Tak Santos zachował się po wylądowaniu w Warszawie. Wymowne zachowanie na lotnisku

Dominika Stanisławska
11 września 2023, 19:20 • 1 minuta czytania
Fernando Santos jest już w Warszawie. Wylądował niedawno na Lotnisku Chopina, ale selekcjoner reprezentacji Polski nawet nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Czyżby się wstydził?
Fernando Santos jest już w Warszawie. Wylądował niedawno na Lotnisku Chopina. Fot. East News/ Andrzej Iwanczuk/REPORTER

W poniedziałek tj. 11 września na Lotnisku Chopina wylądował Fernando Santos. Wrócił na tarczy po niedzielnym meczu z reprezentacją Albanii. Polska przegrała 0:2. Selekcjoner po takim "widowisku" nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy. "Wszystko powiem na konferencji" – rzucił, cytowany przez dziennikarza sportowego Filipa Kołodziejskiego.


Mecz Polska-Albania. Dzieli nas piłka

Szanse na Euro 2024 coraz bardziej się oddalają. Po niedzielnym spotkaniu kibice nie szczędzili gorzkich słów polskim piłkarzom. Najbardziej oberwał jednak Fernando Santos, bo do tej pory Polska wygrała jedynie dwa mecze na pięć już odbytych.

W naszej "grupie śmierci" są jeszcze Czechy, z którymi przegraliśmy 1:3 i Mołdawia, z którą przegraliśmy 2:3. Według medialnych doniesień na dniach Santos może pożegnać się z reprezentacją Polski na zawsze.

Jutro w godzinach popołudniowych odbędzie się spotkanie prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezarego Kuleszy z selekcjonerem. Rozmowy będą dotyczyć nie tylko przyszłości Santosa, ale też pomysłu na odbudowanie reputacji polskiej reprezentacji. Prawdopodobnie po spotkaniu odbędzie się konferencja prasowa, o której wspomniał Santos.

Po pięciu rozegranych meczach polska reprezentacja zajmuje czwarte miejsce w tabeli grupy E. W trudach nasi piłkarze zdobyli sześć punktów. Na pierwszym miejscu jest Albania z wynikiem 10 pkt, potem Czechy i Mołdawia z wynikiem 8 pkt. Ostatnie miejsce zajmują Wyspy Owcze, które mają 1 pkt. Z tą ostatnią drużyną Polacy zagrają 12 października.

Czy polscy piłkarze pojadą na Euro 2024?

Teoretycznie są na to szanse. Polscy piłkarze musieliby zgromadzić aż dziewięć punktów i liczyć na to, że nasi rywale przegrają. Teraz mamy dwa punkty mniej niż Czesi, ale ci nie rozegrali jeszcze wszystkich spotkań. Gdy to się wydarzy, będą mieli o 3 punkty więcej niż my, czyli zajmą pierwsze miejsce w tabeli (teraz pierwsza jest Albania).

Co się musi wydarzyć, żeby Polacy pojechali na Euro 2024? Do końca eliminacji zostały tylko trzy mecze i to właśnie ten moment, w którym piłkarze powinni zdobyć dziewięć punktów, czyli wygrać pozostałe rozgrywki. W tym czasie Albania oraz Czechy także będą jeszcze grać, a tym samym zwiększać ilość swoich punktów, a to możliwe, bo będą grać ze słabszymi od siebie, czyli Mołdawią i Wyspami Owczymi.