Była na cmentarzu, gdy usłyszała wołanie o pomoc. Dochodziło z grobu

Agnieszka Miastowska
09 kwietnia 2023, 07:00 • 1 minuta czytania
W ciężkim szoku musiała być mieszkanka Lublina, która wybrała się na cmentarz. Gdy kobieta odwiedzała grób bliskich, usłyszała wołanie o pomoc. Mogła poczuć się naprawdę zaniepokojona, gdy okazało się, że krzyk dochodzi z grobu. Okazało się, że leży w nim mężczyzna. Nie został on jednak tam pochowany, wpadł do otwartego grobu, bo opierał się o betonową płytę, która pękła. Rozpoczęła się akcja ratunkowa 60-latka.
Lublin – kobieta na cmentarzu usłyszała wołanie o pomoc. Dochodziło z grobu Fot. Krzysztof Radzki/East News

Wołanie z grobu na cmentarzu

Do dramatu doszło tuż przed Wielkanocą. Wszystko wydarzyło się po godzinie 15:00 na cmentarzu przy ul. Białej w Lublinie. Kobieta szła alejką prowadzącą do jej rodzinnego grobu, w pewnym momencie usłyszała głos wołający o pomoc. Okazało się, że dochodził on z  otwartego grobu. Kobieta zauważyła w nim mężczyznę, który był w naprawdę złym stanie.

Kobieta na miejsce wezwała służby, ale akcja ratunkowa nie była taka prosta. W pomoc mężczyźnie zaangażowano straż pożarną, policję i zespół ratownictwa medycznego. Przede wszystkim poszkodowany znajdował się na głębokości około pięciu metrów. Co więcej, miał widoczny uraz nogi i był przygnieciony przez kawałki betonowej płyty.

 Rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie, starszy kapitan Andrzej Szacoń wyjaśnił, że jeden ze strażaków musiał najpierw wejść do grobowca, żeby opatrzyć mężczyznę. – Następnie ewakuowaliśmy – przy pomocy technik linowych – poszkodowanego na zewnątrz i przekazaliśmy go pogotowiu ratunkowemu – relacjonował dla Polskiego Radia Lublin.

Jak właściwie wydarzył się ten tragiczny wypadek? Z relacji 60-latka wynika, że przyszedł na cmentarz, by odwiedzić miejsce spoczynku matki. Gdy oparł się o betonową płytę, ta pękła. Mężczyzna wpadł do grobu, a dodatkowo został przygnieciony kawałkami płyty.

Okoliczności zdarzenia bada policja. Mężczyzna miał szczęście w nieszczęściu, że na cmentarzu akurat wtedy ktoś był i pomoc została mu udzielona stosunkowo szybko. Poszkodowany trafił do szpitala po około 40 minutach od zgłoszenia.