Joanna Kurska wydała oświadczenie. Ostra reakcja ws. zarobków w TVP

Joanna Stawczyk
19 stycznia 2024, 10:52 • 1 minuta czytania
Ostatnio w przestrzeni medialnej wybuchła gorąca debata dotycząca zarobków małżeństwa Kurskich w TVP. Powstały przypuszczenia, że żona byłego prezesa stacji, mogła otrzymywać pensję przekraczającą 100 tysięcy złotych miesięcznie. W odpowiedzi na te doniesienia Joanna Kurska stanowczo je zdementowała, publikując oficjalne oświadczenie.
Joanna Kurska wydała oświadczenie. Mówi, jak wyglądały jej zarobki w TVP Fot. Artur Zawadzki/REPORTER

Joanna Kurska wydała oświadczenie. Mówi, jak wyglądały jej zarobki w TVP

Portal Onet dowiedział się, że "żona Jacka Kurskiego zarobiła w TVP ponad 1,5 mln zł, choć przepracowała w państwowej telewizji w sumie niewiele ponad rok".


Wychodzi na to, że mówimy o kwocie ponad 100 tys. zł miesięcznie. – Wszyscy zawsze interesowali się zarobkami Kurskiego, ale pieniądze Kurskiej to była tajemnica. No i to się skończyło – powiedział Onetowi jeden z pracowników TVP. Kurska pracowała w stacji od 2016 roku przez trzynaście miesięcy.

Serwis przekazał także, że "Jackowi Kurskiemu w trakcie jego prezesury TVP wypłaciła w sumie 4,5 mln zł". Razem zarobili zatem ponad 6 mln zł.

Na profilu Joanny Kurskiej na Instagramie ukazała się seria relacji w formacie Instastories, w których skomentowała doniesienia mediów. Ostro skrytykowała informacje mówiące o jej miesięcznych zarobkach w wysokości 117 tysięcy złotych w TVP, określając je jako "fałszywe".

Dodatkowo podała konkretne liczby dotyczące swojego wynagrodzenia na stanowisku dyrektora programowego w tej telewizji, przywołując przy tym do publicznej dyskusji pewną osobę.

"W związku z uporczywie powielanymi w przestrzeni publicznej kłamstwami, jakoby 'żona Jacka Kurskiego zarabiała 117 tysięcy złotych miesięcznie', w tym przez polityka, który od 5 lat nie potrafi wytłumaczyć się z podejrzanych dziesiątek milionów złotych, tyle, że na koncie własnej żony - stanowczo im zaprzeczam" – napisała na wstępie.

"Ani jako dyrektor programowa TVP, ani jako producent PnŚ nie miałam takiej pensji. Moje wynagrodzenie było zawsze zgodne z widełkami siatki wynagrodzeń pracowników TVP. Nie zarabiałam nigdy więcej niż moi poprzednicy. Jako dyrektor programowa zarabiałam 23 tysiące złotych brutto miesięcznie, tyle ile zarabiał mój poprzednik Sławomir Zieliński. Swoją drogą ciekawe, ile teraz zarabia ponownie na tym samym stanowisku. Sławku, może odpowiesz, jaki masz kontrakt?" – dodała Kurska.

Warto zwrócić uwagę, że żona Jacka Kurskiego, nie skomentowała łącznej sumy dochodów, jaką według Onetu mogła otrzymać, skupiając się tylko na średniej miesięcznej. Taka średnia nie musi automatycznie odzwierciedlać stałego poziomu zarobków za każdy miesiąc, ponieważ mogą ją zwiększać dodatkowe premie czy bonusy, których obecność nie została wspomniana w jej oświadczeniu.

Kurska podkreśliła również, że angażowała się w działania marketingowe w TVP bez dodatkowego wynagrodzenia. W swoim oświadczeniu poruszyła kwestię swoich zarobków związanych z pracą przy programie "Pytanie na śniadanie".

"Co więcej, wraz z funkcją dyrektora programowego pełniłam obowiązki dyrektora marketingu TVP, za co nie pobrałam żadnego dodatkowego wynagrodzenia. Czyli byłam podwójnym dyrektorem na jednej pensji" – tłumaczyła.

"Jako producent 'PnŚ' również zarabiałam tyle, ile zarabiają producenci wg regulaminu wynagrodzeń, tj. 12 tysięcy brutto tzw. podstawy, plus 36 tysięcy brutto honorarium za produkcję 30 wydań 'PnŚ' w miesiącu. Czyli na rękę około 800 złotych dziennie za najchętniej oglądany śniadaniowy program live. To są oczywiście bardzo wysokie zarobki, ale adekwatne do sukcesu rynkowego i ponoszonej odpowiedzialności. Najwyraźniej chodzi o to, że nikt z prawicy nie może pracować i zarabiać oraz odnosić sukcesów" – zaznaczyła.

Kurska zakończyła swój wpis na Instagramie, domagając się oficjalnego sprostowania rozpowszechnianych informacji. Jednocześnie zastrzegła, iż w przypadku braku takiego działania, jest gotowa podjąć kroki prawne.