Hejt nie istnieje? Koniecznie przeczytaj, jeśli zdarza ci się bagatelizować problem
Jasne, “hejter” to mocne słowo. Kojarzy się z zaciekłym prześladowcą, który z lubością wylewa swój jad na osoby publiczne: komentuje fałdki na brzuchu uwypuklone wieczorowymi kreacjami, niedopięte rozporki, nietrafione komentarze, potknięcia. Wyśmiewa polityków i polityczki, aktorów i aktorki, celebrytów obu płci - słowem osoby publiczne. Ale to tylko jedna strona medalu.
Hejt to przejaw cyberprzemocy, a twoje dziecko mówiąc: “Mam hejtera” może wcale nie przesadzać. Musisz zdawać sobie sprawę, że hejt może dotyczyć każdego dziecka: zarówno tego, które jest aktywne w internecie, jak i tego, które korzysta z niego sporadycznie. Może się przecież zdarzyć, że ktoś włamie się na konto dziecka w mediach społecznościowych albo zamieści obraźliwy film, w którym to twoje dziecko będzie głównym “aktorem”... Potencjalnych scenariuszy jest mnóstwo.
Internet to przestrzeń, w której twoje dziecko przebywa zupełnie samo. I choć dla niego jest to naturalne środowisko, nie zmienia to faktu, że nie zawsze wie, jak się w nim zachować. Ty, jako rodzic, powinieneś być osobą, która wskaże dobrą drogę, w razie potrzeby zawróci na właściwy tor i, kiedy sytuacja tego wymaga, ochroni i zapewni pomoc.
Problem w tym, że w przeciwieństwie do syna czy córki, nie dorastałeś ze smartfonem w ręku i czasem czujesz się w sieci po prostu zagubiony. To nie jest powód do wstydu - wszystkiego można się nauczyć. Pod warunkiem że jest taka wola.
- Media nagłaśniają przypadki hejtu, więc coraz rzadziej to zjawisko jest wypierane. Rodzice coraz częściej przyjmują do wiadomości, że to jest realny problem, Nie ukrywam jednak, że na zajęciach, które prowadzimy wraz z firmą UNIQA w ramach akcji “Ogarnij hejt”, frekwencja jest najniższa właśnie wśród rodziców. Niemniej jednak oni też przychodzą, słuchają, są zainteresowani. Dlatego wydaje mi się, że ta świadomość jest coraz wyższa - tłumaczy Maciej Kawecki, Prezes Instytutu Lema, prorektor ds. innowacji Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie.
Psycholog Magdalena Chorzewska, która na co dzień pracuje z ofiarami hejtu i jest ekspertką w projekcie „Masz moc na hejt” prowadzonym przez towarzystwo ubezpieczeniowe UNIQA, nie ukrywa jednak, że zdarza się jej spotykać rodziców, którzy hejt bagatelizują:
- Tej formy przemocy nie widać na pierwszy rzut oka, nie ma siniaków i ran na ciele. Warto edukować rodziców z tego, czym jest hejt, w jakiej formie występuje i jakie negatywne konsekwencje za sobą niesie - tłumaczy psycholog.
Nie przejmuj się hejtem? To niemożliwe
Długotrwałe nękanie, prześladowanie, wyzwanie zawsze zostawia ślady w psychice. Kiedy jednak do tego rodzaju form przemocy dochodzi w sieci, cała sprawa zyskuje dodatkowy wymiar: nieprzemijalności.
- My oczywiście tłumaczmy uczniom, że internet jest ulotny: że informacje szybko przemijają, ludzie coraz rzadziej pamiętają, bo tych informacji jest bardzo dużo, że świat pędzi do przodu. Ale dzieci doświadczające hejtu, nie mają wypracowanych mechanizmów obronnych, które od razu pozwolą im to od razu przyswoić - tłumaczy Maciej Kawecki, dodając, że właśnie dlatego, banalne słowa pocieszenia w starciu z hejtem nie mają właściwie żadnej mocy:
- Powiedzenie: “Nie przejmuj się, będzie lepiej” nic nie da. Nie znam osoby, która potrafi nie przejmować się hejtem. Albo “nie czytaj” - nie znam nikogo, kto potrafi powiedzieć sobie: “Nie będę tego czytał, bo mnie to wcale nie dotyka”. Wręcz przeciwnie, dotyka. Mało tego, mamy poczucie, że nasz wizerunek właśnie został nieodwracalnie zniszczony - zaznacza prezes Instytutu Lema.
Z raportów publikowanych przez wspomnianą placówkę wynika, że przemoc doświadczana w sieci bynajmniej nie ma wymiaru wirtualnego. Jedna trzecia badanych przez Instytut Lema uczniów twierdzi, że cyberprzemoc boli bardziej, niż ta rzeczywista. Odsetek ten z raportu na raport jest coraz większy. Skąd takie poczucie?
- Jest tak dlatego, że w przestrzeni cyfrowej dzieci spędzają coraz więcej czasu oraz dlatego, że hejt w sieci jest nieodwracalny, on tam zostaje: screeny są rozsyłane coraz dalej, pojawia się uczucie nieuchronności tego zjawiska - wyjaśnia Kawecki.
Strach przed internetowym prześladowaniem znajduje również odzwierciedlenie w innych badaniach. Pracownia SW Research już w 2015 roku zapytała internautów w wieku 16-64 czy kiedykolwiek, przynajmniej raz, doświadczyli hejtu. Odpowiedzi twierdzącej udzieliło ponad 53 proc. Co czwarta osoba była natomiast ofiarą hejtera.
Z kolei raport "Wilki i owce" z 2017 roku pokazał jasno, że 33 proc. nastolatków czuje smutek oraz złość z powodu hejtu. 74 proc. badanych dzieci miało świadomość, że hejt może prowadzić do samobójstwa.
- Mamy mnóstwo przykładów sytuacji, kiedy po zajęciach przychodziły do nas I pokazywały rany na rękach. Rodzicie nie mieli o nich pojęcia. A one powstały właśnie wskutek hejtu. W zasadzie po każdej lekcji podchodzi do trenerów jakieś dziecko i mówi, że ma z hejtem problem… W Żarach organizowaliśmy spotkania po tym, jak dwoje dzieci z dwóch różnych szkół w wyniku hejtu popełniło samobójstwo. Nie wiem, co może silniej uświadomić istnienie tego zjawiska - argumentuje Kawecki.
Jak hejt wpływa na psychikę dziecka?
Oczywiście, może zdarzyć się tak, że twoje dziecko przetrwa hejt: zaciśnie zęby, znieczuli na zaczepki, będzie wypłakiwać się w poduszkę, zamiast zwierzać swoim rodzicom. Tego rodzaju strategia ma jednak swoje konsekwencje:
- Dziecko, które nie poradziło sobie z hejtem, może mieć zaniżone poczucie własnej wartości, co z kolei przełoży się na jego lub jej przyszłe postawy życiowe. Może doświadczyć depresji, mogą wystąpić u niego lub u niej zaburzenia lękowe, wreszcie myśli, a nawet próby samobójcze - wylicza Magdalena Chorzewska.
Nie bagatelizuj więc żadnego sygnału, jaki wysyła ci dziecko. To nie muszą być słowa. Czasem czyny są “głośniejsze”: unikanie kontaktów, trudności w nauce, problemy ze skupieniem uwagi - to wszystko mogą być sygnały ostrzegawcze.
Dzieci, które doświadczają hejtu, często przestają korzystać ze smartfonów, do których jeszcze kilka dni wcześniej były “przyklejone”. Naturalny odruch rodzica? Radość!. Czyżby nagle zrozumiał, że nie można nieustannie gapić się w ekran? Cudownie!
Niestety, zasługi tej nagłej “przemiany” często należy przypisać komuś zupełnie innemu - komuś, przed kim nasze dziecko desperacko pragnie się ukryć. Tylko że hejter jest z nim wszędzie. A właściwie z wami. Nie udawajcie, że go nie widzicie.