Włamanie na stare konto syna Sylwii Peretti. Haker szydzi ze śmierci 24-letniego mężczyzny

Joanna Stawczyk
16 lipca 2023, 16:58 • 1 minuta czytania
W wypadku, do którego doszło w sobotę, około 3 w nocy, przy moście Dębnickim w Krakowie, zginęły cztery osoby w wieku 20-24 lata. W mediach szybko pojawiła się informacja, że pośród nich był 24-letni syn Sylwii Peretti z "Królowych życia". Niezidentyfikowany sprawca zyskał dostęp do jednego z poprzednich kont na Instagramie, które należało do zmarłego. Na profilu pojawiły się szokujące nagrania.
Włamanie na konto syna Sylwii Peretti. Haker zadrwił ze śmierci 24-latka Fot. Instagram screen @syllwia_peretti

Włamanie na konto syna Sylwii Peretti. Haker zadrwił ze śmierci 24-latka

Patryk Peretti, syn bohaterki popularnego programu TTV "Królowe życia", wraz z trójką innych mężczyzn zginął w wypadku samochodowym, do którego doszło w nocy z piątku na sobotę przy moście Dębnickim w Krakowie.


Prokuratura Rejonowa Kraków-Krowodrza wszczęła śledztwo w sprawie umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i nieumyślnego spowodowania wypadku. Policja w oficjalnym komunikacie podała, że za kierownicą siedział syn Sylwii Peretti.

Czytaj także: Wypadek w Krakowie. Wiadomo, dlaczego zaprzeczano, że to syn Peretti prowadził samochód

Obserwatorzy Sylwii Peretti współczują jej. Pod jednym z wcześniejszych zdjęć, które gwiazda zamieściła na swoim profilu na Instagramie, pojawiło się mnóstwo komentarzy pełnych kondolencji i słów wsparcia skierowanych do celebrytki. Niestety, niektórzy nie potrafili okazać szacunku dla żałoby rodziny zmarłego.

Na jednym z dawnych kont 24-latka (@peretkozz) na Instagramie, które nie było aktywne od pewnego czasu, ale było oznaczane na zdjęciach publikowanych przez jego matkę jeszcze rok temu, doszło do włamania. Intruz zamieścił na nim skandaliczne filmy i zdjęcia.

Na profilu przejętym przez hakerów pojawiły się przerobione nagrania ukazujące ostatnie chwile życia syna "królowej życia". Na jednym z nich na pędzącym aucie pojawia się wizerunek Jana Pawła II.

Inna publikacja sugeruje, że pieszym, który niemal nie został potrącony przez nadjeżdżający z dużą prędkością pojazd, miał być poszukiwanym przez policję sprawca morderstwa w Borowcach z 2021 r., Jacek Jaworek.

Oburzające wpisy są komentowane przez hejterów, którzy nie szczędzą wulgarnych słów na temat zmarłego mężczyzny.

Peretti miała świadomość, że jej syn lubi szybką jazdę. "Zamiast jechać wybawić się na tor, śmiga po mieście"

Dla młodego mężczyzny samochody nie były zwykłym zainteresowaniem, ale prawdziwą pasją. W swoim profilu na Instagramie podkreślał, że choć jest miłośnikiem szybkiej jazdy, zawsze stawia na bezpieczeństwo.

W sieci przypomniano wypowiedzi mamy Patryka. Na Twitterze jeden z internautów opublikował nagranie, na którym celebrytka przyznaje, że jej syn "zamiast jechać na tor się wybawić, to niestety śmiga po mieście". – Robi, to co ja kiedyś. Za...iście głupio, no bo mi prawko zabrali przy 98 punktach – powiedziała Peretti na nagraniu.

Na kobietę wylał się potężny hejt, o czym pisaliśmy już w naTemat, a tę o sprawę zapytany został także jej menedżer. – Nie odnosimy się do tego. Wywiad jest dostępny w całości, można zobaczyć w jakim kontekście te słowa padły. Sylwia nie wypowiedziała ich ani wczoraj, ani dziś – skomentował dla WP Zajkowski. Na razie gwiazda nie wydała oświadczenia po tragicznej śmierci swojego syna. Młodszy kapitan Hubert Ciepły, rzecznik małopolskiej straży pożarnej skomentował jednak wypadek.

Jak wyznał portalowi WP, rozmiar tragedii go zszokował, ponieważ rzadko zdarza się, że na miejscu giną aż cztery osoby. Dodatkowo, działania służb ratunkowych były utrudnione, ponieważ strażacy nie mogli bezpośrednio dojechać do miejsca, gdzie znajdował się wrak (na bulwarze Czerwieńskim - red.). "Wyjazdy do wypadków to nasza praca codzienna. Tu jednak od początku wiedzieliśmy, że samochód wypadł z jezdni, leży na dachu i nikt z niego nie wychodzi. W takich sytuacjach trzeba spodziewać się wszystkiego. (...) Sprzęt trzeba było znieść na rękach. Trzech, czterech z nas musiało to wszystko przenieść. Pora nocna wymagała oświetlenia, a więc i agregatów, które też trzeba było znieść na dół" – powiedział w rozmowie z WP.

Ciepły wymienił kilka możliwych przyczyn tragedii, takich jak prędkość pojazdu, zachowanie kierowcy i technika jazdy. Na chwilę obecną jeszcze nie wiadomo, czy kierowca był trzeźwy.

"Widziałem niejeden poważny wypadek, ale w tej skali w trakcie mojej zmiany jeszcze nie. (...) Ale to może spotkać każdego, gdziekolwiek w Polsce" – skwitował rzecznik straży pożarnej.