Blogerka z Filipin zaatakowana we Wrocławiu. Są nowe fakty w sprawie
Znane są już okoliczności zatrzymania i treść zarzutów postawionych kobiecie, która zaatakowała filipińską blogerkę mieszkającą we Wrocławiu. Jak podaje radio RMF FM, które powołuje się na wypowiedź rzecznika prasowego policji, funkcjonariuszom udało się ustalić namiary na poszkodowaną.
Stacja wskazuje, że po publikacji informacji o zdarzeniu przez portal TuWrocław policjanci skontaktowali się z kobietą i poprosili ją o przyjście na komendę w dzielnicy Krzyki. Filipinka złożyła w komisariacie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Agresorką okazała się 48-letnia kobieta, która usłyszała już zarzut z art. 257 kodeksu karnego. Ten dotyczy napaści z powodu ksenofobii, rasizmu lub nietolerancji religijnej. Kobiecie grozi do 3 lat więzienia. Został złożony wniosek o tymczasowy areszt dla 48-latki – podaje stacja, która powołuje się na słowa oficera prasowego wrocławskiej policji podkom. Wojciecha Jabłońskiego.
Filipinka mówi o zatrzymaniu
Kobieta wypowiedziała się dla portalu tuWrocław i wskazała, że taka sytuacja wcześniej jej się nie przydarzyła.
– Uwielbiam Polskę. To piękny kraj. Jestem bardzo zadowolona z życia tutaj. Coś takiego spotkało mnie pierwszy raz – zaznaczyła w rozmowie z serwisem, opowiadając o brutalnym ataku, którego doświadczyła 30 czerwca we Wrocławiu.
Filipinka usłyszała od 48-latki wiązankę rasistowskich zdań, które zakończyły się atakiem fizycznym.
– Jesteś na mojej dzielnicy ku**a, wiesz o tym? Nienawidzę was ku**a! Za to, że jesteście okrutni i źli – zaczęła krzyczeć agresywna kobieta. Blogerka z Filipin zdążyła włączyć nagrywanie w telefonie (tu film z nagraniem ataku na Filipinkę) i zaczęła pytać napastniczkę po angielsku, co jej zrobiła i dlaczego się tak zachowuje.
– Choroby przynosicie ku**a różne! Wpie***lacie zwierzęta na żywo! Dopóki nie pójdę to domu, to tu stój ku**wa, bo cię zabiję! Nie chcę tu widzieć ku**a . (...) Spie***laj, bo ci przyj**ie – zaczęła grozić wrocławianka.
– Ta kobieta odpowiadała mi po angielsku, więc chyba mnie rozumiała. Ale była coraz bardziej brutalna. Zupełnie nie rozumiałam, o co chodzi. Najbardziej byłam zaskoczona tym, że ludzie nie reagowali. Przechodzili obok, omijali nas trawnikiem, ktoś siedział obok na ławce. Nikt nawet nic nie powiedział – oznajmiła blogerka o imieniu Grace w rozmowie z dziennikarzami.