O ojcu Patryka mówi niechętnie. Dziś mężem Sylwii Peretti jest znany biznesmen
O pierwszym małżeństwie Sylwia Peretti niewiele wiadomo. Gwiazda niechętnie opowiada w mediach o ojcu 24-letniego Patryka. Jednak podczas jednego z wywiadów postanowiła uchylić rąbka tajemnicy.
– Patryk nie był wpadką. To była tak szaleńcza miłość z moim byłym mężem, że stwierdziliśmy, że zrobimy sobie dziecko i będziemy razem. Absolutnie nie żałuje tego, że jest Patryk. Dziś jest moim najlepszym kumplem. Świetny chłopak, bardzo fajnie mi się udał – stwierdziła jakiś czas temu w "Dzień dobry TVN".
W połowie lipca 2023 roku rodzinę Peretti spotkała niemała tragedia. W wypadku w Krakowie zginął jej syn. Menadżer celebrytki w oświadczeniu zdradził, że 41-latka "jest w bardzo złym stanie emocjonalnym".
Małżeństwo Sylwii Peretti
Dodajmy, że Sylwia na co dzień dzieli swoje życie z Łukaszem Porzuczkiem. Para pobrała się dwa lata temu. Peretti ujawniła, że ukochany oświadczał się jej aż pięć razy.
– Pierwsze oświadczyny były najważniejsze. Łukasz zrobił to w Andrzejki, gdzie była wielka sala, mnóstwo ludzi. I zaraz po Krzysztofie Krawczyku wszedł na scenę i uklęknął przy wszystkich. Oświadczył się, a ja taka twarda zołza zamiast powiedzieć "tak" albo "nie", zaczęłam płakać i nie powiedziałam nic. Następnego dnia Łukasz powiedział, że jestem jego narzeczoną. Powiedziałam, że nie odpowiedziałam "tak", ale mam jeszcze cztery wolne palce. (...) Łukasz oświadczył się kolejny i kolejny raz. Za piątym razem powiedział, że muszę się zgodzić. No i zgodziłam się – wspominała w rozmowie z dzieńdobry.tvn.pl.
Kim jest Łukasz Porzuczek?
Mężczyzna spełnia się na stanowisku prezesa wielkiej firmy, zajmującej się oczyszczaniem obszarów lądowych i wodnych z materiałów wybuchowych.
Swój biznes zaczynał kilkanaście lat temu. Choć dziś jego majątek opiewa na sporo sumę, to początki nie były łatwe. Jedno z pierwszych zleceń skończyło się wielomilionową stratą. Biznesmen nie zabezpieczył się odpowiednio przed karami za opóźnienia w realizacji inwestycji. – Wlepiono nam karę umowną na siedem mln zł. Był 2012 r., prace miały się rozpocząć w czerwcu, ale zostały opóźnione z winy zleceniodawcy. Namówiono nas wtedy, abyśmy podpisali umowę z pierwotnymi datami, a potem sobie je zmienili aneksem – opowiadał w rozmowie z Forbesem.
Kolejny kryzys przyszedł w 2015 roku. Wówczas Porzuczek mógł liczyć na wsparcie przyszłej żony. – 3,5 mln zł, w gotówce, na rympał. To położyło firmę. Uniemożliwiło podpisanie dotacji na 20 mln zł, która była przyznana tej firmie. Jeszcze milion zł położyłem na ratowanie tej spółki. (...) To był moment Sylwii, kiedy ona wiedziała, że ja jestem zadłużony na kilka milionów. Bez Sylwii nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem. Wiem, że gdyby nie ona, byłoby zupełnie inaczej. Mamy za sobą test zarówno związkowy, jak i biznesowy – wyznał Porzuczek, cytowany przez WP.