Były poseł PiS ma za nic wyrok sądu. Przyłapano go za kierownicą, ale na tym nie koniec

redakcja naTemat
23 kwietnia 2023, 11:56 • 1 minuta czytania
Artur Zawisza, były poseł Prawa i Sprawiedliwości, ma zakaz prowadzenia pojazdów. Wyrok sądu w niczym mu jednak nie przeszkadza, co udowodnili dziennikarze TVN. W reportażu "Zawisza bezkarny" widać, jak Zawisza siedzi za kierownicą, choć jeszcze kilka lat temu spowodował poważny wypadek.
Artur Zawisza jeździ autem mimo zakazu. Przyłapały go kamery TVN Fot. MIECZYSLAW WLODARSKI / REPORTER

W weekend ukazał się reportaż "Zawisza bezkarny". Nagrania, które pokazała telewizja TVN, są jednoznacznym dowodem na to, że były poseł PiS Artur Zawisza za nic ma sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Dziennikarze nagrali byłego polityka, jak ten prowadzi auto, popełniając przy tym szereg wykroczeń. Na koncie ma on jednak również znacznie bardziej istotnej przewinienia.

Zawisza z wyrokiem po wypadku z udziałem rowerzystki

Sądowny zakaz prowadzenia pojazdów kończy się Zawiszy w 2023 roku. Usłyszał go wraz z wyrokiem 10 miesięcy więzienia, zawieszonym na trzy lata. Kara została wymierzona po tym, jak w 2019 roku w Warszawie wjechał w rowerzystkę. Kobieta doznała poważnych obrażeń.

Zawisza ma na koncie także stłuczki. Między innymi staranował ogrodzenie w Wilanowie. W 2016 roku stracił uprawnienia do kierowania auta za jazdę po alkoholu. Z przewinień i nałożonych zakazów były poseł, a aktualny prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego, nic sobie jednak nie robi. Dowody widać czarno na białym.

Artur Zawisza przyłapany

Dziennikarze telewizji TVN próbowali porozmawiać z Arturem Zawiszą. Ten na początku nie miał z tym problemu. Zmienił zdanie, gdy dowiedział się, co będzie tematem rozmowy. Umówił się z przedstawicielami redakcji na inny termin, ale ostatecznie odwołał spotkanie.

To nie przeszkodziło telewizji, by udokumentować, jak mimo zakazu Artur Zawisza prowadzi samochód. Przyłapano go także na wykroczeniach: nie przepuszczał pieszych na przejściach, w trakcie jazdy notował coś w notatniku lub patrzył w telefon.

Były polityk dość pokrętnie tłumaczył się z sytuacji. Wysiadając z auta, Zawisza przekonywał, że "jest we właściwej sytuacji prawnej", a na pytanie o wyrok, odpowiedział: – Ja przestrzegam, ale w czym problem? (...) Nie umawiałem się na tę rozmowę, więc trudno mi ją w tej chwili prowadzić – słyszymy.

O sprawę zapytany został także kurator, którego na Zawiszę nałożył sąd. Jak jednak wyjaśnił, nic nie może zrobić, bo nie ma do tego narzędzi, nawet jeśli Zawisza łamie zakaz prowadzenia auta.

– A jakie mam instrumenty do tego, żeby takiego człowieka sprawdzać? Ja nie mam takich instrumentów, prawda? (...) On ma pewien obowiązek i my monitorujemy, czy on tego obowiązku przestrzega. (...) On mi oświadcza, podpisuje się pod tym czytelnie i ja nic więcej tutaj zrobić nie mogę – wyjaśnił kurator.

Jak wynika z ustaleń dziennikarzy "Superwizjera", choć Artur Zawisza nie jest już posłem, nadal bierze udział w posiedzeniach parlamentarnych komisji jako specjalista ds. odnawialnych źródeł energii, a także współpracuje z członkami Ordo Iuris.