"Tusk jest sam, sam nie wygra". Mocne słowa Millera o słabości opozycji

redakcja naTemat
10 kwietnia 2023, 09:49 • 1 minuta czytania
Leszek Miller skrytykował opozycję, która jego zdaniem utrudnia odebranie PiS-owi władzy. Jak powiedział były premier rządu RP, błędem jest odejście liderów poszczególnych ugrupowań od stworzenia wspólnej listy. Bez niej, zdaniem Millera, opozycji nie uda się wygrać wyborów.
Miller mówi o Tusku, że "jest sam" i krytykuje opozycję za "pomoc rządowi" Fot. WOJCIECH STROZYK / REPORTER

Działania opozycji Leszek Miller ocenił w rozmowie z Tygodnikiem Interii. Skomentował wówczas "totalność" opozycji, które to określenie już jakiś czas temu stało się synonimem walki z Prawem i Sprawiedliwością:

– Opozycja jest opozycją, ale nie totalną. Totalny jest rząd, totalna jest władza, ale opozycja naprawdę nie jest totalna i czasem wręcz wychodzi w tej "nietotalności" za daleko. Tymczasem prawdziwa opozycja naprawdę nie jest od tego, żeby pomagać rządowi. Jak słyszę, że od czasu do czasu trzeba zrobić jakieś głosowanie ponad podziałami i pomóc rządowi, to pytam: a z jakiej racji? Opozycja jest po to, żeby punktować błędy rządu i forsować własne punkty widzenia – powiedział były szef rządu RP.

Ostre słowa pod adresem Tuska

Zdaniem Leszka Millera tym, co działa na niekorzyść opozycji, jest również kwestia liderów. Jak wskazał były premier, rozczłonkowanie opozycji może zaważyć na wynik zbliżających się wyborów parlamentarnych.

– Gdyby było pięciu czy dziesięciu Tusków, to sytuacja wyglądałaby inaczej. Ale Tusk jest sam. A sam nie wygra wyborów – przekonywał. Jak wskazał, liderzy opozycyjnych partii nie chcą wspólnej listy, ponieważ "z punktu widzenia partii politycznych jedna lista jest gorszym rozwiązaniem".

– Z dwóch powodów. Po pierwsze, działacze wchodzący w skład kierownictwa każdej partii widzą siebie tylko i wyłącznie na tak zwanych jedynkach na listach wyborczych. A po drugie, partie, które idą na jednej liście, otrzymują mniejszą subwencję, niż wówczas, gdy idą oddzielnie. Dlatego skłonność do jednej listy jest o wiele słabsza, niż skłonność do udziału w samodzielnych wyborach – wyjaśnił.

Leszek Miller nakreślił, że jego zdaniem, gdyby za kilka dni doszłoby do ogłoszenia informacji, że opozycja startuje z jednej listy, bo "naprzeciw regularnej armii PiS-u, dobrze zorganizowanej, musi stanąć podobna armia opozycji, a nie jakieś pospolite ruszenie podzielone na kawałki", to doszłoby do nagłego skoku poparcia.

Czarzasty najgorszym liderem SLD?

Podczas rozmowy Leszek Miller niepochlebnie wyraził się także na temat obecnego kierownictwa partii, z której się wywodzi. Jak wyjaśnił, Włodzimierz Czarzasty doprowadził do "przepoczwarzenia demokratycznej lewicy w prywatną partię jednego człowieka".

Zdaniem Millera dostał uprawnienia "zawieszania, wyrzucania, przyjmowania" itp. – Taki model PiS-u. Moje pokolenie działaczy lewicowych po doświadczeniach w poprzednim ustroju bardzo dużą wagę przywiązywało do procesów demokratycznych, które powinny zachodzić w partiach politycznych. To zostało całkowicie zaniechane. Teraz jest tam więcej gier, niż poważnej debaty – wyjaśnił Interii.

Miller nie wykluczył również, że możliwe jest doprowadzenie do powyborczych sojuszy ugrupowań lewicowych z PiS-em, bo bez współpracy nie mają one szans na jakiekolwiek funkcjonowanie.