"Jedność polityczna się kończy". Znany dziennikarz, o tym co umyka Polakom ws. Ukrainy

Natalia Kamińska
02 sierpnia 2023, 21:10 • 1 minuta czytania
W ostatnich dniach nastąpił kryzys w relacjach na linii Polska-Ukraina. Okazuje się jednak, że pojednawczy ton prezydenta Wołodymyra Zełenskiego nie oznacza wcale, że rząd w Kijowie ma takie samo stanowisko. Na ten aspekt sprawy zwraca uwagę dziennikarz Mateusz Lachowski, który jest korespondentem wojennym w Ukrainie.
Mateusz Lachowski ws. kryzysu z Ukrainą. "Jedność polityczna powoli się kończy". Fot. ANDREW CABALLERO-REYNOLDS

Korespondent wojenny z Ukrainy: Jedność polityczna powoli się kończy

"Tradycyjnie najpierw ukraiński MSZ albo premier robi coś, co wzbudza oburzenie w Polsce, a potem prezydent Zełenski ratuje sytuację. Prezydent Ukrainy jest od początku nastawiony propolsko. Niestety, jest tu również grono polityków, którym taka narracja się nie podoba, a także tych, którzy reprezentują interesy wielkiego biznesu i oligarchów" – czytamy w analizie dziennikarza Mateusza Lachowskiego, który jest w Ukrainie.


Zwraca on uwagę, że "to może umykać polskiej opinii publicznej, ale o tym mówi się w Ukrainie". "Jedność polityczna powoli się kończy i do głosu dochodzą różne frakcje. Odnoszę wrażenie, że rząd i ukraiński MSZ prowadzi trochę inną politykę od pana prezydenta i jego administracji" – wskazał.

Przypomniał jednocześnie, że prezydent Ukrainy reprezentuje w tej chwili poglądy miażdżącej części ukraińskiego społeczeństwa. "Polska i Polacy są w tej chwili bardzo lubiani przez większość Ukraińców. Tymczasem część polityków zasiadających w rządzie jest raczej niepopularna" – przypomniał.

To, o czym pisze Lachowski, ma potwierdzenie w reakcji Wołodymyra Zełenskiego na kryzys w relacjach z Polską. Jego komunikat jest w dość pojednawczym stylu.

Wyważone stanowisko prezydenta Ukrainy

"Ukraina walczy o wolność swoją i całej Europy i jesteśmy wdzięczni każdemu narodowi, który pomaga. Bardzo doceniamy historyczne wsparcie Polski, która wraz z nami stała się prawdziwą tarczą Europy - od morza do morza. A w tej tarczy nie może być ani jednej rysy" – przekazał w swoim oświadczeniu.

Jak dodał, nie pozwoli, aby jakiekolwiek momenty polityczne "popsuły relacje między narodami ukraińskimi i polskimi", na co mogłyby wpłynąć emocje. "Wolność i dobrobyt naszych narodów, wartości naszej Europy i zwycięstwo nad wspólnym rosyjskim wrogiem są ponad wszystko" – napisał.

Dodajmy też, że po tym jak we wtorek zarówno polskie, jak i ukraińskie MSZ wezwało ambasadorów, także nowe oświadczenie polskiej strony jest mocno dyplomatyczne. "Polska chce dobrych relacji z Ukrainą. Muszą być one oparte na wzajemnym szacunku i zrozumieniu dla narodowych interesów. Między partnerami należy unikać słów i działań, które szkodzą dobrym stosunkom" – poinformowano w środę w komunikacie Ministerstwa Spraw Zagranicznych po spotkaniu z ukraińskim chargé d'affaires. Ambasador Wasyl Zwarycz nie mógł na nie przybyć, gdyż jest w Ukrainie. Dalej nasze MSZ przekonuje, że "Polska oczekuje od Ukrainy gotowości do uwzględnienia naszego stanowiska m.in. w sprawie ochrony rolnictwa", ale też innych kwestii. To stanowisko zostało dziś przekazane chargé d'affaires w Warszawie" – dodano.

Przypomnijmy, że ten kryzys spowodowały słowa szefa prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcina Przydacza, który stwierdził, że "Ukraina otrzymała od Polski naprawdę duże wsparcie" , a nie docenia to tego wystarczająco.