Policjantki potrącone na przejściu pod komendą. Sprawca nawet im nie pomógł
Policjantki potrącone pod komendą
Przejście dla pieszych w Mielcu było wyraźnie oznakowane, sprawcą wypadku był 71-letni kierowca. Do zdarzenia doszło we wtorek 14 listopada na ulicy Żeromskiego. O sprawie jako pierwszy poinformował lokalny portal hej.mielec.pl. Podkomisarz Bernadetta Krawczyk, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Mielcu w rozmowie z TVN24 potwierdziła, że do szpitala trafiły dwie policjantki, które zostały potrącone przez osobowe suzuki.
Poszkodowane policjantki mają 38 i 46 lat, kobiety zostały przetransportowane do szpitala. Nie można jeszcze mówić o szczegółach wypadku, bo na miejscu pracują policjanci, którzy wyjaśniają dokładne przyczyny i okoliczności tego zdarzenia.
Podkomisarz Krawczyk przekazała jednak, że kierowca prawdopodobnie nie udzielił pomocy kobietom, które potrącił. – Wiemy tyle, że policjantki przechodziły prawidłowo przez oznakowane znakami poziomymi i pionowymi przejście dla pieszych. Kierujący najprawdopodobniej nie udzielił im pierwszeństwa na tym przejściu – przekazała.
Pijany policjant uciekł z miejsca wypadku
Wypadki z udziałem samych stróżów prawa nie należą w Polsce do rzadkości. Jak informowaliśmy niedawno w naTemat, taka sytuacja miała miejsce w Słupi. Tam jednak policjant nie był ofiarą, a sprawcą wypadku, który, co gorsza, uciekł z miejsca zdarzenia.
Do tragicznego zdarzenia doszło 5 czerwca wieczorem w miejscowości Słupia pod Bralinem na granicy województw dolnośląskiego i wielkopolskiego. Śledczy ustalili, że bezpośrednio przed wypadkiem 24-letni policjant był na poprawinach i pił alkohol. W pewnym momencie mężczyzna wyszedł z lokalu, wsiadł do swojego bmw i odjechał. Jak relacjonuje lokalny portal Tuwroclaw.pl, funkcjonariusz miał pokłócić się ze swoją partnerką. Chwilę później jego samochód z olbrzymią prędkością staranował prawidłowego jadącego fiata. 69-letnia pasażerka zginęła na miejscu. Komendant kępińskiej policji ogłosił alarm w całej jednostce, ponieważ mężczyzna uciekł z miejsca wypadku. Funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania, ale dwie godziny później 24-latek sam zgłosił się w komendzie. Badanie policyjnym alkomatem wykazało wtedy 1,9 promila alkoholu. Młody policjant od razu został zatrzymany. Mężczyzna nie przyznał się do winy, odmówił także składania wyjaśnień. Grozi mu do 12 lat więzienia. Do innej kolizji z udziałem policjanta doszło w Białymstoku. Sprawa być może nie wyszłaby na jaw, gdyby nie świadkowie zdarzenia. Funkcjonariusz miał dwa promile alkoholu w organizmie. Do kolizji doszło 17 kwietnia na ulicy Ciołkowskiego w Białymstoku. Sytuacja wyglądała poważnie – tak przynajmniej wynikało ze wstępnych informacji. Strażacy mieli użyć hydraulicznego sprzętu, aby wydobyć z rozbitego auta zakleszczonego kierowcę. Kiedy przyjechali na miejsce, okazało się jednak, że nikogo tam nie ma. Zobaczyli jedynie uszkodzony słup oświetleniowy i rozbity samochód. Jak się okazało, to nieumundurowany policjant kierował samochodem firmy ochroniarskiej.
Pracownik tej firmy był pasażerem. Samochód miał jechać z dużą prędkością, uderzył w inne auto, a następnie ściął słup oświetleniowy w pobliżu przystanku. Badanie alkomatem wykazało, że kierowca miał dwa promile alkoholu w organizmie.