Ukochana Karasia opublikowała emocjonalny post. "Szczerość nie popłaca"
Włodarczyk broni Karasia w emocjonalnym wpisie. "Szczerość nie popłaca"
"Oświadczam, że nigdy nie stosowałem żadnej formy dopingu. (…) Przeanalizowałem całą sytuację z moim sztabem oraz lekarzami sportowymi. W styczniu leczyłem złamania ręki, żeber oraz stopy. Wtedy zostały mi podane leki, które zawierały w swoim składzie substancje znajdujące się na liście WADA" – zapewnił Robert Karaś w oświadczeniu wydanym 30 lipca.
Dzień później poddał się testowi wariografem, co udokumentował na Instagramie. Jednakże należy podkreślić, że takie testy nie są traktowane jako kluczowy dowód w sądzie, lecz raczej jako dowód poszlakowy. Istnieje bowiem możliwość manipulacji, a wyniki mogą być zakłócone przez różne czynniki.
31 lipca Karaś - ku zaskoczeniu wielu internautów - pojawił się w programie "Hejt Park" na Kanale Sportowym. Podczas wywiadu oznajmił, że niedozwolone środki znalazły się w jego organizmie podczas przygotowań do gali FAME MMA. Nie były to leki, ponieważ nie zapisał ich wykwalifikowany medyk, a pewien hobbysta, który został przedstawiony jako Michał Maciej.
– Wiedziałem, że to biorę. Nie zagłębiałem się, co to jest, miałem to w du**e. Zapytałem się, czy to jest legalne. Michał odpowiedział, że po 72 godzinach nie będzie tego w organizmie. Wiedziałem więc, że to coś nielegalnego. Zapytałem o to, czy będzie miało to jakiś wpływ na moje przygotowania. Odpowiedział: "Nie Robert, to tylko teraz, żeby Cię podleczyć". Miałem tego świadomość – powiedział w rozmowie z Tomaszem Smokowskim.
Pod dwugodzinnym filmikiem z rozmową pojawiła się masa nieprzyjemnych komentarzy pod adresem sportowca. "Wielki szacun dla pana prowadzącego Smoka za zachowanie spokoju i profesjonalizmu w trakcie tej trudnej rozmowy"; "Pan Karaś przed przyjściem do studia powinien nie tylko pójść na wariograf, ale też wziąć lekcje kultury osobistej"; "Co za rozczarowanie osobą Karasia! Brak słów" – pisali internauci.
We wtorek (1 sierpnia) na Instagramie odezwać postanowiła się życiowa partnerka Karasia i matka jego dziecka, Agnieszka Włodarczyk. Aktora podzieliła się swoimi przemyśleniami.
"To nie będzie post o przeszłości Roberta, bo wszystko powiedział zarówno w postach, jak i podczas dwugodzinnej rozmowy w Kanale Sportowym. To będzie o tym, jak szczerość nie popłaca, jak to każdy w tym kraju jest krystalicznie czysty, nigdy nie popełnił błędu i oczywiście nie zrobił nic głupiego. Jak hipokryzja króluje na Instagramie, i o tym, że jak mówisz prawdę, to robisz skandale. Jak żółć i zawiść to nasze cechy narodowe" – napisała na wstępie.
Aktorka wyraźnie zauważa, że jej ukochany na pewno wyciągnie wnioski z tego, co się wydarzyło. Niemniej jednak, jak podkreśla, było to pomyłką, a nie zbrodnią.
"Nie mówimy tu o wsiadaniu za kółko po pijaku… Mówimy o błędzie, lekkomyślności i naiwności. To nie jest zbrodnia. Wystarczy, że sam zainteresowany wyciągnął z tego naukę i poniesie konsekwencje adekwatne do sytuacji. Wystarczy, że sam się z tym źle czuje. Wróci do gry silniejszy i bogatszy o to doświadczenie" – zapewniła.
Włodarczyk zaapelowała do internautów o zaniechanie publikowania negatywnych i hejtujących wpisów. Warto zauważyć, że Karaś zablokował już na swoim koncie na Instagramie możliwość komentowania postów.
"Wszystkie wyzwiska będą blokowane i zgłaszane. I tak się zastanawiam, bo tym razem trafiło na mocnego zawodnika- co by było, gdyby sprawa dotyczyła dzieciaka, nastolatka czy kogoś, kto by tego nie dźwignął? Znamy takie przypadki. Dosyć hejtu" – podsumowała dosadnie.