Racewicz skomentowała doniesienia o Adamczyku. "Nie wyglądał na agresora"

Joanna Stawczyk
08 września 2023, 15:06 • 1 minuta czytania
Onet opublikował szokujące ustalenia o gwiazdorze TVP. W swoim oświadczeniu Michał Adamczyk zaprzeczył jednak, by kiedykolwiek skrzywdził kobietę, z którą miał romans między 1998 a 2000 rokiem. Sprawę skomentowała teraz Joanna Racewicz, która w przeszłości pracowała z dziennikarzem.
Racewicz o aferze z Michałem Adamczykiem. "Nie wyglądał na agresora" Fot. Jacek Domiński / Reporter / East News; VIPHOTO/East News

Racewicz o aferze z Michałem Adamczykiem. "Nie wyglądał na agresora"

Dziennikarz Onetu, Mateusz Baczyński, opisał, że 20 lat temu Michał Adamczyk, twarz "Wiadomości" TVP, miał zostać oskarżony o brutalne pobicie swojej kochanki i usłyszeć prokuratorskie zarzuty. A sąd uznał, że jego wina nie budzi wątpliwości.


"Rzucił mnie na łóżko i przytrzymał ręce kolanami, tak że nie mogłam się ruszać. Usiadł mi na klatce i zaczął na mnie pluć. Kosmyki moich włosów owijał wokół palców i kolejno je wyrywał. Błagałam, żeby przestał" – zacytowano zeznania kobiety. Po ujawnieniu szczegółów tej druzgocącej historii, kilku przedstawicieli branży medialnej postanowiło zabrać głos, w tym także Joanna Racewicz, której zawodowa droga wcześniej skrzyżowała się z Adamczykiem. – Michał pracował w "Wiadomościach", ja w "Panoramie", więc nasza znajomość była tylko "korytarzowa" albo spotykaliśmy się na charakteryzacji na równoległym make-upie. Mogę tylko powiedzieć, że był wtedy miłym i uprzejmym facetem. Nie wyglądał na agresora, ale to oczywiście o niczym nie świadczy – powiedziała w rozmowie z Plejadą.

– Mnie jest trudno oceniać i komentować zachowania innych osób, ale w tej sytuacji, jeśli rzecz dotyczy agresji, przemocy w relacji, przemocy mężczyzny wobec kobiety, to nie mogę milczeć – dodała Racewicz, która jakiś czas temu sama podjęła konkretne kroki, by wesprzeć ofiary przemocy.

– Właśnie zakładam fundację, która jest przeznaczona dla kobiet będących w przemocowych relacjach, doświadczających przemocy nie tylko w związkach, nie tylko fizycznej, ale także w relacjach podwładna-szef, w relacji ze znajomymi, przyjaciółmi, rodziną. Jakikolwiek przejaw agresji tego typu jest dla mnie absolutnie nie do przyjęcia – zaznaczyła.

Prezenterka wyjawiła też, co sądzi o potencjalnej przyszłości Adamczyka na rynku medialnym. – Jeśli potwierdzą się te doniesienia, to jest to absolutna dyskwalifikacja nie tylko dla dyrektora, dla dziennikarza, ale w ogóle dla człowieka. Nie znam akt tej sprawy, ale jeśli był wyrok, to taka osoba nie powinna występować w mediach, ubierać się w szaty komentatora, moralizować i pouczać kogokolwiek – oceniła dziennikarka.

Do zamieszania wokół Adamczyka odniosła się była prezenterka TVP Karolina Pajączkowska. "Brawo, Onet. Tylko nie rozumiem, dlaczego w tekście użyto słowa mroczna 'przeszłość'. Czyżby mrok znikał z człowieka z wiekiem?" – zapytała wymownie. "Media, które zgłaszają się do mnie z prośbą o komentarz, pragnę poinformować – tak, jestem w posiadaniu nagrań i e-maili z udziałem p. Michała A. I nie tylko pana Michała A... Nie zdecyduję się na publikacje, gdyż TVP to dla mnie zamknięty etap" – przekazała w kolejnym wpisie.

Co więcej, wyszło na jaw, że Pajączkowska w maju br. wysłała do prezesa TVP Mateusza Matyszkowicza maila z prośbą o reakcję na mobbing, którego miał dopuścić się wobec niej Adamczyk.

Mateusz Baczyński dla naTemat: "Gdy czytałem akta tej sprawy, byłem zszokowany"

W rozmowie z Katarzyną Zuchowicz w naTemat dziennikarz Onetu odniósł się do zarzutów.

– To nie są historie, które gdzieś zasłyszałem, które ktoś mi opowiedział. Cały tekst opiera się na dokumentach, na aktach, na twardych informacjach. Zależało mi na tym, bo bardzo chciałem, żeby ten tekst był informacyjny. Żeby nikt mi nie zarzucił, że opieram się na informacjach z trzeciej ręki, zasłyszanych – powiedział.

Baczyński za pośrednictwem Twittera przekazał, że po publikacji tekstu zapadła decyzja o zdjęciu Adamczyka z anteny. Co ciekawe, jak pisaliśmy w naTemat, podczas ostatniego wydania "Wiadomości" Holecka nie wspomniała o tym ani jednym słowem. Widzowie nie dowiedzieli się zatem, że nie zobaczą prezentera w najbliższych wydaniach programów informacyjnych.

Michał Adamczyk w oświadczeniu dla Onetu przyznał jedynie, że zna wspomnianą kobietę. Zaprzeczył, by dopuścił się brutalnego pobicia, gróźb czy znieważenia. W najnowszym oświadczeniu dla "w Polityce" napisał m.in.: "Pracując na stanowisku dyrektora TAI jestem narażony na ataki, ale w tym przypadku Onet brutalnie wchodzi w moją sferę prywatną i uderza w moich bliskich. Podjąłem już działania prawne wobec autora tekstu oraz portalu Onet".