Zatrzymano uczestnika programu "Chłopaki do wzięcia". Zadziałali Łowcy Pedofili
Były uczestnik programu "Chłopaki do wzięcia" w rękach Łowców Pedofili
Mężczyzna w programie "Chłopaki do wzięcia" wprost mówił, że jego celem jest znalezienie żony. W sobotę 10 czerwca doszło do "obywatelskiego zatrzymania" 45-latka pod zarzutem popełnienia przestępstwa z art. 200 kodeksu karnego.
Zatrzymanie mężczyzny potwierdziła w rozmowie z lokalną "Gazetą Wyborczą" radomska policja.
– W sobotę po godz. 19:00 policjanci zatrzymali 45-letniego mężczyznę, który został ujęty przez przedstawicieli fundacji działającej na rzecz przeciwdziałania pedofilii. Mężczyzna został osadzony w pomieszczeniach dla osób zatrzymanych i przyjęte zostało zawiadomienie od przedstawicieli fundacji o możliwości popełnienia przestępstwa przez tego mężczyznę poprzez nawiązywanie kontaktów z osobami małoletnimi w celu nawiązania kontaktów seksualnych – poinformowała podinsp. Katarzyna Kucharska. Fundacja ECPU Polska Łowcy Pedofili przekazała, że posiada dowody wskazujące na to, iż mężczyzna pisał z osobami, podającymi się za nieletnie dziewczęta, z którymi rozmawiał o "technicznych aspektach zapłodnienia, używaniu prezerwatyw i pytał, czy też może im tak zrobić".
Co więcej, 45-latek sam siebie miał nazywać pedofilem. O takie traktowanie miał prosić, osoby, o których w czasie rozmów online myślał, że są nieletnie. Organizacja ECPU Polska Łowcy Pedofili opublikowała w mediach społecznościowych transmisję na żywo z zatrzymania byłego uczestnika "Chłopaków do wzięcia".
Zatrzymany miał już sprawę za "złapanie za kolanko"
W opisie czytamy, że 45-latek miał ujawnić, iż w przeszłości prowadzono przeciwko niemu postępowanie karne za "złapanie za kolanko" osoby małoletniej. Miał być też świadomy tego, że stanowi niebezpieczeństwo dla nieletnich.
Z ustaleń Łowców Pedofilii ma wynikać, mężczyzna w wiadomościach z "wirtualnymi dziećmi" opisywał fetysze i fantazje seksualne. W rozmowie z przedstawicielem fundacji ECPU Łowcy Pedofili przyznał, że przyjmuje leki obniżające popęd seksualny, które zostały mu przepisane przez lekarza psychiatrę.
Dodał, że odmówiono mu przyjęcia do placówki specjalistycznej z powodu "niespełnienia argumentów prawnych". W opisie sprawy czytamy także, że 45-latek miał chętnie chodzić na place zabaw, aby obserwować dzieci. "Oznajmił, że podchodzi do dzieci, mówi im, że chce je całować i prawi komplementy. Jest wtedy podekscytowany. Stwierdził, że musi być pilnowany, by nikogo nie dotykał, bo ma zaburzenia seksualne" – podano.
Fundacja dodała, że mężczyzna w rozmowie online był bardzo ostrożny i dbał o zacieranie śladów.
"Za każdym razem pytał, czy kasuje wiadomości. Powtarzał, że zaufanie to podstawa. "Będziemy ukrywać naszą znajomość". Uświadamiał, skąd się biorą dzieci. Tłumaczył techniczne aspekty zapładniania oraz do czego służą prezerwatywy. Pytał, czy też będzie mógł jej tak zrobić. Po rozmowie telefonicznej z wirtualnym dzieckiem oznajmił, że jest podniecony. Mówił, że jest ona jego aniołem stróżem" – czytamy Fundacja.