Matka z Kobylej Góry przesłuchana w szpitalu. Złożyła "obszerne wyjaśnienia"

redakcja naTemat
02 maja 2023, 19:45 • 1 minuta czytania
Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wlkp. przekazała, że 47-latka z Kobylej Góry przyznała się do zabójstwa dwóch córek w wieku 9 i 13 lat. Została ona przesłuchana i złożyła obszerne wyjaśnienia.
Policja w szpitalu. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Marek Lasyk/REPORTER

– Prokurator przedstawił 47-letniej kobiecie dwa zarzuty dotyczące zabójstwa – przekazał we wtorek Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim, cytowany przez TVN24.

Z relacji prokuratury wynika, że złożyła obszerne wyjaśnienia. Do przesłuchania doszło w szpitalu, gdyż tam nadal przebywa kobieta. 47-latka przyznała się do zabójstwa swoich córek w wieku 9 i 13 lat.

Matka dziewczynek z Kobylej Góry złożyła obszerne wyjaśnienia

Złożyła obszerne wyjaśnienia, ale zachodzi konieczność ich weryfikacji – przekazał również rzecznik. Poinformował też o dalszych krokach śledczych, w tym dodatkowych badaniach. – W tym przypadku badań pozwalających na ocenę stanu psychicznego podejrzanej. Te czynności będą wykonane w najbliższym czasie – wyjaśnił Meler.

Sąd wyraził także zgodę na trzymiesięczny areszt. Kobiecie grozi nawet dożywotnie pozbawienie wolności. W zeszły czwartek odbył się pogrzeb dziewczynek. Z relacji dziennika "Fakt" wynikało, że na cmentarzu w Kobylej Górze dwie zabite dziewczynki żegnał tłum ludzi.

"Na białych trumnach Madzi i Jadzi ojciec położył wielkie białe serce z róż. Na wstęgach pożegnał córeczki tata i Ola, starsza córka małżeństwa" – przekazano w relacji gazety. – Ludzkie sprawy nie są łatwe. Wszyscy doświadczamy ludzkiej niemocy i żałoby – mówił ksiądz, celebrujący mszę pogrzebową, cytowany przez "Fakt".

Dziewczynki zostały już pochowane

Wcześniej sekcje zwłok wykazały, że trzynastolatce zadano kilkadziesiąt ran kłutych. Dziewięciolatka miała zostać uduszona.

W międzyczasie na jaw wychodziły kolejne informacje w tej sprawie. Niedawno okazało się, że dzień przed tragedią Krystyna K. i jej mąż mieli stawić się w sądzie na rozprawie dotyczącej zmiany opiekunów prawnych dla trójki ich dzieci.

Z nieoficjalnych ustaleń dziennikarzy "Faktu" wynikało, że matka zamordowanych dziewczynek w styczniu bieżącego roku wysłała list do sądu, w którym w "chaotyczny i nieskładny" sposób wyraziła swoje pretensje o niedostateczną pomoc ze strony państwa.

List pokazał też, że kobieta nie radziła sobie z wychowaniem dzieci, a to zaniepokoiło sąd, który zlecił kuratorski wywiad środowiskowy oraz poprosił o opinię szkołę podstawową, do której uczęszczały młodsze córki Krystyny K. - Jadzia i Magda. O opinię poproszono również ośrodek w Miliczu, w którym przebywała niepełnosprawna 19-letnia córka rodziny K. Jej nie było w domu w chwili tragedii.