Tajemnicza inwazja dronów w Moskwie. Media informują o kolejnych incydentach

Agata Sucharska
07 maja 2023, 17:16 • 1 minuta czytania
W Moskwie po raz kolejny można było zaobserwować latające drony. Pierwszy incydent dotyczy lotniska Moskwa-Domodiedowo, a drugi lotniska Wnukowo. Wcześniej rosyjskie władze informowały o "ataku na Putina" za pośrednictwem właśnie tych maszyn.
Inwazja dronów w Moskwie. Media informują o kolejnych incydentach. Fot. Bai Xueqi/Xinhua News/East News

W środę 3 maja służby prasowe Władimira Putina podały, że "Ukraina próbowała zaatakować w nocy prezydenta Rosji". Według rosyjskich służb w siedzibę prezydenta na Kremlu wycelowano dwa drony, które zostały namierzone przez rosyjskie służby i zestrzelone.

W niedzielę w Rosji doszło do kolejnego nietypowego zdarzenia z udziałem tych urządzeń. O szczegółach informuje kanał 112 na komunikatorze Telegram.

Drony nad moskiewskimi lotniskami

Nad lotniskiem Moskwa-Domodiedowo zauważono bowiem niezidentyfikowanego drona, który towarzyszył lądującemu samolotowi białoruskich linii lotniczych Belavia. Samolot bezpiecznie wrócił na ziemię, ale jak podkreślono we wpisie, dron kontynuował swój lot nad terenem lotniska.

Inny kanał na Telegramie – AVIAINCIDENT podaje, że nad innym moskiewskim lotniskiem, tym razem Wnukowo, pasażerowie samolotu należącego do linii lotniczych Pobeda podczas startu również widzieli drona, o czym poinformowała sama załoga samolotu. Jest to o tyle dziwne, że w Moskwie i obwodzie moskiewskim obowiązuje zakaz używania dronów.

Kreml zaatakowany przez drony?

Zachód wciąż ma wątpliwości co do tego, kto stoi za atakami dronów na Kreml oraz czy w ogóle rzeczywiście do tego doszło. Od początku podejrzewano, że pokazywane nagrania mogły zostać zmanipulowane.

Na prawdopodobieństwo takiego scenariusza wskazuje kilka czynników, m.in. fakt, że rosyjska flaga nie poruszyła się, kiedy obok niej uderzył dron, a także błyskawiczna i przygotowana reakcja Kremla na te wydarzenia.

Serhij Nikiforow, rzecznik prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, przekazał, że nie dysponuje żadnymi informacjami na temat ataku dronami na Kreml. Polityk podkreślił, że Ukraina wszystkie swoje siły poświęca wyzwoleniu swojego terytorium, a nie atakom na Rosję.

Zdaniem polityka cały atak to prowokacja sugerująca, że wojska Putina szykują się do intensywnego ostrzału Ukrainy. Z kolei Mychajło Podolak, doradca prezydenta Zełenskiego napisał na Twitterze, że "Rosja przygotowuje się do ataku terrorystycznego na wielką skalę".

Podobną opinię przedstawił też niedawno Instytut Spraw Wojennych. "Rosja prawdopodobnie zainscenizowała ten atak, by sprowadzić wojnę do domu i własnego społeczeństwa oraz stworzyć warunki do szerszej mobilizacji społecznej" – napisała organizacja.

Przypomnijmy jednak, że doniesienia o tym, jakoby ukraińskie służby specjalne próbowały zabić prezydenta Rosji za pomocą "dronów kamikaze" pojawiały się w mediach już wcześniej i chociaż próby zamachu nie powiodły się, rosyjskie władze milczały na ich temat.