Austria zszokowana śmiercią Polaka przy A12. Na celowniku śledczych jest... inny Polak
Z relacji niemieckojęzycznych mediów wynika, że w niedzielę policja została poinformowana o godzinie 6.30 rano, że na parkingu na autostradzie A12 blisko Inzing w Tyrolu jest mała ciężarówka z otwartymi drzwiami, a na niej i na ziemi jest krew.
Makabryczne odkrycie na austriackim parkingu. Polak miał zadźgać swojego rodaka
To, co zobaczyli policjanci w aucie, było szokujące. Znaleźli oni w pojeździe martwego mężczyznę z licznymi ranami kłutymi górnej części ciała. Zmarły to 35-letni Polak. W związku z zebranymi przez policję dowodami 36-letni rodak zabitego został na miejscu tymczasowo aresztowany. Nie miał obrażeń. Był blisko ciężarówki, gdzie były zwłoki.
Z informacji policji wynika, że obaj mężczyźni to najprawdopodobniej kierowcy małych ciężarówek, którzy spotkali się na parkingu w sobotę. "Alkohol miał być spożywany przez nich wieczorem i w nocy. To, co stało się później, jest nadal niejasne i jest przedmiotem śledztwa" - czytamy na stronie telewizji ORF.
Śledztwo trwa, wykonano sekcję zwłok
Zabezpieczanie dowodów przez służby zostało zakończone, ale przesłuchania nadal trwają. W poniedziałek odbyła się sekcja zwłok zabitego Polaka. Nie ma jeszcze jej wyników. Parking przy autostradzie przez to zdarzenia był zamknięty przez kilka godzin.
Do makabrycznego odkrycia, które też dotyczyło Polaka doszło niedawno także na jednej z niemieckich wysp. Jak podał wówczas dziennik "Bild", 16 marca o godzinie 9:54 pieszy wezwał policję, ponieważ na polnej drodze niedaleko kempingu Westerland znalazł auto, którego wnętrze zostało spryskane pianą gaśniczą. Auto to czarny volkswagen passat.
Kiedy funkcjonariusze otworzyli samochód, odkryli na tylnym siedzeniu zwłoki mężczyzny z plastikową torbą naciągniętą na głowę. Było to ciało Polaka. Niemieckie lokalne media informowały, że policja przeczesała cały teren wyspy, a ich celem było przede wszystkim znalezienie narzędzia zbrodni oraz kluczyków do auta, które zniknęły. "Sprawca prawdopodobnie chciał zatrzeć ślady za pomocą piany gaśniczej" – pisał "Bild". Do tej pory morderca nie wpadł w ręce policji. 38-letni Polak pochodził z Choszczna, a jego znajomi powiedzieli gazecie, że mieszka tam jego żona i dwoje dzieci. Lokalni mieszkańcy wspominają, że mężczyzna ostatni raz swój dom miał odwiedzić w lutym, pod koniec miesiąca.
Niemiecka policja apeluje o przekazywanie informacji, które mogły pomóc rozwikłać zagadkę tego zabójstwa. Informacje można przekazywać pod numerem: 04651-70470.