie smaczną. Przecież pomidorówka nie znudzi się nigdy!
Materiał powstał we współpracy z firmą Volvo