W rosyjskiej telewizji padły groźby ws. polskiej granicy. "Ten korytarz będzie nam bardzo potrzebny"
Generał pułkownik Andriej Kartapołow stwierdził, że Grupa Wagnera przybyła na Białoruś nie tylko z powodu wygnania przez Władimira Putina. Zdaniem rosyjskiego wojskowego najemnicy pojawili się u naszych zachodnich sąsiadów, by przygotować tamtejszą armię do ataku na Polskę.
"Jest jasne, że Grupa Wagnera pojechała na Białoruś, aby szkolić białoruskie siły zbrojne" – cytuje Kartapołowa amerykański "Newsweek". "Siły uderzeniowe są gotowe, by zająć ten niewielki korytarz w przeciągu godzin. Jeśli coś się stanie, nam ten korytarz suwalski jest bardzo potrzebny" – powiedział generał.
Władimir Kartapołow miał swój wywód oprzeć na decyzji polskiego rządu, by pod naszą wschodnią granicę wysłać dodatkowe oddziały wojska. Takie posunięcie ma zapobiec ewentualnym prowokacjom ze strony wagnerowców.
Amerykańscy dziennikarze zwrócili jednak uwagę, że ani ze strony Władimira Putina, ani osób ze struktur Grupy Wagnera nie padły słowa o inwazji na Polskę. Jak przypomniał "Newsweek", przesmyk suwalski jest strategicznie ważnym punktem dla Rosjan, to właśnie dzięki temu "korytarzowi" w bezpośredni sposób mogliby przedostać się z terytorium Białorusi do obwodu królewieckiego (do niedawna kaliningradzkiego).
Przesmyk suwalski
Jak pisaliśmy w czerwcu ubiegłego roku, to właśnie przesmyk suwalski był uznawany za "najniebezpieczniejsze miejsce na ziemi", a przynajmniej według prasy w USA.
O tym, że przesmyk suwalski jest jednym z potencjalnych punktów zapalnych w Europie, mówi się od dawna. To także bezpośrednia droga lądowa do Kaliningradu, więc jeśli wojskom Putina udałoby się podbić Ukrainę, możliwe, że kolejny atak nastąpiłby właśnie tutaj – podał wówczas amerykański portal Politico. Dziennikarze zastanawiali się także nad reakcją NATO na ewentualny rosyjski atak. Według portalu byłoby to poważne naruszenie, jednak zarówno USA, jak i kraje Unii Europejskiej "mogłyby nie chcieć interweniować ws. tak małego kawałka ziemi".
Grupa Wagnera będzie prowadzić rekrutacje na Białorusi
Jak pisaliśmy w naTemat, Jewgienij Prigożyn po przybyciu na Białoruś dostał pozwolenie na prowadzenie rekrutacji wśród skazanych.
"Według źródła Czeka-OGPU Jewgienij Prigożyn próbuje rozwiązać kwestię rekrutacji w białoruskich więzieniach i koloniach" – napisał niezależny rosyjski portal rucriminal.info.
Ponadto serwis przekazał, że zgodę na przeprowadzanie naboru wydał samozwańczy prezydent Białorusi. "W zasadzie uzyskał już aprobatę Aleksandra Łukaszenki. Pozostaje tylko znaleźć przyczynę" – czytamy.
Dodatkowo rucriminal.info poinformował, że 80 procent żołnierzy Grupy Wagnera znalazło się już na Białorusi z samym Jewgienijem Prigożynem na czele. Pozostali najemnicy, którzy nie zdecydowali się na wyjazd, mają stacjonować w okolicach Ługańska.