Marcin Bosak został dotkliwie pobity na ulicy. "Gdzie jest policja?"
- Marcin Bosak nagrał się na InstaStory w piątkowe popołudnie
- Aktor postanowił podzielić się z obserwatorami przykrą sytuacją, która miała miejsce na ulicy
- Kierowca Ubera rzucił się na niego po tym, jak gwiazdor zwrócił mu uwagę, że nieostrożnie jechał
- Z relacji Bosaka wynika, że mało brakowało, a potrącony zostałby jego młodszy syn
***
Aktualizacja z 22.04.2023 z godziny 16:00
Uber wydał oświadczenie
Do redakcji naTemat.pl dotarło oświadczenie firmy Uber, które zamieszczamy poniżej:
Firma Uber ma politykę zerowej tolerancji dla przemocy. Jakiekolwiek agresywne zachowanie, spowodowane przez kierowcę lub pasażera, jest nie do przyjęcia i traktujemy je niezwykle poważnie, włącznie z możliwością trwałego zablokowania dostępu do aplikacji dla potencjalnego sprawcy.
Gdy dowiedzieliśmy się o tej sytuacji, natychmiast podjęliśmy czynności wyjaśniające oraz współpracę z Komendą Stołeczną Policji. Po dokładnej analizie udało się ustalić, że sytuacja miała miejsce poza platformą Uber.
O sprawie piszemy tutaj: Zwrot ws. pobicia Marcina Bosaka. Zeznania świadka zmieniły lekko pogląd na sprawę
***
Marcin Bosak został dotkliwie pobity na ulicy. "Gdzie jest policja?"
Aktor Marcin Bosak zamieścił na swoim profilu na Instagramie relację z zajścia, które spotkało go dzisiaj na ulicach Warszawy. Wynika z niej, że kierowca Ubera i wspierająca go grupa mężczyzn, rzucili się na niego i poturbowali go.
Dramatyczne wydarzenia rozpoczęły się po tym, gdy artysta zwrócił uwagę owemu kierowcy. Miał jechać nieostrożnie i niemalże wjechać w 11-letniego chłopca, młodszego syna Bosaka. Jan na szczęście jest cały. Jego tata niestety został dotkliwie pobity.
"Tak wyglądam. Będę miał takiego guziora. Właśnie przed chwilą jeden pan, kierowca ubera, prawie rozjechał mojego młodszego syna. Jak zgłosiłem protest przeciwko temu postępowaniu, zaczęła się bijatyka" – oznajmił.
Artysta przyznał, że był zaskoczony tym, gdy do mężczyzny dołączyli jego agresywni znajomi. "Nie wiadomo skąd znalazło się czterech czy pięciu jego kolegów i dostałem solidne bęcki" – powiedział ewidentnie wstrząśnięty zajściem
Bosak szybko zatelefonował pod numer alarmowy. Dał jednak do zrozumienia, że liczył na szybszą reakcję funkcjonariuszy. Ponad pół godziny czekał na przyjazd policji. Na nagraniu zaprezentował siniaki oraz obolałe miejsca.
"Czekam na policję już od pół godziny, więc szanowna policjo, błagam, pomóż mi w tej sytuacji, jestem obywatelem tego kraju" – zwrócił się z apelem do służb.
Nadmieńmy, że Marcin Bosak jest znany szerszej publiczności za sprawą roli w serialu "M jak miłość", gdzie wcielał się w postać Kamila. Aktor ma na swoim koncie udział w wielu znanych produkcjach filmowych. Zagrał m.in. w "Pokocie", "W ciemności", "Polityce", "Banksterach" czy "Zupa nic". Prywatnie 43-letni gwiazdor ma za sobą związek z aktorką Moniką Pikułą, z którą doczekał się dwóch synów.
Marcin Bosak miał guza. Aktor przeszedł poważną operację
Rok temu Marcin Bosak był gościem programu "Miasto kobiet" w TVN Style. W rozmowie z Marzeną Rogalską oraz Olgą Legosz aktor zdecydował się odkryć kulisy najtrudniejszego etapu w swoim życiu.
Opowiedział o walce z nowotworem i depresją. Zdradził co trzymało go przy życiu, kiedy ponad 10 lat temu usłyszał koszmarną diagnozę - nowotwór rdzenia kręgowego.
– Spychałem ten temat. Jeśli usłyszy się od uznanego neurochirurga, że w niektórych przypadkach medycyna jest bezradna, to ciężko mieć dobry nastrój i optymistyczne podejście do życia i świata – podkreślił.
Bosak zaznaczył, że w dniu otrzymania strasznej diagnozy usłyszał też nowinę, która dała mu siłę, aby walczyć o życie. – Monika do mnie zadzwoniła, że jest w ciąży, jak jechałem na konsultację do Łodzi. Pół godziny później dowiedziałem się, że mam guza. Myślę, że ta informacja mnie uchroniła, by nie wpaść w jakiś mrok – oznajmił.
Aktor po operacji przebywał w śpiączce farmakologicznej. – To było pół roku ostrej walki, żeby znowu nauczyć się chodzić i działać samodzielnie – powiedział.