Przerażające odkrycie turystów w Tatrach. Nie jest jasne, co się wydarzyło
Turyści znaleźli ciało w górach
Makabrycznego odkrycia polscy turyści dokonali we wtorek 5 września. W rejonie Żłobistego Szczytu w słowackich Tatrach znaleźli martwego człowieka. Zrobili zdjęcia, a następnie powiadomili pracowników schroniska. O wszystkim poinformowali w komunikacie ratownicy Horskiej Zachrannej Służby, która jest odpowiednikiem polskiego TOPR-u.
Po udokumentowaniu miejsca zdarzenia turyści udali się do schroniska nad Popradzkim Stawem. Poinformowali pracowników o swoim odkryciu, a ci z kolei zawiadomili ratowników HZS.
Na miejsce wskazane przez turystów skierowano śmigłowiec z dwoma ratownikami, którzy po dokonaniu oględzin zabrali ciało do Starego Smokowca. W miejscu tym przekazano szczątki policjantom. "Tożsamość osoby, a także okoliczności wypadku będą przedmiotem dalszego dochodzenia" – podano w komunikacie.
Turysta, który wspinał się na Giewont nie żyje
Kilka tygodni wcześniej informowaliśmy w naTemat o turyście, który wspinał się na Giewont i zaginął. Zgłoszenie do ratowników napłynęło w poniedziałek 24 lipca. Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zostali zaalarmowani około godziny 22:00 i już po kilku minutach od przyjęcia powiadomienia, pojawili się w okolicach szlaku prowadzącego na szczyt.
Akcja poszukiwawcza TOPR trwała kilkanaście godzin. Działania ratowników podobnie, jak w przypadku historii ze słowackiej strony Tatr, zakończyły się tragicznym odkryciem. Ciało turysty leżało w tatrzańskiej Dolinie Małej Łąki. Według serwisu 24tp.pl ratownicy TOPR przez całą noc prowadzili poszukiwania turysty. Te ostatecznie zakończyli następnego dnia w godzinach porannych, kiedy to załoga śmigłowca dostrzegła ciało leżące w jednej z tatrzańskich dolin.
Toprowcy wydobyli zwłoki i przetransportowali je do kostnicy w Zakopanem, gdzie ostatecznie ustalono, że należą one do poszukiwanego przez nich turysty. Ratownicy TOPR nie podali, w jaki sposób turysta znalazł się poza drogą przeznaczoną dla wczasowiczów. Co ciekawe, zaledwie dzień przed tym wypadkiem po słowackiej stronie gór zginął znany taternik Jan Świder.
Jak poinformowali ratownicy TOPR, mężczyzna wspinał się bez zabezpieczenia, co doprowadziło do jego upadku z wysokości 150 metrów. Wraz z nim było jego przyjaciel. Nie wiadomo, dlaczego doświadczony 64-letni taternik zdecydował się na wspinanie bez sprzętu. Jan Świder był aktywnym alpinistą w latach 80. Jego powrót do wspinaczki nastąpił kilkanaście lat temu. Mężczyzna przeszedł wiele szlaków zimą i latem. Najczęściej wspinał się w regionach skalnych Polski i Słowacji. Jego ostatnim osiągnięciem było wytyczenie drogi na Czarnym Kopiniaku - Świecznik koneserów – V.