Nowe informacje ws. skatowanego 8-latka z Częstochowy. "Przelewał się przez ręce"

redakcja naTemat
06 kwietnia 2023, 20:58 • 1 minuta czytania
Ośmioletni Kamil z Częstochowy miał zostać skatowany przez ojczyma. O wszystkim wiedzieć miała matka dziecka. W tej sprawie pojawia się coraz więcej nowych informacji. Jak mówił jeden z rozmówców Onetu, "jak przyleciał helikopter, to wynosili go (Kamila - red.) na rękach, przelewał się przez ręce, nie ruszał się".
Ojciec katował 8-latka. Fot. Policja Częstochowa

Wstrząsające relacje sąsiadów rodziny B.

Dziennikarze portalu udali się na miejsce tragedii. Jeden z sąsiadów powiedział im, że nie ma nic negatywnego do powiedzenia na temat rodziny B.– Nie chodzili pijani, dzieci nie były zaniedbane – opowiadał.

I dalej relacjonował: – Jak przyleciał helikopter, to wynosili go na rękach, przelewał się przez ręce, nie ruszał się. Inny sąsiad opowiadał, że 8-latek uczęszczał do placówki dla dzieci o specjalnych potrzebach.

Onet ustalił też, że w sierpniu 2022 roku rodzina B. wyjechała z Częstochowy, a do miasta wrócili w marcu tego roku. Olga Dargiel, rzeczniczka MOPS w Częstochowie powiedziała portalowi, że ośrodek przekazał informacje o rodzinie w tym mieście, do którego się udała.

W Częstochowie nie wiedzą więc, co działo się z rodziną od sierpnia 2022 roku do końca lutego 2023 roku. Onet nieoficjalnie dowiedział się, że rodzina na kilka miesięcy przeniosła się do Olkusza, a więc opieką objął ich tamtejszy ośrodek pomocy społecznej (OPS). Ośrodek jednak nie udzielił informacji w tej sprawie.

Ojciec Kamila: Miał połamane nóżki, niosłem go na rękach do śmigłowca LPR

Cały czas trwa ustalanie, jak długo chłopiec był ofiarą przemocy ze strony opiekunów. Przypomnijmy: ośmioletni Kamil z Częstochowy został skatowany przez ojczyma. Jego matka wiedziała, a później wmawiała biologicznemu ojcu dziecka, że 8-latek poparzył się herbatą.

– Magda, matka Kamila, wmawiała mi, że Kamil poparzył się herbatką, którą na niego miał wylać nasz młodszy syn Fabian – opowiedział mężczyzna w rozmowie z "Faktem".

Jak dodał, chłopiec "przypominał jedną krwawą ranę". – Nożyczkami cięliśmy ubranie na nim, bo krew z ran poprzysychała. Miał połamane nóżki, niosłem go na rękach do śmigłowca LPR – opowiedział.

Kolejne jego słowa są jeszcze bardziej wstrząsające. – W tym czasie matka Kamila, szła ulicą z Dawidem (ojczymem ośmiolatka, który go skatował – red.). Trzymali się za ręce i cynicznie śmiali, gdy Kamila zabierał śmigłowiec – powiedział tabloidowi ojciec dziecka. To on wezwał pomoc i policję, bo chłopiec cierpiał w męczarniach sam.

Kamil walczy o życie. Opiekunowie są w areszcie

Kamil w ciężkim stanie trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Rzecznik szpitala, w którym obecnie jest chłopiec, potwierdził Onetowi, że dziecko zostało przywiezione do szpitala z więcej niż jednym złamaniem. Nie podał jednak szczegółów.

W środę po południu matka dziecka – 35-letnia Magdalena B. – oraz ojczym – 27-letni Dawid B. – zostali doprowadzeni do prokuratury. Oboje usłyszeli zarzuty, sąd przychylił się do wniosku o trzymiesięczny areszt dla podejrzanych.

Dawid B. oskarżony jest o próbę zabicia pasierba 29 marca, kiedy polewał chłopca wrzątkiem i umieszczał go na rozgrzanym piecu węglowym. Magdalenie B. śledczy zarzucają z kolei narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia.