Sam Neill ma trzecie stadium raka. To rzadka odmiana, ale aktor się nie martwi

Maja Mikołajczyk
19 marca 2023, 10:27 • 1 minuta czytania
Sam Neill ujawnił, że cierpi na rzadką odmianę raka krwi, a co więcej, choroba jest już w trzecim stadium. Aktor jednak się nie martwi, gdyż jest w trakcie terapii, który przynosi bardzo zadowalające efekty.
Sam Neill ma trzecie stadium raka. Fot. Rex Features/ East News

Sam Neill cierpi na rzadką odmianę raka krwi

Sam Neill pierwsze symptomy raka zauważył w marcu ubiegłego roku, gdy kręcił "Jurrasic World: Dominion". Swoją walkę z chorobą opisał w książce "Did I Ever Tell You This". W jej pierwszym rozdziale napisał, że "prawdopodobnie umiera".

Na swoim profilu na Instagramie Neill przekazał, że cierpi na rzadką odmianę raka krwi, chłoniaka nieziarniczego, który jest w trzecim stadium. Gwiazdor uspokoił jednak swoich fanów, mówiąc, że choroba jest w remisji od ośmiu miesięcy.

Aktor przyjmuje bowiem lek, dzięki któremu jest niemal "wolny od raka". Neill będzie go jednak musiał brać do końca życia. – Nie boję się śmierci, ale to by mnie wkurzyło – powiedział gwiazdor.

Wypowiedź aktora na temat książki cytuje "Daily Mail". – Nie miałem zamiaru pisać książki. Ale musiałem się czymś zająć, kiedy nie mogłem pracować. Zacząłem pisać, a ta książka to odpowiedź na to, co się ze mną działo – tłumaczył.

Co robi teraz Sam Neill?

Sam Neill to aktor, który grał zarówno w kinie artystycznym, jak i popularnym. Można go kojarzyć z takich tytułów, jak "Opętanie" Andrzeja Żuławskiego, "Fortepianu" Jane Campion, mini-serialu "Merlin" czy "W paszczy szaleństwa" Johna Carpentera.

Co ciekawe, Neilla dwa razy zastąpiono Alanem Rickmanem. Aktor odrzucił role Szeryfa George'a w filmie "Robin Hood: Książę złodziei" oraz Hansa Grubera w "Szklanej pułapce". Gdy z nich zrezygnował, powierzono je odtwórcy Severusa Snape'a w "Harrym Potterze"

Aktor był także rozważany przy okazji castingu do roli Indiany Jonesa "W poszukiwaczach zaginionej Arki", jednak ostatecznie jak wiadomo postawiono na Harrisona Forda.

Największą popularność Neillowi dała jednak trylogia "Jurassic Park". Aktor wraz z Laurą Dern oraz Jeffem Goldblumem (bohaterami znanymi z filmu z 1997 roku) powrócił w ostatniej części nowej serii, czyli "Jurassic World: Dominion". Produkcja nie doczekała się jednak najlepszych recenzji.

"Dużym zawodem ostatecznie okazała się też obecność postaci ze starej trylogii. Ellie Sattler (Laura Dern), Alan Grant (Sam Neill) oraz Ian Malcolm (Jeff Goldblum) niby ratują świat przed zagładą, ale ich poczynania bardziej przypominają zabawę w podchody" – przeczytacie w recenzji opublikowanej na łamach naTemat.

W ostatnich latach Neilla można było zobaczyć również w takich tytułach, jak "Thor: Miłość i grom", "Barany" czy "Peaky Blinders".