Wojciechowska ostro o alimenciarzach. Szczerze skomentowała postawę Joanny Opozdy
Wojciechowska przedstawiła swoje stanowcze stanowisko na temat alimenciarzy.
– Ja jestem zdania, że alimenty to nie prezenty. Alimenty to jest obowiązek. Niestety, w Polsce mamy wyjątkowo dużo mężczyzn, którzy uchylają się od płacenia alimentów. Często też słyszę kobiety, które mówią "a nie będę się szarpać". To nie są nasze pieniądze jako matek, to są pieniądze naszych dzieci, dla naszych dzieci i na rozwój naszych dzieci. Żeby było jasne – są też odwrotne sytuacje, takie, kiedy mężczyzna wychowuje dziecko i te obowiązki związane z utrzymaniem dziecka są po obu stronach – powiedziała Wojciechowska w rozmowie z Jastrząb Post.
Reporterka portalu dopytała dziennikarkę, co sądzi na temat postawy Opozdy, która postanowiła wyciągnąć na światło dzienne swoją osobistą historię.
– Ja wierzę w to, że warto wyciągać na światło dzienne sytuacje kiedy jest łamane prawo. Kiedy ludzie robią rzeczy, które są z mojego punktu widzenia nieakceptowalne społecznie. Ja jestem zdania i zawsze to robiłam, że trzeba rzucać światło tam, gdzie jest mrok i gdzie pewne rzeczy nie mają szansy zostać – mówiąc kolokwialne – załatwione na normalnej drodze, bo wiem, że tak często bywa – dodała.
Wojciechowska od zawsze stara się chronić prywatność swojej córki. Czy i w jej przypadku to się zmieni? – To jest bardzo trudna decyzja, zawsze to jest też wybór i decyzja każdej osoby czy chce mówić o pewnych rzeczach dotyczących spraw rodzinnych. Czy w ogóle chce o tym mówić publicznie. Mi zawsze idea chronienia mojej córki bardzo przyświecała. Ona była zawsze na pierwszym miejscu i nigdy nie chciałam mówić o rzeczach dotyczących mojej córki osobiście. M.in. dlatego, że wiedziałam, że kiedyś to przeczyta – zaczęła wątek.
– Ale powoli zaczynam mieć do tego inne podejście. Przede wszystkim dlatego, że mnóstwo osób uchyla się od swoich obowiązków. I być może taka postawa zachęci inne kobiety, które nie mają siły, odwagi, zasobów i są spychane gdzieś na margines, nie są wysłuchane, być może zachęci to – te kobiety do tego, aby stanąć po swojej stronie i swojego dziecka – podkreśliła.
Antek Królikowski kombinuje z alimentami? Opozda zarzuca mu okradanie syna
Przypomnijmy: Joanna Opozda zdecydowała się opowiedzieć za pośrednictwem Instagrama, jak obecnie przedstawia się sytuacja, związała z wpłatami alimentacyjnymi na syna ze strony Antoniego Królikowskiego.
Gwiazda uchyliła rąbka tajemnicy na temat źródeł dochodów ojca Vincenta. Procesem ściągania zaległych alimentów zajął się komornik, przy czym Opozda posiada dostęp do zawieranych przez Królikowskiego kontraktów.
Jak się jednak okazuje, gwiazdor filmów Patryka Vegi miał opracować zręczny sposób, aby uniknąć bezpośrednich wpłat na jego konto, przekierowując środki na konto swojej partnerki, Izabeli.
– Ja próbowałam wszystko załatwiać prawnie, ale muszę powiedzieć, że jestem zaskoczona, w jaki sposób alimentowicze w naszym kraju działają, żeby ukryć swoje przychody (..). Antek dostał w ostatnim czasie dwie bardzo duże role, jedną w spektaklu teatru "Tu i Teraz" oraz we wrocławskim serialu, gdzie gra główną rolę i bardzo wysoką stawkę. Ja mam wgląd w jego umowę, więc wiem, o jakich pieniądzach mówię – zaznaczyła na wstępie.
– Dowiedziałam się właśnie, że komornik nie będzie mógł ściągnąć przychodów, ponieważ Izabela otworzyła swoją działalność gospodarczą i z Antkiem zawarli umowę trójstronną – ona jako jego agentka. Teraz te pieniądze nie będą wpływać do Antka, tylko do niej. Wymyślili sobie, w jaki sposób okradać 18-miesięcznego chłopca. Mam nadzieję, że są z siebie dumni. Uważam, że to jest wstrętne i obrzydliwe zachowanie – podkreśliła aktorka.
Opozda także ujawniła, że od dłuższego czasu akta sprawy znajdują się w prokuraturze. Obecnie pozostaje jej jedynie oczekiwać na werdykt sądu. Zaznaczyła, że komornik skontaktował się z teatrem w sprawie tej kwestii. Według niej, nowa przełożona Królikowskiego i założycielka teatru "Tu i Teraz" mogła w jakiś sposób "dopomóc" w komplikacji procesu ściągania alimentów. Jak przekazała, Kamila Polak prawdopodobnie nie zawarła żadnej formalnej umowy z Królikowskim. – Komornik, który się tym zajmuje, wysłał pismo do teatru "Tu i Teraz". Otrzymaliśmy odpowiedź, że pani Kamila Polak nie podpisała umowy z Antonim Królikowskim. Nie wiem, jak ona się rozlicza z urzędem skarbowym. Będziemy się tym zajmować, bo tych spektakli jest bardzo dużo i w jakiś sposób przecież musi się z nim rozliczać. Nie sądzę, żeby Antek, który gra główną rolę, robił to charytatywnie – powiedziała.
Aktorka jeszcze raz zaznaczyła, że nie jest "alimenciarą". Przypomniała, że to ona jest główną opiekunką ich syna, a Antoni nie zdecydował się na walkę o opiekę naprzemienną.
– Jedyne, o co wychodził, to tylko o to, że prosi o obniżenie alimentów. Antek nawet nie chciał zabezpieczyć kontaktów z dzieckiem. To ja proponowałam, żeby przyszedł do naszego dziecka kilka miesięcy temu. Nie chce, trudno – dodała.
– Pieniądze, które należą się mojemu dziecku, zabiera Izabela i pieniądze będą teraz wpływać do niej. Tak działają alimenciarze w tym kraju. Jeszcze na samym początku Antek przelał wszystkie swoje pieniądze, ogromne milionowe sumy, na Litwę. Nie mogliśmy ściągnąć zadłużenia, bo komornik działa tylko na polskich kontach (...) – skomentowała.
– Wiadomo, że jeżeli ktoś idzie do pracy i prosi o to, żeby pieniądze nie przychodziły na jego konto, tylko na konto kochanki, to chce ukryć swoje dochody. (...) Alimenty to nie prezenty i nie pozwolę na to, aby mój syn był okradany przez dwójkę ludzi, którzy już i tak wyrządzili mnie i mojemu dziecku ogromną krzywdę – podsumowała.