To nie była pierwsza część?! Filmy, o których nie miałeś pojęcia, że są sequelami

Maja Mikołajczyk
11 lutego 2024, 18:43 • 1 minuta czytania
Twórcy generalnie raczej nie ukrywają, że ich filmy to sequele znanych historii. Czasami zdarza się jednak, że nie reklamują w taki sposób kontynuacji, dlatego część widzów po latach z szokiem odkrywa, że widziany przez nich film to dalsza część jakiejś historii. Oto sequele, o których mogliście myśleć, że są oryginalnymi filmami.
Filmy, o których nie miałeś pojęcia, że są sequelami. Fot. kadr z filmu "Split"

Split, reż. M. Night Shyamalan (2016)

"Split" M. Nighta Shyamalana z popisową rolą Jamesa McAvoya to jeden z popularniejszych thrillerów ostatnich lat. Film reklamowano jako oryginalny film inspirowany historią Billy'ego Milligana, czyli człowieka o dwudziestu czterech osobowościach.


Shyamalan zszokował więc wszystkich, gdy ujawnił, że "Split" jest w rzeczywistości kontynuacją "Niezniszczalnego", czyli filmu z 2000 roku, w którym reżyser ciekawie podszedł do tematu superbohaterów. W rolę główną wcielił się Bruce Willis.

Zwrot akcji na końcu "Split" właściwie ujawnia, że oba filmy dzieją się w tym samym uniwersum, jednak jeśli ktoś nie widział poprzedniej części, nie ma szans, żeby zrozumiał nawiązanie. Dopiero ostatnia odsłona trylogii, czyli "Glass" spięła wszystkie produkcje klamrą.

Be Cool, reż. F. Gary Gray (2005)

"Be Cool", czyli komedia gangsterska ze śmietanką gwiazd, w tym Johnem Travoltą, Umą Thurman oraz Vincem Vaughnem odniosła spory sukces, pomimo tego, że wiele osób nie wiedziało, że jest kontynuacją filmu sprzed 10 lat. Jest to tyle ciekawe, że film jest bezpośrednim sequelem komedii "Dorwać małego".

Głównym bohaterem obu filmów jest były gangster Chili Palmer (Travolta). W tym pierwszym stawia pierwsze kroki w Hollywood, a w "Be Cool", już jako producent filmowy, planuje zawojować branżę muzyczną.

Za rolę w "Dorwać małego" Travolta otrzymał jedynego w swojej karierze Złotego Globa. Na ekranie towarzyszyli mu Rene Russo ("Zabójcza broń 3"), Gene Hackman ("Francuski łącznik") oraz Danny DeVito ("Lot nad kukułczym gniazdem").

Kroniki Riddicka, reż. David Twohy (2004)

"Pitch Black" z 2000 roku to ciekawa hybryda horroru i kina science fiction, która pomogła rozbłysnąć gwieździe Vina Diesla, który rok później zaczął swoją niemającą końca przygodą z franczyzą "Szybkich i wściekłych".

Nic dziwnego, że postanowiono zrealizować również sequel filmu o widzącym w ciemnościach więźniu. Sęk w tym, że nie reklamowano go jako kontynuację produkcji sprzed czterech lat.

Ci, którzy widzieli film z 2000 roku, mogli się zorientować po tytule (Riddick to nazwisko bohatera, w którego wciela się Diesel), a inni mieli niespodziankę w trakcie lub po seansie.

Dobry, zły i brzydki, reż. Sergio Leone (1966)

Tak zwane spaghetti westerny były swego czasu jednym z popularniejszych gatunków. Jedną z największych gwiazd tych włoskich produkcji był Clint Eastwood, który dopiero później zajął się tworzeniem własnych filmów.

Wśród słynniejszych tytułów z pewnością jest "Dobry, zły i brzydki". Mało osób zdaje sobie sprawę, że western z 1966 roku jest tak naprawdę... ostatnią częścią trylogii w reżyserii Sergio Leone.

Wcześniejsze filmy to "Za garść dolarów" (1964) oraz "Za kilka dolarów więcej" (1965). Chociaż fabularnie westerny się ze sobą łączą, we wszystkich nich występuje Bezimienny rewolwerowiec, w którego rzecz jasna wciela się Eastwood. Za najlepszy z nich uważa się właśnie ten ostatni z trylogii.

Desperado, reż. Robert Rodriguez (1995)

"Desperado" Roberta Rodrigueza to ciekawy przypadek, gdyż to sequel filmu... nakręconego w innym języku. Zdjęcia do "El Mariachi" w całości zostały zrealizowane w Meksyku, a w tytułowego bohatera wcielił się meksykański aktor.

Druga część to już zupełnie inna bajka zrealizowana w Hollywood. Tym razem Rodriguez dysponował dużym budżetem, a w głównej roli obsadził wschodzącą gwiazdę, czyli Antonio Banderasa. Na prośbę studia zmienił też tytuł z "El Pistolero" na bardziej przystępną.

Ze względu na zawiłą historię filmów, nic dziwnego, że nie wszyscy zdają sobie sprawę, że są one ze sobą powiązane. Trylogię Rodrigueza kończy "Pewnego razu w Meksyku: Desperado 2", który jest jednak najsłabiej oceniany ze wszystkich filmów.

Galaktyczny wojownik, reż. Paul W.S. Anderson (1998)

Zanim Paul W.S. Anderson zaczął reżyserować filmy głównie ze swoją żoną w roli głównej (mowa o serii "Resident Evil" z Millą Jovovich) pod koniec lat 90. nakręcił "Galaktycznego wojownika" z Kurtem Russellem i Connie Nielsen.

Głównym bohaterem jest sierżant Todd, który ledwo żywy trafia na wysypisko śmieci na obcej planecie. Tam zajmuje się nim lokalna ludność, która uczy go, jak okazywać uczucia.

Teraz przygotujcie się na szok: "Galaktyczny wojownik" dzieje się w uniwersum... "Łowcy androidów". O tym, że kultowe arcydzieło science fiction Ridleya Scotta ma sequel, wiedzą tylko pojedynczy kinomani.

Królowa potępionych, reż. Michael Rymer (2002)

"Królowa potępionych" to nieszczególnie udany, ale klimatyczny horror o wampirach. W tytułową rolę wcieliła się Aaliyah, która zginęła tragicznie jeszcze przed premierą filmu.

Jeśli ktoś nie ma pamięci do imion łatwo może przeoczyć fakt, że jeden z głównych bohaterów ma na imię Lestat, czyli tak, jak bohater grany przez Toma Cruise'a w kultowym filmie "Wywiad z wampirem".

Film z 2002 roku jest bowiem inspirowany trzecim tomem Kronik Wampirów pióra Anne Rice o tym samym tytule (pierwszym jest właśnie "Wywiad z wampirem"). Chociaż tak jak wspomniałam "Królowa potępionych" uznawana jest powszechnie za kiepski film, w niektórych kręgach ma status kultowy.