Tak Kowalczyk przeżywa żałobę. Zdjęcie z gór opatrzyła wzruszającą piosenką
Tak Justyna Kowalczyk radzi sobie z żałobą. "Otwieram oczy, Ciebie nie ma"
Pod koniec maja odbył się pogrzeb Kacpra Tekielego. Alpinista został pochowany na Cmentarzu Oliwskim w Gdańsku. W trakcie ceremonii żałobnej Justyna Kowalczyk zabrała głos. To właśnie wtedy złożyła obietnicę swojemu ukochanemu.
"Będziemy żyć tak, jak Kacper nas nauczył. Nauczył nas, że trzeba żyć, bo życie jest za krótkie, żeby się przejmować pierdołami. Będziemy zdobywać góry" – zadeklarowała biegaczka narciarska.
Choć strata ukochanego była ogromnym ciosem dla Kowalczyk, mimo żałoby w sercu, chce być silna dla synka i pokazywać mu świat. Sportsmenka niemalże od razu zaczęła realizować słowa, które poprzysięgła w trakcie pogrzebu.
W Dzień Dziecka zabrała swojego synka na przejażdżkę rowerową po górach. Potem pochwaliła się celem kolejnej wyprawy, jakim był Luboń Wielki. Jeszcze później relacjonowała wspinaczkę w Grecji, a konkretnie na masywie Olimpu.
Teraz na jej profilu na Instagramie wylądowało kolejne zdjęcie z górskiej wyprawy, któremu towarzyszył poruszający utwór muzyczny. Chodzi o kawałek "Big Big World", którego tekst połączony z tragedią, z którą musi się mierzyć Kowalczyk, jeszcze mocniej chwyta za serce.
Jestem dużą, dużą dziewczyną żyjącą w wielkim, wielkim świecie. Nie będzie to wielka, wielka rzecz, jeśli mnie opuścisz, ale naprawdę, naprawdę czuję, że naprawdę, naprawdę będę tęsknić za Tobą. Teraz na dworze pada i łzy spływają mi po policzkach. Dlaczego to wszystko musiało się zdarzyć? Dlaczego to wszystko musiało się skończyć? (...) Ramiona, którymi mnie obejmujesz, są ciepłe jak ogień, ale kiedy otwieram oczy, Ciebie już nie ma.
– Byłam żoną alpinisty. Nie unikaliśmy trudnych rozmów, żadne z nas nie uciekało od śmierci. Byliśmy świadomi, co może się wydarzyć. Chciał wejść na wszystkie czterotysięczniki przed 'czterdziestką'. Jestem szczęściarą, że mogłam mu towarzyszyć w tym wszystkim i być obok niego. Miałam czas się z nim pożegnać. Ma wspaniałych przyjaciół. Nigdy nie zapomnę, jak rzuciliście wszystko i pojechaliście szukać mojego męża. Wiem, że Kacper dla was zrobiłby to samo – mówiła Justyna Kowalczyk na pogrzebie ukochanego męża Kacpra Tekielego.
– On założył w mojej głowie i sercu mocne stanowisko. Odpadłam z kretesem. Wszystkie przeloty wyrwałam, pokiereszowałam się strasznie, ale stanowisko trzyma. I wytrzyma lawinę smutku. Złapiemy z Hugotkiem łopatki i to lawinisko odgruzujemy. Będziemy żyć, tak jak nauczył nas Kacper. Będziemy jeździć i zdobywać świat. Hugo miał cudownego tatę – podsumowała chwytającą za serce przemowę.
Tekieli był doświadczonym alpinistą
Kacper Tekieli urodził się 23 listopada 1984 roku w Gdańsku. Z wykształcenia był filozofem, lecz z zamiłowania i zawodu wspinaczem. Na swoim koncie miał wiele imponujących przejść w Tatrach, Alpach, a także na Alasce. Był dyplomowanym instruktorem Polskiego Związku Alpinizmu (PZA) – to jako instruktor poznał swoją przyszłą żonę. W Tatrach przeszedł ponad sto tras wspinaczkowych, przy czym wiele pokonał samotnie. W latach 2010-2015 był uczestnikiem programu Polski Himalaizm Zimowy (PZH). Na Elbrusa (najwyższy szczyt Kaukazu, 5642 m n.p.m.) wspiął się w niecałe pięć godzin.
W 2020 roku zdobył wszystkie szczyty Wielkiej Korony Tatr w 37 godzin i 28 minut. Poprzedni rekord poprawił o 11 godzin. Był jednym z kandydatów do nagrody Piolet d’Or – jednego z najbardziej prestiżowych wyróżnień alpinistycznych na świecie.