Polski paralotniarz zaginął w Himalajach. Przejmujące słowa jego córki
Andrzej Kulawik zaginął w Indiach. 74-latek latał paralotnią w Himalajach
Polak zaginął 23 października. Po wystartowaniu z paralotniarskiej stolicy Indii Bir Billing ślad po nim przepadł.
Z ustaleń "The Times of India" Andrzeja Kulawika widziano po raz ostatni około godziny 12:20. Akcja poszukiwawcza jest prowadzona od wtorku. Zaangażowano do niej między innymi dwa śmigłowce.
Serwis India Today zauważył, że zaginęło jeszcze trzech innych obywateli Polski, ale zespoły służb ustaliły ich lokalizację, a następnie uratowały naszych obywateli.
O przebiegu akcji na bieżąco informowała córka Andrzeja Kulawika. Jak przekazała, w środę zakończono działania mające na celu ustalenie lokalizacji mężczyzny.
Paralotnię odnaleziono na wysokości około 4 tys. m n.p.m. To jednak nie oznacza szczęśliwego finału poszukiwań. Z 74-latkiem nie ma kontaktu. Cały czas trwają próby zejścia do niego przez ekipy ratownicze.
"Nigdy nie wyobrażałam sobie, że najgorszą rzeczą, jaka mi się przydarzy, będzie powolne umieranie kogoś, kogo kocham, w samotności, zimnie i ciemnościach i świadomość, że nie mogę nic z tym zrobić" – poinformowała córka paralotniarza.
"Nie życzyłabym tego największemu wrogowi. Razem z tą osobą, kawałek po kawałku, umiera twoje serce i twoja dusza" – dodała.
"Dzisiaj dostaliśmy informację, że helikopter poleci tam jutro. Ale jest za późno. Straciliśmy nadzieję. Dziękuję wszystkim, którzy nam pomogli i mieli dobre intencje. Dziękuję. Kocham cię, tato" – podsumowała.
Warto podkreślić, że od poniedziałku w Bir Billing odbywają się zawody Pucharu Świata w paralotniarstwie. Aż 500 pilotów wzięło udział w przedsięwzięciu. Równolegle, jak podał RMF FM, w środę udało się uratować rosyjskiego pilota, który zaginął również w pobliżu Dharamsali.