"Chciałam powiedzieć ojcu, że mnie zniszczył". Mamy dla was fragmenty głośnej książki Britney Spears
Britney Spears po raz pierwszy opowiada swoją historię. Jej książka "Kobieta, którą jestem" ukaże się na świecie, w tym w Polsce, 25 października – dwa lata po zniesieniu przez sąd kilkunastoletniej kurateli jej ojca Jamiego Spearsa. 41-latka podzieli się z fanami swoim życiem na własnych warunkach, co długo nie było możliwe.
Wcześniej dzięki Reutersowi poznaliśmy już przedpremierowo jeden z najbardziej szokujących fragmentów autobiografii Britney Spears – gwiazda wyznała, że zaszła w ciążę z Justinem Timberlake'iem (para była razem od 1999 do 2002 roku). Za namową swojego partnera zdecydowała się na aborcję. Miała wtedy 19 lat.
"Bardzo kochałam Justina. Zawsze liczyłam na to, że pewnego dnia założymy rodzinę, ale Justin zdecydowanie nie był zadowolony z ciąży. Powiedział, że nie byliśmy gotowi na dziecko w naszym życiu, że byliśmy zbyt młodzi" – napisała gwiazda i dodała, że gdyby to była wyłącznie jej decyzja, to "nigdy by tego nie zrobiła".
"Jednak Justin był pewny tego, że nie chce zostać ojcem" – dodała. To wydarzenie sprzed lat opisała jako "jedno z najbardziej bolesnych doświadczeń w jej życiu".
Dzień przed premierą "Kobiety, którą jestem" Britney Spears publikujemy w całości dwa kolejne fragmenty ksiażki, które otrzymaliśmy od wydawnictwa W.A.B. W pierwszym księżniczka popu opowiada o swojej reakcji na poświęcony jej hit "Cry Me a River" Timberlake'a z 2003 roku oraz jego publiczne wyznanie, że uprawiał z nią seks. W drugim Britney wspomina swoje załamanie nerwowe w 2007 roku, nierówną walkę z Kevinem Federlinem o spotkania z synami oraz relację z ojcem Jamiem Spearsem, którego oczekiwań nigdy nie potrafiła spełnić.
Oto życie Britney Spears w jej własnych słowach.
"Justin Timberlake ani razu nie wspomniał, ile razy on zdradził mnie". Fragment książki Britney Spears "Kobieta, którą jestem"
Niedługo po moim powrocie Justin przygotowywał się do wydania swojego solowego albumu "Justified". W 20/20 u Barbary Walters zagrał piosenkę "Don’t Go (Horrible Woman)", która zdawała się opowiadać o mnie. "Myślałem, że ta miłość siłę ma / Nikt nie mylił się jak ja. / Ale są dobre rzeczy na świecie / Dzięki tobie mam piosenkę o kolejnej wrednej kobiecie".
Niecały miesiąc później wypuścił teledysk do piosenki "Cry Me a River", w którym podobna do mnie dziewczyna zdradza go, podczas gdy on ze smutną miną wałęsa się w deszczu. W mediach opisywano mnie jako dziwkę, która złamała serce złotemu chłopcu Ameryki. Prawda jest taka, że ja leżałam na łóżku w Luizjanie, a on radośnie biegał po Hollywood.
Może dodam tylko, że zarówno na swoim wybuchowym albumie, jak i w trakcie jego promocji Justin ani razu nie wspomniał, ile razy on zdradził mnie.
Mężczyznom w Hollywood zawsze wybaczało się więcej niż kobietom. Wiem, że facetów wręcz zachęca się do obgadywania kobiet, że pomaga im to zyskać sławę i władzę. Ale i tak byłam zdruzgotana.
Myśl o mojej zdradzie dawała albumowi nutę niepokoju i wyznaczała mu cel: obgadywanie niewiernej kobiety. Ówczesny świat hip-hopu uwielbiał historie pod hasłem "Pie*dol się, suko!". Zemsta na kobiecie za jej brak szacunku była naczelnym tematem. Radykalny kawałek Eminema "Kim" był wielkim hitem. Jedyny problem z tą narracją był taki, że w naszym przypadku nie była prawdziwa.
Piosenka "Cry Me a River" stała się przebojem. Wszystkim było go żal. A mnie miało być wstyd.
Miałam poczucie, że opowiadanie tej historii z mojego punktu widzenia nie ma sensu. Nie mogłam nic wyjaśnić, bo Justin przekonał już wszystkich do swojej wersji, i wiedziałam, że nikt nie stanie po mojej stronie.
Nie sądzę, by Justin zdawał sobie sprawę, jak bardzo mnie upokorzył. Myślę, że do dzisiaj tego nie rozumie.
Odkąd ukazała się piosenka "Cry Me a River", buczano na mnie, gdziekolwiek się pojawiłam. W klubach ludzie potrafili mnie wygwizdać. Raz poszłam na mecz Lakersów z młodszą siostrą i kolegą naszego brata. Cały stadion na mnie buczał.
Justin powiedział wszystkim, że uprawialiśmy seks, a niektórzy zwrócili wtedy uwagę, że jestem nie tylko zdradziecką dziwką, ale też oszustką i hipokrytką. Biorąc pod uwagę liczbę moich nastoletnich fanów, moi menedżerowie i piarowcy długo robili ze mnie wieczną dziewicę – co z tego, że mieszkałam z Justinem i uprawiałam seks od czternastego roku życia.
Czy zezłościłam się na niego, kiedy "wyoutował" mnie jako kobietę aktywną seksualnie? Nie. Szczerze mówiąc, cieszyłam się, że to powiedział. Czemu mój management tak usilnie starał się przekonywać, że jestem dziewicą, nawet kiedy byłam już po dwudziestce? Co to kogo obchodziło, czy uprawiam seks, czy nie?
Byłam wdzięczna Oprah, która powiedziała w swoim programie, że moja seksualność to tylko moja sprawa, a w kwestii dziewictwa "nie musisz ogłaszać całemu światu, że zmieniłaś decyzję".
Owszem, jako nastolatka wpasowywałam się w ten obraz, bo wszyscy robili wokół tego wielkie halo. Tak na dobrą sprawę to głupie, że ludzie mówili tak o moim ciele, że wskazywali na mnie i wołali: "Patrzcie! Dziewica!". Przecież to nie ich sprawa. Odwracało to uwagę od mojej muzyki i występów. Bardzo ciężko pracowałam nad nagraniami i koncertami, ale niektórzy dziennikarze umieli zapytać tylko, czy moje cycki są prawdziwe (były) i czy moja błona dziewicza wciąż pozostaje nienaruszona.
Dzięki temu, że Justin poinformował wszystkich, że uprawialiśmy seks, nigdy nie musiałam ogłaszać, że nie jestem już dziewicą. W ogóle nie przeszkadzało mi, że o tym mówi, i nawet broniłam go przed krytykami. Niektórzy twierdzili, że to niegrzeczne z jego strony. Ale mnie się to podobało. W jego słowach słyszałam: "Ona jest kobietą. Nie, nie jest dziewicą. Zamknijcie się".
Jako dziecko wiecznie czułam się winna i zawstydzona; miałam poczucie, że rodzina uważa, że jestem po prostu zła. Smutek i samotność wydawały mi się moją własną winą, jakbym zasługiwała na pecha i nieszczęście. Wiedziałam, że mój publiczny portret nie ma nic wspólnego z tym, co naprawdę wydarzyło się w naszym związku, ale wciąż zakładałam, że zasługuję na cierpienie. Jasne, na pewno zrobiłam wiele złych rzeczy. Wierzę w karmę, więc kiedy przydarza mi się coś złego, wyobrażam sobie, że to ona do mnie wraca.
Britney Spears o kurateli, ojcu Jamiem i Kevinie Federline w swojej autobiografii
Jak trzymać się nadziei? Zgodziłam się na kuratelę dla dobra własnych dzieci, ale było to dla mnie ogromnie trudne. Wiedziałam, że mam coś jeszcze w sobie, ale czułam, że gasnę z dnia na dzień. Z czasem mój wewnętrzny ogień całkiem się wypalił. Moje oczy straciły blask. Byłam świadoma, że fani to widzą, choć nie mogli w pełni zrozumieć tego, co się ze mną działo, bo wciąż mnie kontrolowano na każdym kroku.
Jest we mnie wiele współczucia dla tej kobiety, którą byłam, gdy nagrywałam "Blackout" – zanim objęto mnie kuratelą. Mimo tego, że opisywano mnie jako buntowniczą i szaloną dziewczynę, to wtedy stworzyłam swoje najlepsze dzieła. "Blackout" to mój najlepszy album. Ale był to okropny czas. Ciągle musiałam walczyć o prawo spotykania się z dwójką moich dzieci.
Kiedy patrzę na to dzisiaj, wiem, że mądrzej by było, gdybym skupiła się wtedy tylko na moim życiu rodzinnym, jakkolwiek byłoby to trudne.
Jedyne, co wtedy słyszałam od Kevina, to: "Jeśli umówisz się ze mną na dwie godziny w ten weekend i porobimy różne rzeczy, to może pozwolę ci trochę dłużej posiedzieć z chłopcami".
Każda taka rozmowa była jak układ z diabłem, żebym mogła dostać to, czego chciałam.
***
Buntowałam się, to prawda, ale teraz rozumiem, że ludzie nie buntują się bez powodu. I należy im na to pozwolić. Nie mówię tego, żeby usprawiedliwić swoje prawo do szajby, ale bycie tak stłamszoną i upokorzoną, że przestałam się czuć sobą, również nie wydawało mi się dla mnie zdrowe. Jako ludzie musimy testować granice swojego świata. Samodzielnie odkryć, kim jesteśmy i jak chcemy żyć.
Inni ludzie – i mam tu na myśli "mężczyzn" – mogą się cieszyć taką wolnością. Muzycy rockandrollowi spóźniają się na gale i nagrody, a my uważamy, że dzięki temu są fajniejsi. Popowi gwiazdorzy sypiają z setkami kobiet i wszyscy są tym zachwyceni.
Kevin porzucał mnie z dwójką dzieci, żeby palić trawę i nagrywać rap o "Popozao" – "wielkich dupach" w portugalskim slangu. A potem zabrał mi synów, a pismo "Details" ogłosiło go Ojcem Roku. Paparazzo, który prześladował mnie i nękał całymi miesiącami, pozwał mnie na dwieście trzydzieści tysięcy dolarów odszkodowania za to, że przejechałam mu po stopie, próbując przed nim uciec. Zawarliśmy ugodę, która mnie dużo kosztowała.
Kiedy Justin mnie zdradzał i był uwodzicielski, wszyscy uznali to za urocze. A kiedy ja raz pokazałam się w lśniącym body, Diane Sawyer zmusiła mnie do płaczu na wizji, MTV zmuszało mnie do słuchania ludzi krytykujących moje kostiumy, a żona gubernatora stwierdziła, że mogłaby mnie odstrzelić.
Kiedy dorastałam, wciąż czułam na sobie spojrzenia. Przyglądano mi się z dołu i z góry i od kiedy tylko stałam się nastolatką, musiałam słuchać, co ludzie myślą o moim ciele. Zgolenie głowy i moje wyczyny były próbą samoobrony. Gdy trafiłam pod kuratelę, dano mi do zrozumienia, że muszę z tym skończyć. Miałam zapuścić włosy i wrócić do formy, wcześnie kłaść się spać i brać wszystkie leki, jakie mi przepisano.
Krytyka mojego ciała w mediach była dla mnie bolesna, ale jeszcze bardziej cierpiałam, słysząc ją z ust własnego ojca. Ciągle wytykał mi, że jestem gruba i powinnam coś z tym zrobić. I tak każdego dnia ubierałam się w dres i szłam na siłownię. Od czasu do czasu próbowałam coś tworzyć, ale straciłam do tego serce. Cała moja pasja do tańca i śpiewu wydawała mi się teraz jakimś żartem.
Poczucie, że nigdy nie spełnisz oczekiwań, jest czymś przytłaczającym dla dziecka. Ojciec wbijał mi to do głowy od najwcześniejszych lat i nie przestawał, choć tak wiele udało mi się osiągnąć. Chciałam mu powiedzieć, że mnie zniszczył. Że zmusza mnie, żebym na niego pracowała. I że może nie oczekiwać, że kiedykolwiek włożę w to serce.
**
Przez trzynaście lat czułam się jak własny cień. Wciąż mam mdłości, gdy myślę o tym, jak długo ojciec i jego wspólniczki kontrolowali moje ciało oraz pieniądze.