Lipowska od lat egzekwuje tę zasadę na planie "M jak Miłość". Aktorzy nie mają wyjścia

Kamil Frątczak
13 września 2023, 21:12 • 1 minuta czytania
Teresa Lipowska od pierwszego odcinka "M jak Miłość" wciela się w postać Barbary Mostowiak. Przez 23 lata razem ze swoim serialowym mężem Witoldem Pyrkoszem wprowadzili na planie produkcji pewną zasadę. Co więcej, wszyscy aktorzy na planie starają się jej przestrzegać. O co chodzi?
Lipowska zdradziła tajemniczą zasadę na planie 'M jak Miłość' TVP Fot. Artur Szczepanski/REPORTER

Teresa Lipowska jest aktywna zawodowo od ponad 70 lat. Aktorka debiutowała na wielkim ekranie w 1950 roku rolą w filmie "Pierwszy start". Dziś najbardziej kojarzona jest z postaci Barbary Mostowiak. W końcu w serialu "M jak miłość" gra już od ponad 20 lat. Serialowa postać Lipowskiej nieustannie wzbudza wśród widzów ogromną sympatię, stając się wręcz ikoną produkcji.


Lipowska zdradziła tajemniczą zasadę na planie 'M jak Miłość' TVP

Niedawno aktorka udzieliła wywiadu, podczas którego okazało się, że gwiazda razem ze swoim serialowym mężem Witoldem Pyrkoszem wprowadzili na plan zdjęciowy pewną zasadę, która obowiązuje do dziś. O co chodzi? Wspomniana zasada dotyczy szacunku i kulturalnego zachowania w miejscu pracy. Praca przy serialu jest bardzo emocjonująca. Choć czasami trudno powściągnąć emocje, Lipowska nie ukrywa dumy, że wiele osób wciąż pilnuje się w jej obecności.

"Jeszcze gdy Witek Pyrkosz żył, to myśmy wprowadzili pewnego rodzaju obowiązek, żeby nie kląć. Wituś już odszedł, ale oni się jeszcze przy mnie wstrzymują od różnych wulgaryzmów. I to wszyscy obserwują – kiedy przychodzą nowi, mówią, że tu jest zupełnie inna atmosfera" – zdradziła podczas wywiadu dla Silver TV.

Czytaj także: Lipowska zdradziła wysokość swojej emerytury. "Miałabym biedę, gdybym miała tylko to"

Lipowska o blaskach i cieniach sławy. Zachowania niektórych fanów szokują

Długa i bogata kariera zaowocowała ogromną popularnością Lipowskiej. Aktorka udzieliła jakiś czas temu wywiadu portalowi Echo Dnia, gdzie wspomniała o tym, że często zdarza jej się wyjeżdżać do sanatorium. Jednak i tam zaczepiają ją fani. Czy to jej przeszkadza?

– To zależy. Popularność bywa bardzo przyjemna. Często, gdy ktoś kulturalnie rozpocznie rozmowę, siadam z nim do kawy. Ale czasami bywa i tak, że ktoś z daleka krzyczy "ja panią znam, pani Basiu". Lubują się w tym szczególnie kuracjuszki. Podbiegają i wtedy jestem przytrzymywana, gnieciona, dotykana, wręcz obmacywana. To są minusy popularności. Można się do tego przyzwyczaić, ale do pewnego stopnia – przyznała.

W dalszej części wywiadu zdradziła, że w młodości wcale nie myślała o aktorstwie. – Zawsze chciałam być lekarzem pediatrą, ale, za namową mojej polonistki, w wieku 16 lat złożyłam dokumenty na studia aktorskie w Łodzi. Mając 20 lat byłam już po studiach. Wcześnie, bo wtedy, po wojnie, cykl edukacyjny był zupełnie inny niż dzisiaj – mówiła.

– Po latach kariery mogę na pewno powiedzieć, że zawód aktora mnie nie zawiódł. Kontakt z ludźmi, możność bycia co dzień kimś innym, wcielanie się psychologiczne w różne postacie, to fascynujące. Ale jednocześnie trudne. Ludzie myślą, dosłownie, że aktor wyjdzie na scenę, podskoczy trzy razy i idzie do domu. To nie tak. Aktorstwo to wielogodzinne próby, dużo wyrzeczeń. Napięcia w rodzinie, bo ja przecież prowadziłam dom, wychowywałam syna, gotowałam, to było zawsze na pierwszym miejscu. A więc to niełatwy chleb – podsumowała Lipowska.